Co najmniej 16 inwestycji w ścisłym centrum stolicy wartych dziesiątki milionów złotych powstaje lub jest planowanych w oparciu o nieprzejrzyste procedury. Część z nich to rozbudowa kamienic zreprywatyzowanych w atmosferze skandalu.
Rządząca Warszawą Platforma Obywatelska wciąż zastanawia się, co zrobić z planem miejscowym dla kluczowej części Śródmieścia. Przyjąć go i odciąć się od patologii polegających na budowie ważnych inwestycji w oparciu o nieprzejrzyste procedury czy kontynuować niejasności trwające w Warszawie prawie tak długo jak reprywatyzacja.
Część nieruchomości, najczęściej kamienic, które obejmuje projekt planu zagospodarowania dla tego obszaru, jednocześnie występuje w wykazie postępowań roszczeniowych. Oznacza to, że do chwili przyjęcia planu można je ciągle poddawać procedurom reprywatyzacyjnym, komplikując życie mieszkańcom. Można też w oparciu o kontrowersyjne warunki zabudowy ubiegać się o pozwolenia na budowę zakładające np. dostawienie dwóch lub trzech pięter i w efekcie wpuścić na rynek wiele nowych ekskluzywnych apartamentów w najlepszych miejscach Warszawy.
Plan zagospodarowania te patologie przetnie, bo wygasi istniejące wuzetki, powodując zachowanie oryginalnych funkcji budynków. Dlatego warszawskie lobby postreprywatyzacyjne próbuje od lat nie dopuścić do uchwalenia planu, a radni PO wciąż sprzyjają temu brakowi przejrzystości.

Cel: przejąć kamienice

Reklama
Jak twierdzą nasze źródła (powołując się m.in. na Białą Księgę reprywatyzacji warszawskich nieruchomości), w stosunku do 45 adresów ujętych w projekcie nieprzyjmowanego planu postępowania reprywatyzacyjne zostały już zakończone, a w przypadku kolejnych 29 (np. Wspólna 73, Al. Jerozolimskie 43, Piękna 46) są jeszcze w toku.
16 adresów uwzględnionych w projekcie planu objętych jest już decyzjami o warunkach zabudowy (wydanych na przestrzeni ostatnich kilku lat). Przy czym niektóre z nich łączą w sobie dwa elementy potencjalnie groźne dla miasta i mieszkańców – są zarówno w wykazie nieruchomości objętych roszczeniami, jak i mają wydane wuzetki (Hoża 51 i 84, Nowogrodzka 43 i 46, Emilii Plater 12, Wilcza 65 i Piękna 66). Tu mieszkańcy mogą spodziewać się największych problemów.
Blokowany od lat plan unieważniłby część wyżej wymienionych wuzetek, w tym najsłynniejszą, kontrowersyjną, obejmującą teren przed Urzędem Dzielnicy Śródmieście. – Na pewno zostałaby uchylona, bo jest niezgodna z projektowanym planem – słyszymy od jednego z rozmówców zorientowanych w sprawie. Dziś teoretycznie na tym terenie mógłby stanąć biurowiec i to tuż pod nosami urzędników. Tymczasem plan zakłada w tym miejscu teren zielony z parkingiem podziemnym. To przykład słynnej działki będącej obiektem handlu roszczeniami reprywatyzacyjnymi.
Już wiadomo, że w trakcie prac nad planem właściciele sześciu nieruchomości – np. przy ul. Hożej 51 (ma wuzetkę i widnieje w wykazie postępowań roszczeniowych), Wilczej 54a czy Wspólnej 72 – domagali się więcej, niż zakłada projekt planu miejscowego dla Śródmieścia Południowego. Z reguły chodziło np. o nadbudowę istniejących kamienic. Plan w obecnej wersji te zamiary skutecznie blokuje.

Argumenty jak mantra

Warszawska Platforma wstrzymuje się z decyzjami również dlatego, że boi się bezpardonowej krytyki ze strony aktywistów miejskich. Choć ci powtarzają wciąż ten sam argument.
– Cały plan miejscowy, nad którym debatują radni, jest z gruntu zły. Nie chcemy dopuścić do tego, by powstał w takim kształcie – mówi Maciej Czapliński ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Przekonuje, że dokument jest robiony pod deweloperów i praktycznie nie uwzględnia terenów publicznych i tego, że np. przed urzędem Śródmieścia plan zakłada skwer, a istniejąca wuzetka – biurowiec.
Po stronie miejskich aktywistów stanęli przedstawiciele warszawskiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich (TUP). Treść ich najnowszej opinii miejscami jest dość zaskakująca. Twierdzą, że dopóki stolica nie będzie miała „koherentnej strategii rozwoju” m.in. w zakresie kształtowania krajobrazu miejskiego, dopóty nie powinny być podejmowane „cząstkowe decyzje planistyczne umożliwiające przypadkową lokalizację budynków”, a prace nad planem miejscowym powinny być „chwilowo zawieszone”.
– To wuzetki doprowadziły do dzisiejszego chaosu przestrzennego, do niekontrolowanego rozlewania się miast, do upadku polskiej urbanistyki. Wuzetka jest najbardziej korupcjogennym wymysłem okresu transformacji, wymuszonym przez część deweloperów i spekulantów gruntowych – przekonuje Związek Miast Polskich.
Z naszych informacji wynika, że sprawa planu miejscowego dla Śródmieścia Południowego w rejonie ul. Poznańskiej będzie dziś jednym z tematów, który warszawscy radni PO zamierzają przedyskutować na zamkniętym spotkaniu przed nadchodzącą sesją rady miasta (zaplanowaną w najbliższych dniach). Dokument od siedmiu lat nie może doczekać się uchwalenia. I to mimo że dotyczy ścisłego centrum Warszawy i zakłada inwestycje o wartości 4–5 mld zł, w tym te na działkach miejskich.
Plan dopuszcza m.in. budowę nowych wieżowców w rejonie skrzyżowania ul. Emilii Plater i Nowogrodzkiej, w tym na terenie dawnego liceum Hoffmanowej (teren miasta) oraz na gruncie archidiecezji warszawskiej. Obecnie istniejące ok. 140-metrowe Marriott i d. Elektrim można byłoby podnieść do 170 m.
– Przyszły rok jest wyborczy, więc to ostatni moment, by uchwalić plan bez wszczynania politycznych awantur. Mam nadzieję, że do końca listopada to się uda – mówi nam jeden z działaczy PO. ⒸⓅ

>>> Polecamy: "Wspaniałe warunki infrastrukturalne". Niemiecki koncern Miele wybuduje fabrykę pod Łodzią