W środę prezes Gersdorf wysłała swój projekt noweli ustawy o SN do prezydenta, marszałków Sejmu i Senatu oraz szefów klubów parlamentarnych. W środę wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha informował też, że jest przekonany, iż na najbliższym posiedzeniu Sejmu (22-24 listopada), ruszą prace nad prezydenckimi projektami ustaw o KRS i SN. Prezydent zgłosił te projekty po zawetowaniu uchwalonych przez Sejm zmian w SN i KRS.

"Nie zmieniam zdania, że zarówno ani projekt grupy posłów, a właściwie dowiedzieliśmy się, że był to projekt pisany w Ministerstwie Sprawiedliwości, ani projekt pana prezydenta nie spełniają oczekiwań związanych z tym, że ma być to projekt zgodny z ustawą zasadniczą. To jest dla mnie podstawa" - powiedziała prof. Gersdorf.

Jak dodała, zadawane są pytania dlaczego "sędziowie milczeli przez 28 lat i nagle się uaktywnili". "Chciałabym powiedzieć, że sędziowie milczeli, ponieważ nie mają inicjatywy ustawodawczej, a SN ma możliwość tylko i wyłącznie opiniowania aktów prawnych i tak to się działo" - zaznaczyła.

Wskazała, że przedstawiony przez nią projekt został zaprezentowany "w ramach opiniowania aktów prawnych". "To jest sposób ekstraordynaryjny, wyjątkowy - takie opiniowanie, że przedstawiamy pozytywny projekt. Ale i sytuacja jest ekstraordynaryjna i wyjątkowa" - podkreśliła.

Reklama

"Najprawdopodobniej znajdujemy się w przededniu uchwalenia ustawy, która dokona czystek kadrowych w SN, tym razem nie kompletnych, ale ze względu na wiek, co znaczy wyrzucenie poza możliwości orzekania 40 proc. sędziów, a poza tym mamy do czynienia z projektem, który w wielu miejscach jest niekonstytucyjny" - zaznaczyła.

Dlatego - jak dodała - "w obliczu takich zagrożeń i takich planów potrzebna jest nie tylko opinia negatywna, ale także pokazanie parlamentowi i całemu społeczeństwu, że zamierzenia prezydenta oraz te, które wybrzmiewały w projektach wyborczych partii rządzącej, można zrealizować w sposób zgodny z konstytucją".

Zawsze zobowiązywałam się, że będę trwała na straży porządku prawnego i to jest rodzaj mojej działalności i aktywności, która polega na staniu na straży porządku prawnego i konstytucyjnego. Zaznaczyła, że projektu z nikim nie konsultowała, nie dogadywała się z nikim, jak ma wyglądać projekt ustawy SN.

Podkreśliła, że nie ma żadnej sprzeczności między jej negatywną opinią o izbie dyscyplinarnej SN z tamtych projektów, a jej kształtem w jej propozycji. "Ta izba ma być izbą Sądu Najwyższego, w niej mają orzekać normalnie wybrani sędziowie, a tylko powołani na 5 lat do tej izby - nowością są ławnicy wybierani przez duże organizacje społeczne.

Jak mówiła, nie ma powodu, żeby "dezubekizować" Sąd Najwyższy, bo to się już stało w 1990 roku. "Sędziowie zostali zweryfikowani, powstał nowy skład Sądu i nie ma co tu zarzucać aktualnym sędziom, że są jakimś czynnikiem postpezetpeerowskim" - dodała.

Podkreśliła, że jest to propozycja zgodna z konstytucją, pozytywna, która mogłaby ograniczyć spory i uchronić wymiar sprawiedliwości przed kompletną destrukcją i ma na celu dobro Rzeczypospolitej - ma służyć dobru wspólnemu.

"Liczę na to, że ktoś pochyli się nad tymi rozwiązaniami, ponieważ dotychczas nikt nie pytał ani SN, ani jego I prezesa, jak można byłoby uregulować te kwestie" - powiedziała prof. Gersdorf.

"To nie jest projekt, który miałby +iść na pasku+ Prawa i Sprawiedliwości, czy prezydenta. To jest projekt, który pokazuje technicznie, jak można pewne instytucje głoszone podczas kampanii wyborczej i PiS i pana prezydenta, wprowadzić w sposób nie łamiący konstytucji i trójpodziału władzy" - mówiła. Dodała, że to wyraz jej odpowiedzialności obywatelskiej i wynikającej ze sprawowanej funkcji.

Przypomniała, że na takie propozycje nie jest za późno, bo dopiero zaczął się proces legislacyjny ustawy złożonej w Sejmie przez prezydenta, ponieważ konsultacje między prezesem PiS a prezydentem nie mają w żaden sposób odzwierciedlenia w prawie. "Wszystko to jest w parlamencie. Mam prawo uzupełnić swoją opinię i przedstawić takie pozytywne rozwiązanie" - podkreśliła.

"Ten projekt nie jest moim w tym sensie, że chciałabym, żeby tak to wyglądało w Polsce, mnie się podoba tak, jak jest teraz. Ten projekt miał na celu pokazanie, że te zamierzenia prezydenta, partii rządzącej można zrealizować w sposób cywilizowany, zgodny z Konstytucją" - mówiła.

"To jest rodzaj ćwiczenia intelektualnego dla parlamentu" - powiedziała.

Zaznaczyła, że nie ma w nim zmian dotyczących wieku przechodzenia w stan spoczynku przez sędziów, ponieważ nie uważa, że wiek 65 lat był dla sędziego SN wiekiem starczym, w którym musi opuścić swoje miejsce pracy. Przypomniała, że pracownicy, którzy osiągają wiek emerytalny, mają prawo przejścia na emeryturę, a nie obowiązek odejścia na nią.

Najlepsze byłoby zachowanie stanu obecnego - tłumaczyła prof. Gersdorf. Sędziowie SN przystępując do służby myśleli i wiedzieli, mieli perspektywę pełnienia funkcji do 70 roku życia, a pierwszy sędzia sądu najwyższego - kto by nim nie był - był powoływany na sześcioletnią kadencję. Dlatego nie poruszamy tej sprawy w projekcie - wyjaśniła.

Podkreśliła, że stała przed dylematem, jak zostanie odebrany jej projekt, ale jest nauczona pozytywizmu. "Jestem prawnikiem i szukam wyjścia z tego impasu, jeśli jest ono możliwe. Zobaczymy" - powiedziała. "Może się łudzę, ale mam dobrą wolę" - dodała.

Zaznaczyła, że utrzymuje wcześniej przekazane negatywne opinie o projektach - przedstawionym przez prezydenta i poprzednim - zawetowanym przez prezydenta.

30-stronicowy projekt przedstawiony przez I Prezes SN przewiduje m.in. powołanie w SN Izby Dyscyplinarnej do prowadzenia "dyscyplinarek" sędziów. Sprawy te byłyby prowadzone w nowej Izbie przy udziale ławników, wybieranych przez Sejm. Ławnikami mogłyby być osoby duchowne - nie mogliby zaś być nimi członkowie partii politycznych. Inne novum projektu to utworzenie przy SN urzędu Rzecznika Sprawiedliwości Społecznej, który mógłby m.in. w nadzwyczajnym trybie zaskarżać do SN prawomocne wyroki sądów.