"Żadna strona nie ma prawa do ingerowania w sprawy Iraku" - ogłosiło w poniedziałek biuro prasowe szefa irackiego rządu.

Przebywający z wizytą w Rijadzie Tillerson oświadczył w niedzielę, że "irańskie milicje, które znajdują się w Iraku i walczą przeciwko chylącemu się ku upadkowi Państwu Islamskiemu (IS), powinny wrócić do domu". Dodał, że "zagraniczni żołnierze powinni pozwolić Irakijczykom przejąć kontrolę nad krajem".

Szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się w ten sposób do Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMF) oraz brygady al-Kuds, jednostki irańskiej Gwardii Rewolucyjnej. Jak podała agencja Reutera, USA obawiają się, że Iran - szyicki rywal Arabii Saudyjskiej - wykorzysta wpływy zdobyte w Iraku oraz Syrii dzięki walce z IS.

>>> Czytaj też: Irak rozprawia się z Kurdami. Jest nakaz aresztowania wiceprezydenta Regionu Kurdystanu

Reklama