Prezydent Trump przebywa obecnie w Korei Południowej, a jeszcze w środę przybędzie do Pekinu, gdzie spotka się z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem. Następnie odwiedzi jeszcze Wietnam i Filipiny, gdzie weźmie udział w szczytach Wspólnoty Gospodarczej Azji i Pacyfiku (APEC) i Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej (ASEAN).

"Odkąd Trump wszedł do Białego Domu, amerykańska administracja nie ogłosiła strategii wobec Azji, co nie tylko zagraża interesom USA, ale też wywołuje niepewność w regionie" – ocenił Shou. Według niego azjatyckie tournee prezydenta USA pokaże, czy jest on w stanie sformułować takie strategiczne ramy współpracy z regionem, które mogłyby kierować polityką Białego Domu przez kolejne lata.

Zdaniem tego eksperta lansowany przez Trumpa slogan „Ameryka przede wszystkim” zapewnia mu „wymówkę, by odrzucić odpowiedzialność za utrzymywanie ładu światowego i za bezpieczeństwo swoich sojuszników”. Jednak – zaznacza Shou – ostatnie miesiące pokazują, że „America przede wszystkim” ma też swoje ograniczenia. Establishment w Waszyngtonie i Biały Dom były w stanie skutecznie przeciwdziałać „szkodliwej tendencji Trumpa do wycofywania się z sojuszu w regionie” - ocenił ekspert chińskiego think tanku.

W tym tygodniu amerykański prezydent w Tokio i Seulu podkreślał wagę sojuszy USA z Japonią i Koreą Południową i zapewniał, że amerykańskie wojska stacjonujące w regionie będą bronić „bezpieczeństwa i suwerenności” tych krajów przed zagrożeniem ze strony zbrojącego się reżimu północnokoreańskiego. Trump akcentował również negocjowane z przywódcami Japonii i Korei Południowej, „warte miliardy dolarów” zamówienia na amerykańskie uzbrojenie.

Reklama

„Relacje USA z Japonią, jak również z Koreą Południową, są nadal solidne. Również przedłużenie pobytu Trumpa na Filipinach i jego udział w szczycie azjatyckim sugerują, że jest skłonny podtrzymać wpływy USA w tym regionie” - ocenił Shou. Pierwotnie Trump planował powrót do Stanów Zjednoczonych przed rozpoczęciem szczytu ASEAN w Manili, ale ostatecznie zdecydował się w nim uczestniczyć.

„Innymi słowy, status quo i układ sił w regionie pozostaną w najbliższej przyszłości niezmienione, chociaż wzrost Chin zdecydowanie temu zagrozi” - podsumował Shou.

Podczas gdy uwagę świata przykuwa Pjongjang i jego program atomowy, państwa Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej obawiają się coraz bardziej asertywnej polityki Chin, która stanowi rosnące wyzwanie dla amerykańskiej dominacji w tym regionie. Chodzi m.in. o sztuczne wyspy na Morzu Południowochińskim, budowane przez Pekin wbrew wyrokowi międzynarodowego trybunału. Prawa do spornych części tego kluczowego dla międzynarodowego handlu akwenu roszczą sobie Chiny, Malezja, Wietnam, Filipiny, Brunei i Tajwan.

Polityka „America przede wszystkim” lansowana przez Trumpa „daje Chinom szansę na wypełnienie próżni w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej” - ocenił dla PAP inny chiński ekspert, Li Mingbo z Instytutu Polityki Publicznej Południowochińskiego Uniwersytetu Technologii. „Chiny mają szansę osiągnąć jedynie przywództwo ekonomiczne, a nie polityczne. Chińska gospodarka jest bardzo silna, ale brakuje politycznej +soft power+” - zaznaczył Li.

Głównym celem wizyty Trumpa w Azji jest próba rozwiązania problemu zagrożenia północnokoreańskiego oraz rozmowy na temat handlu USA z regionalnymi państwami, który według amerykańskiego prezydenta nie jest „wolny, uczciwy i obustronny”, jak by sobie tego życzył. „Rozwiązanie tych problemów zależy od roli, jaką USA będą odgrywały w regionie, w zmieniającym się środowisku, w którym Chiny mają coraz większe wpływy, ale jednocześnie nie mają zdolności, by przewodzić” - ocenił Shou.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)