Wpół do trzeciej po południu, środek dnia, tłoczne okolice dworca kolejowego w Visakhapatnam – w indyjskich warunkach nieco prowincjonalnego, bo zaledwie dwumilionowego miasta. Na oczach dziesiątków ludzi pijany mężczyzna, jak relacjonował „Hindustan Times”, rzuca się na 40-letnią kobietę i zdziera z niej ubranie. Ofiara broni się niemrawo: to niedojadająca biedaczka, która próbowała odpocząć pod drzewem.
Gwałt na czterdziestolatce odbywał się na oczach przechodniów, którzy zamiast stanąć w obronie ofiary, sięgnęli po komórki, by nagrać zdarzenie. Owszem, ich filmy pozwoliły znaleźć napastnika, ale nikt nie kiwnął palcem, żeby przeszkodzić mężczyźnie w gwałcie ani zatrzymać go, gdy po jego dokonaniu ruszył do domu. – To pokazuje, jak bardzo ludzie zobojętnieli na ataki wymierzone w kobiety – mówił K. Suresh, policjant, który kierował poszukiwaniami Sivy.
Z kolei w ostatnich tygodniach subkontynent mógł śledzić finał sądowej batalii o ukaranie dwóch braci, 38-latka i 44-latka, którzy rok temu zgwałcili dziesięcioletnią kuzynkę – dziewczynka w sierpniu tego roku urodziła przez cesarskie cięcie dziecko jednego z nich. Wyrok zapadł na początku listopada: obaj sprawcy zostali skazani na dożywocie, co rodzice dziewczynki przyjęli z mieszaniną ulgi i rozczarowania – oskarżyciele domagali się kary śmierci.
Reklama
To zaledwie wierzchołek góry lodowej. National Crime Records Bureau – działające na kształt policyjnego urzędu statystycznego – doliczyło się w 2015 r. (ostatnie dostępne dane) ponad 34,6 tys. gwałtów na terenie całego kraju. Sucha statystyka nie mówi jednak wszystkiego. Po pierwsze – to skokowy wzrost; jeszcze w 2012 r. tego typu przestępstw było niecałe 25 tys., a w 1971 r. doliczano się ich zaledwie 2,5 tys. Po drugie – olbrzymia większość tego typu przestępstw uchodzi sprawcom na sucho. Pozostaje rodzinnym lub wioskowym tabu, dyskretnie wypycha ofiary na drogę prostytucji, a bywa też i tak, że policja odmawia przyjmowania skarg od kobiet, które się zgłaszają. Niektórzy eksperci uważają nawet, że do statystyk trafia zaledwie 5–6 proc. przypadków gwałtów.
Cały tekst przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej