PAP: Pani prezes, prawie dwa lata temu sama przyszła pani do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych z Uniwersytetu Warszawskiego, jako zewnętrzny ekspert. Jaka jest rola osób spoza Zakładu w zmianach i bieżącej pracy ZUS?

Prof. Gertruda Uścińska, prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych: Cały zeszły rok to porządkowanie sytuacji w ZUS przy udziale ekspertów zewnętrznych, którzy udzielali swojej pomocy w różnym charakterze. Wszelkie kwestie finansowe związane z wydatkowaniem funduszy przez instytucje publiczne budziły, budzą i będą budzić ciekawość opinii publicznej. Ze swojej strony nie mamy w tej materii nic do ukrycia.

ZUS działa w pełni transparentnie, a racjonalność naszych wydatków weryfikuje co roku Najwyższa Izba Kontroli. I tak, za ubiegły rok NIK nie wniosła żadnych zastrzeżeń do sposobu gospodarowania przez Zakład przyznanymi mu środkami, także w aspekcie podnoszonych przez niektóre media wydatków na umowy zlecenia. Umowy te były zawierane zawsze z poszanowaniem prawa, określony był ich przedmiot i wykorzystane wyniki.

Podkreślam, że normalną praktyką jest zawieranie umów na doradztwo i ekspertyzy z osobami mającymi odpowiednie kompetencje, a nie po znajomości. Proszę pamiętać, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych realizuje jedną z najważniejszych polityk naszego państwa. Dzięki pracy także wybitnych fachowców na bieżąco i bez opóźnień realizuje wszelkie nakładane na nas, choćby w trybie ekstraordynaryjnym, zadania.

Reklama

Zewnętrzni eksperci pomagali Pani zorientować się m.in. w sprawach informatycznych. Pamiętam z pierwszego wywiadu z panią, że wtedy mówiliśmy np. o 800 mln zł za utrzymanie waszego systemu informatycznego.

Kiedy przyszłam do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych usłyszałam, że nowa umowa na czteroletnie utrzymanie KSI to kwota rzędu 800 mln zł. Dziś zaś mamy sytuację, w której wyłoniliśmy zwycięzcę przetargu na utrzymanie KSI z ofertą wartości 242 mln zł. To nie jest przypadek. To efekt długofalowego działania zarządu Zakładu pod moim kierownictwem.

Zaczęło się od diagnozy właśnie wynajętych zewnętrznych ekspertów, którzy - w skrócie - stwierdzili, że ZUS przeszacowuje swoje zamówienia i postępuje pod dyktando usługodawców. Mało tego, mimo dużych kosztów interesy Zakładu w niejednym postępowaniu nie były należycie chronione.

Po nieco ponad roku od postawienia tej diagnozy Zakład ma zbudowane partnerskie relacje z rynkiem usługodawców i nikt nie próbuje narzucać nam nieracjonalnych kosztowo warunków. Najbardziej jaskrawy tego przykład to właśnie rozstrzygnięcie przetargu na utrzymanie KSI. Przed nami kolejne duże zamówienia publiczne. Zapewniam, że też będzie prowadzone transparentnie i racjonalnie kosztowo jak przetarg, który właśnie rozstrzygnęliśmy.

To są również efekty działań zewnętrznych ekspertów w ZUS. To oni poświęcali swój czas, żeby publiczna jednostka, jaką jest ZUS, mogła zaoszczędzić publiczne pieniądze. Dotyczy to nie tylko informatyzacji, lecz także zarządzania organizacją, porządkowania obszaru składek, postępowania w sprawach świadczeń, interpretacji stanowisk i wyjaśnień, spraw związanych z zamówieniami publicznymi, pomocą prawną, upraszczaniem języka organizacji i wielu innych.

Proszę zauważyć, że to ogromne pieniądze z punktu widzenia budżetu ZUS – lekko licząc ponad 400 mln zł - które mogą być teraz spożytkowane na inne cele. Te oszczędności mogą nawet sięgać ponad 600 mln zł, jeśli weźmiemy pod uwagę również inne działania związane z porządkowaniem zamówień publicznych, głównie w dziedzinie IT.

Miliony złotych zostaną w budżecie, a ile w takim razie ZUS wydał na pracę tych zewnętrznych ekspertów?

Jeśli do tych oszczędności przyrównamy kwoty, które w Zakładzie wydaliśmy w ostatnich kilkunastu miesiącach na zewnętrzne eksperckie umowy, to jest to kropla w morzu. W bieżącym roku ZUS wydatkował do tej pory ok. 8,5 mln zł na wynagrodzenia z tytułu umów zlecenia, z czego 7,2 mln zł zostało przeznaczonych na konsultacje lekarskie świadczone dla klientów ZUS. Oznacza to, że kilkusetmilionowe oszczędności należy zestawić z wydatkami na umowy zlecenia wielkości co najwyżej ok. 1,3 mln zł. Do końca roku ta kwota nieco wzrośnie. Ważny jest efekt tych umów, a ten jest bezdyskusyjny.

Osoby wewnątrz ZUS nie przeprowadzą wszystkich zadań - potrzebni są audytorzy, kontrolerzy, którzy wskażą błędne czy niepotrzebne procedury, których wewnątrz w normalnym codziennym funkcjonowaniu nie widać.

Jako prezes odpowiadam przed ministrem i radą nadzorczą. Robię to samo wobec kadry kierowniczej Zakładu i kadra wobec mnie. Jednak zawsze potrzeba jest zewnętrzna obiektywna ocena procesów decyzyjnych. Tak się robi na całym świecie. Polska nie jest tu wyjątkiem.

To są osoby, które ze względu na swoja wiedzę przychodzą do ZUS na chwilę i odchodzą. Jakaś część tych osób zostaje w Zakładzie?

Jeżeli osoby te znajdują miejsce w ZUS, oczywiście po przejściu obowiązujących procedur rekrutacyjnych, to tylko dobrze dla organizacji. Osoby te przynoszą ze sobą nowe spojrzenie na rozwiązywanie problemów, nowe metody pracy, nową wiedzę, odejście od stereotypów i ustalonych schematów.

Przychodzą z instytucji gwarantujących najlepsze kompetencje z punktu widzenia działalności Zakładu, m.in. z uczelni wyższych, placówek naukowo-badawczych, firm doradczych czy innych instytucji administracji publicznej.

>>> Czytaj też: Emeryci będą kosztować więcej, niż szacował ZUS