Rating Polski na poziomie "BBB+" odzwierciedla wysoką wiarygodność kredytową Polski - ocenił w rozmowie z PAP Biznes Frank Gill, główny analityk agencji S&P Global Ratings odpowiedzialny za Polskę. Jego zdaniem, polska gospodarka może wykazywać oznaki przegrzewania się, jednak nie widać w niej nierównowag makroekonomicznych.

"Rating na poziomie BBB+ jest bardzo mocnym ratingiem inwestycyjnym, w przypadku Polski ze stabilną perspektywą. Jedynie bardzo silna wiarygodność kredytowa wyrażona jest oceną na poziomie BBB+. Rating odzwierciedla wysoką wiarygodność kredytową polskiego rządu" - powiedział Gill.

"Z ratingiem na poziomie BBB+ łatwo plasować dług na rynku, bez żadnego problemu" - dodał.

Agencja S&P Global Ratings potwierdziła w październiku długoterminowy i krótkoterminowy rating Polski w walucie obcej na poziomie "BBB+/A-2". Perspektywa ratingów jest stabilna.

Zdaniem analityka, S&P zdecydowałaby się na podwyżkę ratingu Polski, gdyby budżet miał nadwyżkę, a zadłużenie rządu, w ujęciu bezwzględnym, spadało.

Reklama

"Rating BBB+ jest dobrym ratingiem. Uważamy, że dług publiczny jest możliwy do obsłużenia. W ostatnich 5-7 latach oscylował na poziomie 50-proc. PKB. W przeciwieństwie do np. Niemiec lub Holandii, gdzie rządy redukują zadłużenie – wykorzystując nadwyżki budżetowe – Polska posiada deficyt, który jest finansowany dodatkowym, czyli nowym długiem. To jest wybór określonej polityki. Jeżeli polski rząd posiadałby obecnie nadwyżkę budżetową i redukował całkowity poziom zadłużenia, mam na myśli poziom długu rządowego wyrażonego w PLN (który wciąż rośnie, ponieważ rząd zwiększa zadłużenie, nawet jeżeli mogłoby ono spadać w relacji do PKB), rating Polski zostałby podwyższony" - powiedział analityk.

"Odnosząc się do kwestii poprawy ratingu Polski w przyszłości, mogłyby się do tego przyczynić kolejne oznaki mocnych wyników gospodarczych, co ostatecznie pozwoliłoby na zbliżanie się polskich dochodów do poziomu bogatych państw Europy lub innych krajów zachodnich. Jedną z kwestii, której się przyglądamy jest poziom PKB per capita – uważamy ten czynnik nie tylko za wskaźnik poziomu dochodów, ale również puli oszczędności krajowych w gospodarce. Jeżeli porównamy Polskę do innych krajów z niższym ratingiem, ale bogatszych – jak Włochy, jest tam dużo większa pula oszczędności krajowych. Wzrost PKB to oznaka rocznego zwrotu z kapitału danej gospodarki. Warto również patrzeć na skumulowane oszczędności w gospodarce – czyli zasoby, które są zwykle postrzegane jako realna miara bogactwa gospodarki. Spodziewamy się, w obecnych warunkach, że dochody w Polsce będą stopniowo zbliżać się do poziomów europejskich" - dodał.

W październikowym raporcie po potwierdzeniu ratingu, agencja wskazała, że może podwyższyć ratingi Polski, jeżeli, w przeciwieństwie do prognoz S&P:

- deficyt na rachunku obrotów bieżących pozostanie niewielki oraz zauważy się trwałą obniżkę poziomu zadłużenia netto oraz ograniczenie wydatków na obsługę zadłużenia

- polityka budżetowa ulegnie zmianie w celu przygotowania się na efekty fiskalne starzejącej się oraz malejącej populacji w wieku pracującym lub długoterminowy wzrost potencjalny okaże się wyższy niż obecne szacunki S&P, co pozwoliłoby w trwały i relatywnie szybki sposób zbliżyć poziom PKB per capita w Polsce do poziomu unijnego.

Obniżka ratingów może natomiast nastąpić jeżeli:

- finanse publiczne pogorszyłyby się bardziej niż scenariusz bazowy agencji lub też jeżeli S&P zaobserwowałaby wzrost aktywności quasi-fiskalnej instytucji znajdujących się pod kontrolą państwa, w tym banków, która mogłaby osłabić budżet państwa

- S&P dojdzie do wniosku, że doszło do osłabienia niezależności Narodowego Banku Polskiego w związku z wpływem politycznym na politykę monetarną.

Gill zauważa pewne oznaki przegrzewania się polskiej gospodarki, jednak nie widzi w tej chwili, by pojawiały się w niej nierównowagi makroekonomiczne.

"Widać pewne oznaki możliwego przegrzewania się polskiej gospodarki, ale jest to bardzo wczesna faza tego procesu. Należy obserwować, co się wydarzy w roku 2018 i 2019. Być może wzrost płac zacznie zmierzać w kierunku celu inflacyjnego wyznaczonego przez bank centralny, czyli 2,5 proc. Sytuacja zależy również od innych aspektów konkurencyjności, salda zewnętrznego, deficytu C/A. Na pewno nie ma oznak gwałtownego wzrostu akcji kredytowej. Pozycja Polski na rachunku obrotów bieżących jest bliska równowagi, więc nie ma żadnych oznak dużych nierównowag w gospodarce Polski. Nie martwimy się o to" - powiedział Gill.

PKB Polski w II kwartale 2017 r. wzrósł o 3,9 proc. Rynek, ankietowany przez PAP Biznes, spodziewa się wzrostu gospodarczego w Polsce w 2017 r. na poziomie 4,1 proc. Konsensus na III kw. to 4,4 proc.

Agencja S&P szacuje dynamikę polskiego PKB w 2017 r. na 4,2 proc.

Gill zwrócił uwagę, że wysokie tempo wzrostu gospodarczego w Polsce może mieć charakter przejściowy, a w długim terminie potencjał polskiej gospodarki do generowania wzrostu jest niższy.

"Do niedawna w Polsce wydajność pracy była na wysokim poziomie. Jednak na przestrzeni ostatnich mniej więcej 6 miesięcy, płace zaczęły dość szybko rosnąć, w tempie przewyższającym potencjalną wydajność, więc pojawiają się pytania jak trwały jest obecny boom gospodarczy. Naszym zdaniem, tegoroczny mocny wzrost gospodarczy w Polsce odzwierciedla niektóre czynniki o charakterze przejściowym – stymulację fiskalną, wysokie napływy funduszy strukturalnych z UE, które nie są dane na zawsze i prawdopodobnie zaczną spadać począwszy od 2022-23 r., czyli w kolejnym cyklu finansowania" - powiedział Gill.

Przeciętne wynagrodzenie brutto we wrześniu rdr wzrosło o 6,0 proc.

Wydajność pracy w przemyśle w okresie styczeń-wrzesień wzrosła o 2,7 proc. rdr przy większym o 3,1 proc. zatrudnieniu i wzroście przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto o 5,1 proc.

"Boom wzrostu gospodarczego stanowi również odzwierciedlenie niskich stóp procentowych – referencyjna stopa NBP jest na rekordowo niskim poziomie 1,5 proc. Do boomu gospodarczego przyczyniły się także inne czynniki, jak napływ siły roboczej z Ukrainy, który wykazuje już oznaki stabilizacji. Składając to wszystko w całość, uważamy, że potencjalny wzrost gospodarczy w Polsce nie znajduje się na obecnym poziomie. Gospodarka wzrośnie w tym roku o 4,2 proc., według naszych prognoz, jednak w średnim i długim terminie powróci do poziomu 1,5-2 proc. Warto także mieć na uwadze to, że liczba ludności w wieku pracującym w Polsce spada, a to implikuje niższy potencjał wzrostu w długim terminie" - powiedział analityk S&P.

>>> Czytaj też: Kredyty we frankach: nie restrukturyzacja, a przewalutowanie