W piątek prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz powiedziała, że audyt - obejmujący lata 1990-2016 - zostanie upubliczniony w przyszłym tygodniu. Wynika z niego, że w 60 proc. ze 175 przeanalizowanych spraw "zidentyfikowano ryzyka, także nieprawidłowości", które mogły mieć wpływ na wydawane decyzje. Dotychczas stołeczny magistrat złożył 53 zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w związku z reprywatyzacją; sześć spraw zostało umorzonych, w pięciu prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa.

"Nie dowiedzieliśmy się nic nowego poza tym, że po miesiącach działalności komisji weryfikacyjnej, pani prezydent łaskawie przyznała - można powiedzieć, że została wręcz zmuszona do tego - że było wiele nieprawidłowości" - powiedział Jaki odnosząc się do wyników audytu, przedstawionych w piątek przez władze stolicy.

Dodał, że z punktu widzenia merytorycznego nie ma w nich "żadnych nowych informacji". "Natomiast cieszę się, że wreszcie się (władze miasta) przyznają, już pod tym gigantycznym naciskiem, że były nieprawidłowości" - dodał.

Członek komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta powiedział z kolei, że "sprawozdanie z rzekomego audytu" wykazało nieprawidłowości w ponad połowie z 175 przeanalizowanych spraw. "To co dzisiaj usłyszeliśmy jest przyznaniem się do gigantycznej afery i gigantycznej patologii, która toczyła ratusz. Tylko za prezydentury Gronkiewicz-Waltz wydano dwa tys. decyzji zwrotowych i gdyby przyjąć zasady statystyczne, to ponad tysiąc decyzji zostało wydanych bezprawnie" - ocenił.

Reklama

Zdaniem Jakiego Gronkiewicz-Waltz działa na niekorzyść stolicy, a swoje "prywatne porachunki" z komisją stawia wyżej niż interes miasta. "Na konferencji w ratuszu mówią coś, co jest korzystne dla miasta, ale do sądu składają coś, co dla miasta jest niekorzystne" - powiedział przewodniczący komisji.

Portal Onet.pl podał, że władze stolicy złożyły do sądu administracyjnego pięć skarg na uzasadnienia decyzji komisji weryfikacyjnej, dotyczące uchylenia reprywatyzacji i odmowy uwzględnienia wniosku dekretowego. Portal podał, że chodzi m.in. o nieruchomości: Chmielna 70, Sienna 29, Twarda 8 i 10.

Kaleta zapewnił, że komisja będzie bronić przed sądem administracyjnym swoich decyzji. Jaki dodał, że mogą być dwie motywacje, którymi kieruje się w tej sprawie prezydent Warszawy. "Raz - działa w zmowie z handlarzami roszczeń, dobrze ich zna, czy część ich zna, nie możemy tego ustalić, bo nie stawia się na komisji, a wiemy, że wszyscy pochodzą ze środowiska prawniczego, elit warszawskich prawników. A druga możliwość jest taka, że rzeczywiście chce dokuczyć komisji" - ocenił.

"Chce pokazać: +popatrzcie, to jest orzeczenie sądu, że komisja nie miała racji+. Tylko problem polega na tym, że jeżeli nawet przyjąć drugą wersję, to i tak kto jest przegranym? Nie Patryk Jaki, nie Hanna Gronkiewicz-Waltz, a Skarb Państwa, mieszkańcy Warszawy, którzy stracą majątek" - powiedział. Według Jakiego "w jednym i drugim przypadku jest to działanie na niekorzyść miasta".

Zapytany, czy członkowie komisji stawiają jakiś zarzut prezydent stolicy, Jaki odpowiedział: "Ja stawiam zarzut, że działa niezgodnie z interesem miasta". Dopytywany, czy prezydent działała z kimś w zmowie, odpowiedział, że "tego nie wiemy". "Moglibyśmy to wyjaśnić w postępowaniu przed komisją weryfikacyjną, ale jak państwo wiecie, pani prezydent nam to utrudnia" - powiedział.

Przewodniczący komisji dodał ponadto, że stołeczny ratusz porównuje ludzi wyrzuconych z kamienic do "śrubek". Odniósł się w ten sposób do słów, które padły podczas konferencji prasowej, na której prezentowano wnioski audytu. Dyrektor miejskiego biura spraw dekretowych Piotr Rodkiewicz, odpowiadając na pytanie, czy w ratuszu działała grupa przestępcza, powiedział: "Czy pytałby pan szefa wielkiej korporacji, dlaczego w jakimś magazynie są rozsypane śrubki? Miasto jest w pewnym sensie wielką korporacją, na czele którego stoi prezydent i za to, że gdzieś tam źle się dzieje odpowiada ten, kto kieruje tym działem".

"My apelujemy, aby natychmiast zwołali konferencję i wycofali się z tych skandalicznych i haniebnych słów" - powiedział Jaki mówiąc o wypowiedzi Rodkiewicza. Stwierdził też, że taka wypowiedź "pokazuje jaki jest stan umysłu ludzi, którzy zarządzają dzisiaj Warszawą". "Oni się niczego nie nauczyli, nie chcą podjąć żadnej refleksji" - ocenił.

Zdaniem Jakiego prezydent Warszawy nie stawia się przed komisją weryfikacyjną z powodu zapisu, że zeznaje się przed nią pod rygorem odpowiedzialności karnej. "Moim zdaniem pani prezydent ma pełną wiedzę na temat tego, że jak mówi sobie w mediach, opowiada różne rzeczy, to nie ponosi odpowiedzialności karnej, a tu wszystko, co powie na posiedzeniu komisji, będzie weryfikowane, również przez prokuratorów" - powiedział. Według niego, "widać, że pewnie są w tej sprawie wątki, o których pani prezydent wie, że byłoby jej ciężko odpowiedzieć".

Gronkiewicz-Waltz odniosła się w piątek do propozycji Jakiego, by stawiła się na posiedzeniu komisji nie, jako strona, a jako świadek. Propozycja przewodniczącego komisji dotyczy grudniowego posiedzenia ws. Noakowskiego 16 (część praw do tej nieruchomości uzyskała rodzina Gronkiewicz-Waltz - PAP). Prezydent Warszawy odpowiedziała, że nie stawiając się chroni Jakiego przed naruszeniem prawa. Ponownie wyraziła przekonanie, że komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji jest niekonstytucyjna. Zapowiedziała, że będzie się z nią komunikować w taki sposób, jaki uzna za zgodny z prawem.

>>> Czytaj też: Gronkiewicz-Waltz: Grupa przestępcza wychodziła daleko poza urzędników, których zwolniłam