Poniedziałkowe negocjacje są zapowiadane przez brytyjskie media jako szansa na przełom w trwających od marca przygotowaniach Zjednoczonego Królestwa do opuszczenia Wspólnoty.

W przyszłym tygodniu liderzy 27 państw członkowskich mają podjąć na szczycie UE decyzję o tym, czy osiągnięto "wystarczający postęp" w rozmowach, który pozwoliłby na rozpoczęcie negocjacji dotyczących przyszłych relacji handlowych pomiędzy Wielką Brytanią a Unią Europejską.

Decyzja unijnych przywódców będzie oparta na rekomendacjach przekazanych przez Komisję Europejską i jej zespół negocjacyjny, na którego czele stoi Michel Barnier.

W trakcie spotkań z Junckerem i Tuskiem May ma przedstawić szczegóły brytyjskiego stanowiska w sprawie trzech obszarów objętych pierwszym etapem rozmów: rozliczenia finansowego, praw obywatelskich i przyszłości Irlandii Północnej.

Reklama

Według poniedziałkowego wydania dziennika "The Times" strony osiągnęły porozumienie w 85-90 procentach, ale "wciąż pewne kwestie są otwarte i wymagają rozwiązania".

Anonimowy unijny dyplomata podkreślił w rozmowie z dziennikiem, że dopracowania wymagają przede wszystkim kwestie dotyczące granicy pomiędzy Irlandią a Irlandią Północną. "Mamy niewiele wsparcia od Wielkiej Brytanii, która wydaje się być średnio przejęta (zachowaniem) porozumienia wielkopiątkowego" - ocenił.

Zawarte w 1998 roku porozumienie wielkopiątkowe pozwoliło na utworzenie zdecentralizowanego rządu w Belfaście; w jego gestii są sprawy dotyczące gospodarki prowincji oraz opieki zdrowotnej i edukacji. Rząd taki musi być koalicją największych ugrupowań unionistycznych i republikańskich. Dokument opierał się na założeniu, że zarówno Irlandia, jak i Wielka Brytania są państwami członkowskimi UE.

W poniedziałek rano, przed posiedzeniem gabinetu, irlandzka minister ds. europejskich Helen McEntee przyznała w rozmowie z BBC Radio 4, że Dublin wciąż nie ma ostatecznego tekstu brytyjskiej propozycji na temat przyszłych relacji z Irlandią Północną. Podkreśliła jednak, że przez weekend wykonano "ogromną pracę", a przedstawiciele obu stron spotykali się nawet w niedzielę wieczorem, kiedy to "osiągnięto postępy".

Rozmówca "Timesa" dodał jednak, że strony są bliskie osiągnięcia kompromisu m.in. w politycznie trudnej dla May kwestii roli Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w rozpatrywaniu spraw dotyczących praw obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii, a także w sprawie rozliczeń finansowych, które są szacowane na około 40-50 miliardów euro.

"Times" odnotował jednak, że ustępstwa ze strony rządu w Londynie zostały źle przyjęte przez grupę około 30 eurosceptycznych posłów Partii Konserwatywnej, którzy w weekend przedstawili premier May swoje "czerwone linie", które nie powinny zostać przekroczone w trakcie negocjacji.

Jak zaznaczyli deputowani, szefowa rządu dysponująca wątłą większością parlamentarną - jedynie dzięki koalicji z północnoirlandzką Demokratyczną Partią Unionistów - ryzykowałaby utratę decydujących głosów, gdyby np. zaakceptowała w jakiejkolwiek formie jurysdykcję Trybunału Sprawiedliwości UE na Wyspach po Brexicie.

Wielka Brytania rozpoczęła proces wyjścia z Unii Europejskiej 29 marca i opuści Wspólnotę 29 marca 2019 roku.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)