Według gazety Tillerson w ten sposób próbował uspokoić sojuszników z Europy po decyzji Trumpa z 13 października, gdy nie poświadczył on, że Iran przestrzega postanowień porozumienia nuklearnego ze światowymi mocarstwami z 2015 roku. Prezydent USA przedstawił wówczas nową strategię w sprawie Iranu, która zakłada m.in. kroki, by uwzględnić zastrzeżenia administracji do porozumienia. Trump zapewnił też, że jest gotów zerwać umowę, jeśli Kongres USA i europejscy sojusznicy nie zajmą się tymi problemami.

"Prezydent wyraźnie mówił, że jego zamiarem nie jest ingerowanie w umowy biznesowe, które Europejczycy mogą mieć z Iranem" - oświadczył Tillerson. "Powiedział to jasno: +W porządku. Róbcie, co chcecie+" - dodał.

Według "WSJ" wypowiedzi Tillersona miały na celu złagodzenie europejskich obaw, że Waszyngton celowo tworzy atmosferę niepewności wokół przyszłości umowy nuklearnej, by wywrzeć presję na europejskie banki i firmy, by trzymały się z dala od Iranu.

Jak czytamy, według Białego Domu Trump powiedział innym przywódcom na lipcowym szczycie G20 w Hamburgu, że mimo zniesienia w ramach umowy nuklearnej większości międzynarodowych sankcji nie powinni robić interesów z Iranem. "Europejscy dyplomaci twierdzili, że poprzez odmawianie Iranowi gospodarczych korzyści z umowy, polityka Waszyngtonu może przekonać Teheran, by odwrócił się od porozumienia" - dodaje "WSJ".

Reklama

Relacje handlowe Europy z Iranem rozwinęły się po wdrożeniu umowy w styczniu 2016 roku; liczne firmy z branży energetycznej czy motoryzacyjnej zaczęły inwestować w Iranie lub badają taką możliwość. Wymiana handlowa UE i Iranu wzrosła prawie dwukrotnie do ok. 16 mld dolarów.

Jednak nie wszędzie wznawiane są stare powiązania biznesowe z Iranem - dodaje gazeta. Większość dużych europejskich banków nie chce robić interesów w tym kraju, obawiając się sięgających miliardów dolarów kar, które w przeszłości władze USA wymierzały za nieprzestrzeganie amerykańskich sankcji. Według "WSJ" zwłaszcza brytyjskie firmy były niechętne odnawianiu relacji handlowych.

Europejscy urzędnicy sprawdzają, w jaki sposób mogą chronić swoje firmy przed nowymi lub wznowionymi amerykańskimi sankcjami wobec Iranu. W prywatnych rozmowach przyznawali jednak, że mają niewiele możliwości skutecznej ochrony europejskich firm, którym mogłyby grozić wysokie kary lub bycie wyłączonym z amerykańskiego rynku.

Tillerson nie chciał powiedzieć, jaki los może spotkać warte wiele miliardów dolarów umowy zawarte przez Boeinga z Iranem. W ubiegłym roku Boeing, jako pierwsza duża amerykańska firma, ogłosił ważne przedsięwzięcie biznesowe z Iranem, zgadzając się sprzedać do tego kraju kilkanaście samolotów.

Szef dyplomacji USA podkreślił, że większość działalności biznesowej nadal jest zabroniona przez sankcje, które nie zostały zniesione w ramach umowy, ale zapewnił, że prezydent Trump "nie próbuje ingerować w to, co chcą robić firmy". (PAP)