Negocjatorzy reprezentujący 28 państw członkowskich UE spotykają się 8 listopada, by dokonać przeglądu systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS), flagowego unijnego narzędzia polityki klimatycznej w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych.

Dyskusje nad nowym funduszem na modernizację utknęły w martwym punkcie. Niektórzy ustawodawcy naciskają, aby ograniczyć finansowanie tylko do zakładów energetycznych, które emitują mniej niż 450 gramów dwutlenku węgla na kilowatogodzinę, co wykluczyłoby z programu pomocy elektrownie węglowe.

To nie jest dobra wiadomość dla uzależnionej od węgla Polski. Premier Beata Szydło grozi, że będzie interweniować na kolejnym spotkaniu przywódców UE, jeśli planowane regulacje odbiją się na finansowaniu polskich zakładów.

Firmy zachodnioeuropejskie, w tym Siemens AG i Eni SpA, także dołączyły do lobbystów środowiskowych wspierających ambitniejszy limit emisji szkodliwych gazów.

Reklama

"Istnieje ryzyko, że fundusz modernizacyjny ETS dla wschodnich państw członkowskich może niechcący wspierać inwestycje w produkcję energii elektrycznej o dużej emisji dwutlenku węgla" - powiedział w wywiadzie Ronald Busch, członek zarządu Siemens. "Ustalenie limitu emisji CO2 przyniosłoby inwestycje zgodne z ambicjami klimatycznymi Europy."

Wyzwaniem dla UE jest znalezienie ekologicznego i ekonomicznego kompromisu między 28 krajami o różnych źródłach energii i różnych poziomach zamożności. Europa, która chce prowadzić globalną walkę ze zmianami klimatycznymi, zaostrzyła cel redukcji emisji do co najmniej 40 procent do 2030 roku z 20 procent w roku 2020.

Standard emisji wynoszący 450 gramów dwutlenku węgla był największym punktem spornym w poprzedniej rundzie rozmów między przedstawicielami rządów UE a Parlamentem Europejskim. Po 13 godzinach rozmów, negocjatorzy opuścili posiedzenie około 3:00 nad ranem bez osiągnięcia porozumienia. Estonia, która prowadzi rozmowy w imieniu państw członkowskich UE, zażądała usunięcia tej liczby, oferując zamiast tego przepis zapewniający, że wydatki w ramach funduszu modernizacyjnego są zgodne z celami porozumienia paryskiego. Zespół z Parlamentu Europejskiego nie chciał zrezygnować z 450 gramów.

Polski rząd i przedsiębiorstwa energetyczne z Europy Wschodniej, w tym PGE SA, zażądały podwyższenia funduszu modernizacyjnego i argumentowały, że potrzebują czasu i pieniędzy na przejście z węgla na bardziej ekologiczne źródła energii, bez podważania bezpieczeństwa dostaw energii. Norma dotycząca poziomu emisji zmusiłaby przedsiębiorstwa użyteczności publicznej do budowy nowych fabryk gazu ziemnego, które, jak twierdzą, nadal produkują gazy cieplarniane i zwiększyłyby uzależnienie Warszawy od gazu z Rosji.

>>> Polecamy: Jeśli dojdzie do blackoutu, zostaniemy bez wody