„Nie chcemy Unii Europejskiej, w której poszczególne państwa są traktowane jak Grecja. Kraj ten właściwie stracił swoją suwerenność i jest dziś protektoratem rządzących wierzycieli. W takiej Europie być nie warto, ale nie oznacza to, że nie możemy Europy reformować” – mówi w wywiadzie dla Forsal.pl prof. Jan Zielonka z Uniwersytetu w Oksfordzie.
ikona lupy />
Prof. Jan Zielonka / Media

Panie profesorze, ostatnio rozmawialiśmy 2,5 roku temu, po wydaniu Pańskiej książki „Koniec Unii Europejskiej”. Nakreślił w niej Pan trzy scenariusze rozpadu Wspólnoty. Jak dziś, po referendum i usankcjonowaniu Brexitu, po kryzysie migracyjnym, po wydarzeniach w Katalonii, ocenia Pan stan Unii Europejskiej?

Jest dużo gorzej, niż było. Twierdzenie, jakoby Brexit był dobrą wiadomością dla Europy, jest kompletnie nieprawdziwe. Ostatnio rozmawiałem z ambasadorem włoskim, który stwierdził, że teraz, bez Brytyjczyków, będziemy mogli budować europejską obronność. Tak, ale przy okazji Unia Europejska straciła jedną z dwóch armii w Europie, która jest w stanie w obszarze obronności jeszcze cokolwiek zrobić. To jest naprawdę trudna sytuacja.

Poza tym przeżyliśmy jeden z największych wstrząsów, jakim był kryzys uchodźczy, przekształcony teraz w kryzys migracyjny. Dodatkowo zaś problemy gospodarcze nie zostały rozwiązane. Kryzys został zahamowany, ale w żadnym razie nie rozwiązany.

Reklama

Jak zatem go rozwiązać?

Przede wszystkim trzeba zrozumieć, że Europę należy wymyślić na nowo. Zaklejanie plastrem dużych ran to za mało, należy zastosować poważne lekarstwo. Niestety nie wygląda na to, aby ekipa, która jest dziś u władzy w Europie, miała na to ochotę.

Niekiedy pojawiają się sygnały, że Wielka Brytania wycofa się z Brexitu. Pana zdaniem to możliwy scenariusz?

Tego nie wiem. Brexit będzie bardzo kosztowny, ale bardzo trudno też jest zatrzymać bieg historii.

W Polsce od pewnego czasu można zaobserwować wzrost sceptycyzmu wobec Unii Europejskiej. Niektórzy obawiają się, że może to z czasem doprowadzić nawet do wyjścia naszego kraju z Unii. Czy Polska miałaby szanse na rozwój poza strukturami UE?

Przede wszystkim nie wiadomo, czy UE sama się utrzyma, a jeśli tak, to na jakich zasadach. Bo przecież nie chcemy Unii Europejskiej, w której poszczególne państwa są traktowane jak Grecja. Kraj ten właściwie stracił swoją suwerenność i jest dziś protektoratem rządzących wierzycieli. W takiej Europie być nie warto, ale nie oznacza to, że nie możemy Europy reformować. Do tego jednak potrzeba pewnej wizji i zaparcia.

Co Pan sądzi o lansowanej w Polsce idei Międzymorza czy też Trójmorza, czyli ściślejszej współpracy regionalnej w Europie Środkowo-Wschodniej? To mrzonka czy realna i słuszna strategia?

Nie śledzę tego z bliska, więc trudno mi powiedzieć. Z perspektywy brytyjskiej to mrzonka, ale z perspektywy lokalnej może to oznaczać coś więcej. Należy szukać różnych pomysłów na współpracę, jesteśmy na nią skazani. Jeśli ta współpraca nie działa w ramach Unii Europejskiej, to musimy myśleć o innych jej formach.

Przy czym zasadniczo mam małe zaufanie do dyplomacji. Uważam, że zbyt duże opieranie się na niej to przejaw niebezpiecznego, starego myślenia. Integracja dziś jest robiona nie tylko przez państwa, ale też przez miasta, regiony, przedsiębiorstwa, organizacje pozarządowe. Właśnie w tym obszarze pokładam większe nadzieje, niż w obszarze polityki rządowej, bo przecież nie ukrywajmy prawdy – Unia Europejska jest dziś kontrolowana przez państwa i to one doprowadziły do obecnego kryzysu.

BIO: Jan Zielonka - profesor polityk europejskich związany z Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie, autor licznych publikacji na temat Unii Europejskiej, m.in. wydanej w 2006 roku głośnej książki "Europe as Empire" (w Polsce w 2007 r. pt.: "Europa jako imperium") oraz wydanej w 2014 roku pracy pt.: "Koniec Unii Europejskiej".

Wywiad przeprowadzono w czasie VIII Kongresu Innowacyjnej Gospodarki, zorganizowanego przez Krajową Izbę Gospodarczą.

>>> Czytaj też: Zielonka: Unię Europejską czeka rozpad, ale Europa nie jest skazana na zagładę