W 2018 r. mazowiecki konserwator zabytków dostanie dwadzieścia razy więcej pieniędzy niż w tym– ok. 20 mln zł. Opozycja twierdzi, że to na obeliski ku czci ofiar katastrofy.
W tym roku wojewodowie na realizację zadania „ochrona zabytków i opieka nad zabytkami” otrzymali z budżetu państwa ponad 33 mln zł. Niemal jedna trzecia tej kwoty przypadła woj. podkarpackiemu. W pozostałych regionach jest to z reguły od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych.
W 2018 r. pozornie zmieni się niewiele. Z projektu ustawy budżetowej wynika, że województwa dostaną praktycznie tyle samo, co obecnie. Z dwoma wyjątkami. Dolny Śląsk otrzyma dodatkowo ok. 1,2 mln zł (jak twierdzą nasze źródła, to efekt skutecznego lobbingu tamtejszych aktywistów i urzędników – 0,8 mln zł to pieniądze oszczędzone przez wojewodę dolnośląskiego, a pozostałe 0,4 mln dosypane przez rząd).
Drugi wyjątek to Mazowsze. O ile w tym roku region ma do dyspozycji ok. miliona, o tyle w przyszłym roku ma to być już niemal 21 mln zł (z tego 19,1 mln zł w grupie wydatków „dotacje i subwencje”).
– Wzrost budżetu mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków wynika z przejęcia kompetencji stołecznego konserwatora zabytków z dniem 1 listopada 2017 r. – informuje biuro prasowe Ministerstwa Kultury.
Reklama
Chodzi o wieloletnie porozumienie, na mocy którego stołeczny konserwator zabytków realizował część kompetencji wojewódzkiego konserwatora – aby odciążyć go od nadmiaru obowiązków, zaopiekował się obiektami na terenie Warszawy. Ale pod koniec lipca wojewoda mazowiecki wypowiedział miastu umowę (podpisaną jeszcze za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w 2003 r.) i wygaśnie ona z początkiem listopada. Oficjalne tłumaczenie służb wojewody jest takie, że chodzi o „szerszą wizję ochrony zabytków i wzmocnienie roli wojewódzkiego konserwatora zabytków”.
Opozycja podejrzewa jednak, że Prawo i Sprawiedliwość otwiera w ten sposób drogę do postawienia pomnika smoleńskiego na Krakowskim Przedmieściu, w okolicach Pałacu Prezydenckiego. Do tej pory nie było na to zgody władz stolicy. – Gdy porozumienie wygaśnie, to wojewódzki konserwator zabytków będzie wydawał ewentualne pozwolenia na budowę pomników smoleńskich – przyznaje stołeczny konserwator Michał Krasucki.
Wojewódzki konserwator musi zatrudnić nowych ludzi. A do tego potrzeba dodatkowych pieniędzy. Tyle że nie odbywa się to poprzez zwykłe przesunięcie środków z budżetu stołecznego konserwatora do wojewódzkiego. – Działania stołecznego konserwatora finansowane są w większości przez miasto. Nasz budżet wynosi ok. 22 mln zł, a z tego ok. 140 tys. zł otrzymujemy od wojewody. Obecnie przy wojewódzkim konserwatorze powstaje delegatura miejska, częściowo wzorowana na biurze stołecznego konserwatora. Dlatego budżet dla wojewódzkiego konserwatora zwiększono, praktycznie na zasadzie kalki z naszego budżetu. Z tą różnicą, że zwiększenie tych środków nastąpiło nie poprzez przesunięcie pieniędzy z budżetu miasta, które nadal będą przysługiwały biuru stołecznego konserwatora jako środki na dotacje, lecz poprzez dodanie z budżetu państwa – opowiada stołeczny konserwator Michał Krasucki.
– Od wielu lat mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków usilnie stara się, by największe województwo w Polsce otrzymało kwotę porównywalną z innymi – mówi z-ca mazowieckiego konserwatora Antoni Oleksicki. Zapewnia, że pieniądze dosypane w przyszłorocznym budżecie nie będą przeznaczone na sfinansowanie pomników. – Z dotacji na prace w obiektach zabytkowych można opłacić prace konserwatorskie. Nowe realizacje, tzn. niezabytkowe, nie mogą być finansowane z tych środków, jest to po prostu w świetle przepisów ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z 2003 r. niemożliwe – przekonuje Oleksicki. Koszty pomnika prawdopodobnie pokryje społeczny komitet, do którego należą czołowi politycy PiS (ponoć zebrano już ponad 1 mln zł).
Opozycji to nie przekonuje. – To ukryte koszty budowy pomników smoleńskich, mnożenie stanowisk i etatów tylko po to, by ziściła się polityczna wola prezesa Jarosława Kaczyńskiego – uważa Jan Grabiec z PO.
– Problemu by nie było, gdyby stołeczny konserwator zrezygnował z części swojego budżetu, skoro ubędzie mu obowiązków – odpowiada jeden z polityków PiS.
Michał Krasucki tłumaczy, że z 22-milionowego budżetu stołecznego konserwatora aż 20 mln to pieniądze na dotacje np. dla związków wyznaniowych, wspólnot mieszkaniowych czy prywatnych właścicieli, którzy chcą wyremontować zabytkowy obiekt. A potrzeby są znacznie większe. – Będziemy wnioskować do władz miasta o zwiększenie środków na finansowanie działań naszego biura właśnie w obszarze dotacji na obiekty zabytkowe – zapowiada Krasucki.

Ochrona z przypadku

Miłośnicy zabytków przekonują, że polityka państwa względem ochrony cennych obiektów od wielu lat pozostawia wiele do życzenia.
– System podziału środków pomiędzy województwa do wykorzystania przez wojewódzkich konserwatorów nie ma odzwierciedlenia w obiektywnych kryteriach. Oparty jest jedynie na zaszłościach historycznych. Powoduje to rażące dysproporcje pomiędzy regionami – twierdzi Marek Karabon z ruchu miejskiego Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia.
Województwa dolnośląskie i mazowieckie w budżecie państwa na 2017 r. otrzymują średnio odpowiednio 113 zł i 133 zł rocznie na jeden rejestrowy zabytek nieruchomy, podczas gdy kwoty te dla województw małopolskiego i podkarpackiego wynoszą odpowiednio 1076 zł i 2082 zł.
Według Karabona dysproporcje pierwszy raz pojawiły się w budżecie na 2007 r. dzięki serii poprawek poselskich i senatorskich koalicji PiS, LPR i Samoobrona. Miały one charakter jednorazowy (np. „na remont zabytków w Zespole Archiopactwa Cystersów w Jędrzejowie”), jednak utrzymały się w następnych budżetach państwa. – W kolejnym roku przepisywano kwotę z roku poprzedniego, co nie świadczy najlepiej o pracowitości prawodawców – argumentuje Marek Karabon.
W styczniu br. wicepremier i minister kultury Piotr Gliński w odpowiedzi na interpelację poselską sam przyznał, że sposób finansowania ochrony zabytków w Polsce jest problematyczny.
– Występujące bardzo duże różnice w kwotach wydatków nie mają odzwierciedlenia w żadnych obiektywnych kryteriach – przyznał wicepremier. Obiecał, że „rozważy podjęcie kroków zmierzających do uzyskania wpływu na podział wydatków budżetu państwa pomiędzy wojewodów w ramach działu „kultura i ochrona dziedzictwa narodowego”.
Tak się jednak nie stało. – W aktualnym stanie prawnym minister kultury i dziedzictwa narodowego nie uczestniczy w procedurze planistycznej dotyczącej części 85. budżetu państwa, której dysponentem są wojewodowie, w której to części zapisane są środki na działalność wojewódzkich konserwatorów zabytków – poinformował resort kultury w piśmie z 15 września br., stanowiącym odpowiedź na wniosek złożony przez Marka Karabona.

>>> Czytaj też: Kogo nie będzie obowiązywał zakaz handlu w niedzielę? Oto lista wyjątków