Unijni ministrowie spraw zagranicznych będą rozmawiać w poniedziałek o ewentualnym wzmocnieniu grupy, która zajmuje się walką z propagandą, m.in. rosyjską, i nieprawdziwymi informacjami - podały źródła w Brukseli. Za takim posunięciem opowiada się m.in. Polska.

Działająca w ramach Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych grupa zadaniowa ds. wschodnich (East StratCom Task Force) została powołana w marcu 2015 r., aby przeciwdziałać rosyjskim kampaniom dezinformacyjnym.

Kreml nasilił propagandę skierowaną przeciwko Unii Europejskiej wraz z aneksją Krymu i rozpoczęciem wojny hybrydowej w Donbasie.

Liczebność grupy, która jest odpowiedzią na te działania, jest jednak niewielka - obecnie liczy ona 14 osób. Część z nich delegowanych jest przez państwa członkowskie, część to personel z Komisji Europejskiej. Ich obszar działalności ogranicza się do działań obejmujących państwa należące do Partnerstwa Wschodniego, czyli Ukrainy, Białorusi, Gruzji, Mołdawii, Armenii i Azerbejdżanu.

Część krajów członkowskich od dłuższego czasu wskazuje, że UE powinna wzmocnić swoje zdolności przeciwdziałania propagandzie i to nie tylko w swoim sąsiedztwie, ale też na własnym podwórku. Przykłady kampanii inspirowanych przez grupy powiązane z Rosją miały miejsce np. w Czechach, Niemczech czy w trakcie wyborów we Francji.

Reklama

Raport na temat coraz silniejszej propagandy nie tylko Rosji, ale też Państwa Islamskiego, Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych, przyjął jesienią ub.r. Parlament Europejski. Według sprawozdania, którego autorką była europosłanka Anna Fotyga, propaganda wymierzona w UE i jej kraje członkowskie ma na celu przeinaczanie faktów, wzbudzanie wątpliwości, dzielenie UE oraz jej partnerów w Ameryce Północnej, sparaliżowanie procesu podejmowania decyzji, dyskredytowanie instytucji UE i partnerstwa transatlantyckiego oraz wzbudzanie lęku i niepewności wśród obywateli Unii.

Na początku października ministrowie spraw zagranicznych Polski, Chorwacji, Czech, Łotwy, Litwy, Rumunii, Szwecji oraz Zjednoczonego Królestwa wysłali list do szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini w tej sprawie. Z pisma, które widziała PAP, wynika, że zwrócili oni uwagę na "pilną potrzebę" rozszerzenia "strategicznej komunikacji", w tym zwiększenia zdolności grupy zadaniowej ds. Wschodu.

Szefowie dyplomacji chcą też rozwinięcia będących w zalążku analogicznych zespołów, które będą prowadzić działalność na obszarze Bałkanów Zachodnich, a także w południowym sąsiedztwie. Rozmówcy PAP wskazują, że kraje bałkańskie również są pod wypływem kampanii dezinformacyjnych z Rosji, a w południowym sąsiedztwie UE aktywne jest tzw. Państwo Islamskie.

Szef polskiego MSZ Witold Waszczykowski wraz ze swoimi odpowiednikami z siedmiu krajów unijnych zwrócili uwagę w liście do Mogherini, że potrzebne jest dodatkowe finansowanie takich działań. Samo podniesienie sprawy na poziom Rady UE ds. zagranicznych, czyli cyklicznego spotkania szefów dyplomacji "28", jest już pozytywnym sygnałem, ale o niczym nie przesądza.

Źródła unijne podkreślają, że w poniedziałek raczej dojdzie do dyskusji na temat oceny sytuacji czy tego, jak komunikacja strategiczna może być wzmocniona, niż do podejmowania jakichś decyzji. Dyplomaci z państw członkowskich, które są zainteresowane tą inicjatywą, wskazują z kolei, że nadarza się okazja, by w ramach prac nad przyszłorocznym budżetem przesunąć jakieś środki na walkę z propagandą. Do tej pory grupa zadaniowa nie ma bowiem własnego budżetu.

Komisja Europejska niejednokrotnie mówiła, że bardzo chętnie wzmocniłaby te działania, ale nie ma na to środków. Faktycznie do tej pory państwa członkowskie nie były skłonne wyasygnować na ten cel dodatkowych pieniędzy, ale i sama Komisja, gdyby tylko miała taką wolę, mogłaby sięgnąć do swoich rezerw. "Środki, o jakich mowa, nie są wielkie" - przekonuje jeden z rozmówców PAP.

Flagowymi narzędziami do prowadzenia dezinformacji przez Rosję są jej anglojęzyczny kanał Russia Today oraz agencja informacyjna Sputnik (mająca również stronę internetową w języku polskim). Eksperci unijni wskazują, że jednym ze sposobów działania tych prokremlowskich mediów jest, poza przekazywaniem fałszywych informacji, podważanie wiarygodności do niezależnych mediów w krajach, w których działają.

>>> Czytaj też: USA planują misję pokojową na Ukrainie. Zapytają Rosję o zgodę