"Rozpoczęto opłacanie pierwszych dziesięciu rachunków, które wystawił wykonawca generalny w ramach inwestycji Paks II po wykonaniu prac projektowych" – podał dziennik, cytując sekretarza stanu odpowiedzialnego za tę inwestycję Attilę Aszodiego.

Jak przypomniał Aszodi, 80 proc. wszystkich rachunków jest pokrywanych z międzypaństwowego kredytu rosyjskiego w wysokości 10 mld euro, a 20 proc. – ze środków budżetowych państwa węgierskiego.

Decyzję o wypłaceniu sumy 98 mln euro podjął w poniedziałek minister bez teki odpowiedzialny za rozbudowę elektrowni Janos Sueli.

Sekretarz stanu powiedział dziennikowi "Magyar Hirlap", że zdaniem Komisji Europejskiej, która analizowała inwestycję w Paksu, nie ma takiego scenariusza, by projekt mógł przynosić straty, a najbardziej prawdopodobna jest ewentualność, że będzie przynosił 7,35 proc. zysków.

Reklama

Tymczasem kandydatka na premiera z ramienia opozycyjnej partii Polityka Może Być Inna (LMP) Bernadett Szel zapowiedziała złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa w związku z rozpoczęciem korzystania z rosyjskiego kredytu. Jej zdaniem stanowi on działanie na niekorzyść obywateli, gdyż może doprowadzić nawet do bankructwa państwa i węgierskich rodzin.

Sueli powiedział na początku października, że prace nad wznoszeniem baraków zaplecza budowlanego w Paksu rozpoczną się w styczniu 2018 r., a w 2020 r. może ruszyć sama budowa dwóch nowych bloków. Władze chcą, by pierwszy blok został oddany do użytku w 2026 r., a drugi w 2027 r.

Sueli oświadczył też, że 30-32 proc. wykorzystywanej na Węgrzech energii elektrycznej pochodzi z importu, ale w styczniu tego roku z powodu ostrych mrozów odsetek ten wzrósł do 54 proc.

Zgodnie z zawartą na początku 2014 r. z państwowym koncernem rosyjskim Rosatom umową międzyrządową Rosja udzieli Węgrom na budowę dwóch nowych reaktorów w Paksu kredytu w wysokości do 10 mld euro (całkowity koszt inwestycji to 12 mld euro). Reaktory te będą w sumie produkować więcej energii niż obecne cztery, które mają zostać wyłączone w latach 2032-37.

>>> Czytaj też: Co jest potrzebne, by za 20 lat Węgry były kwitnącym krajem?