Ponadgodzinny wywiad oglądało w niedzielę wieczorem, jak podał dziennik "Le Figaro", ponad 9,5 mln widzów. Prezydent odpowiadał na pytania dziennikarzy telewizji TF1 i LCI.

Zaznaczył, że owoce reform przeprowadzonych przez jego rząd Francuzi "zobaczą za półtora roku-dwa lata". Nadmienił, że "wielu nie wierzyło, że dokona ich tak szybko, zaledwie po pięciu miesiącach sprawowania władzy".

Pytany o decyzję w sprawie zniesienia podatku od wielkich fortun zapowiedział: "Jeśli ci (najbogatsi) ludzie nie będą reinwestować swego majątku, zostaną opodatkowani".

Odnosząc się do licznych zamachów terrorystycznych w kraju w ostatnich latach, prezydent podkreślił: "Bezpieczeństwo to podstawowa misja państwa, z definicji najważniejsza dla mnie". Obiecał deportację wszystkich nielegalnych imigrantów, którzy "popełnią jakiekolwiek przestępstwo".

Reklama

Macron odniósł się też do planowanego prawa karzącego sprawców molestowania seksualnego. Przywołał przykład Harveya Weinsteina, hollywoodzkiego producenta filmowego oskarżonego o molestowanie seksualne wielu ofiar. "Podjąłem kroki w celu usunięcia go z Legii Honorowej. Rozpoczęła się procedura dyscyplinarna" - podkreślił, dodając: "Cisza, tabu na ten temat tylko pogłębiają rany".

Szef państwa zapowiedział, że planuje wprowadzić w życie "policję bezpieczeństwa", która ma chronić przed molestowaniem, w szczególności w środkach komunikacji publicznej.

Prezydent odniósł się do kwestii relacji między Francją i USA. "Choć oba kraje są wielkimi sojusznikami", to "strategia (prezydenta USA Donalda) Trumpa wobec Iranu nie jest właściwa" - ocenił. Macron nawiązał w ten sposób do wypowiedzi Trumpa, który chce nałożenia kolejnych sankcji na Iran i grozi zerwaniem porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego.

Ponadto jego zdaniem zdobycie przez Francję prawa do organizacji igrzysk olimpijskich w 2024 roku czy też objęcie kierownictwa UNESCO to najlepsze dowody na to, że kraj "wraca do gry".

Wywiad z prezydentem wywołał w poniedziałek liczne reakcje. Dziennik "Le Figaro" zauważa, iż nazywany "prezydentem bogatych" Macron co najmniej trzykrotnie podkreślił, że jest "prezydentem wszystkich Francuzów". "Wielu sądzi, że ten wywiad stanowi przełom w jego strategii komunikacyjnej" - podkreśla gazeta.

Jego współpracownicy ocenili wypowiedzi Macrona jako "spójne", "zdecydowane" i "przekonujące". Rzecznik rządu Christophe Castaner uznał, że wywiad ukazał "determinację, ambicję i odwagę" szefa państwa.

Opozycja była krytyczna. "Kompletny brak wizji dla Francji i Francuzów" - uznał Rachid Temal z Partii Socjalistycznej (PS). "Nie wiem, czy w pięć lat Macron zdąży wszystko popsuć. Wiem za to, że po pięciu miesiącach Francuzi mają go serdecznie dosyć" - ocenił Adrien Quatennens ze skrajnie lewicowej partii Francja Nieujarzmiona (FI).

Na koniec wywiadu Macron, zapytany, czy zamierza kandydować w następnych wyborach prezydenckich, nie odpowiedział "nie". Podkreślił, że "przyjdzie jeszcze czas na to, żeby się rozliczyć i przedstawić swoje ambicje".

Z Paryża Joanna Gołębiowska (PAP)