Lektura tego raportu pokazuje "liczne sprzeczności, niespójność logiczną, wykorzystanie wątpliwych świadectw oraz niepotwierdzonych dowodów" - powiedział Riabkow agencji Interfax.

"W przeciwieństwie do naszych interlokutorów, którzy marzą tylko, żeby ten raport był używany jako broń dla ich własnych celów geopolitycznych w Syrii, na spokojnie i w sposób profesjonalny przestudiowaliśmy zawartość tego dokumentu" - oświadczył wiceszef rosyjskiej dyplomacji.

Dodał, że Rosja, która od dawna jest sojuszniczką Syrii na czele z prezydentem Baszarem el-Asadem, w późniejszym czasie dostarczy bardziej kompletną analizę. Nie podał jednak, kiedy taka analiza miałaby zostać opublikowana.

W opublikowanym w czwartek raporcie ONZ i Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW), który prezentuje wyniki wielomiesięcznego śledztwa, eksperci stwierdzili, że "są przekonani, iż władze Syryjskiej Republiki Arabskiej są odpowiedzialne za użycie sarinu 4 kwietnia br. w kontrolowanej przez opozycję miejscowości Chan Szajchun". Sarin to bezzapachowy środek paralityczno-drgawkowy.

Reklama

W wyniku ataku chemicznego w Chan Szajchun w muhafazie (prowincji) Idlib na północnym zachodzie Syrii zginęło ponad 90 osób, w tym 28 dzieci i 23 kobiety - podaje agencja Associated Press. ONZ podaje, że w ataku zginęły 83 osoby, a organizacja Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka - że co najmniej 87 osób, w tym ponad 30 dzieci.

Damaszek twierdzi, że 4 kwietnia jego siły dokonały nalotu na magazyn, w którym ugrupowanie Dżabhat Fatah al-Szam (dawny Front al-Nusra, związany niegdyś z Al-Kaidą) składowało "toksyczne substancje". Oenzetowscy śledczy odrzucili te wyjaśnienia. (PAP)