Ukraiński parlament po raz kolejny przedłużył moratorium na sprzedaż ziemi rolnej. Obrót gruntami będzie zakazany jeszcze do 1 stycznia 2019 roku – postanowiła w czwartek wieczorem Rada Najwyższa w Kijowie.

W trakcie dyskusji na ten temat zwolennicy moratorium tłumaczyli, że Ukraińcy nie są jeszcze gotowi do wolnego obrotu gruntami, i wyjaśniali, że nie sprzyja temu m.in. konflikt z prorosyjskimi separatystami na wschodzie kraju.

„Odwołanie moratorium w warunkach stanu wojennego (Ukraina go nie ogłosiła – PAP) i kryzysu gospodarczego bez uregulowania na poziomie ustawodawczym procedury obrotu gruntami rolnymi stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa żywnościowego kraju” – podkreślono w wyjaśnieniu do ustawy w tej sprawie.

Przedłużenie moratorium poparło w głosowaniu 236 deputowanych w liczącej 450 osób Radzie Najwyższej Ukrainy. Moratorium obowiązuje od 2002 roku; w 2016 roku parlament przedłużył je do 2018 roku – przypomina agencja Interfax-Ukraina.

Do uwolnienia obrotu gruntami rolnymi zachęcał kilka dni temu przedstawiciel Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) na Ukrainie Goesta Ljungman. „Brak rynku obrotu ziemią nie sprzyja rozwojowi gospodarki i nie pozwala na napływ inwestycji zagranicznych” – mówił.

Reklama

MFW uważa wprowadzenie na Ukrainie swobodnego obrotu ziemią za jeden z kluczowych warunków wypłaty kolejnych transz pieniężnych w ramach programu rozszerzonego finansowania o wartości 17,5 mld dolarów, zatwierdzonego w 2015 roku.

Obecnie ponad 40 mln hektarów ziemi rolnej na Ukrainie nie może podlegać obrotowi handlowemu. Ziemia jest podzielona na małe działki, które są dzierżawione, co skutkuje stosunkowo niską wydajnością. Kwestia ta jest bardzo wrażliwa politycznie w kraju, który niegdyś zwany był zapleczem rolniczym Związku Radzieckiego. Część polityków uważa, że zniesienie moratorium doprowadzi do wykupu ziemi przez oligarchów bądź zagraniczne firmy.

"Dzisiaj 60 procent Ukraińców żyje poniżej granicy ubóstwa. Kto kupi tę ziemię? Tylko oligarchowie" - powiedział przed głosowaniem w parlamencie deputowany frakcji "Swoboda" Jurij Łewczenko.

>>> Czytaj też: Stany Zjednoczone Europy? Merkel reaguje z rezerwą na pomysł Schulza