Sporą część uzasadnienia kary wymierzonej kanałowi TVN24 zajmuje dowodzenie nielegalności ubiegłorocznego blokowania Sejmu i protestów pod Sejmem.

Według Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji relacjonując wydarzenia w Sejmie i protesty pod Sejmem w dniach 16-18 grudnia ub.r. w kanale TVN 24 „propagowano działania sprzeczne z prawem oraz sprzyjające zachowaniom zagrażającym bezpieczeństwu”. Miało to polegać „na zachęcaniu widzów do udziału w zgromadzeniu przed budynkiem Sejmu, nieinformowaniu widzów o rozwiązaniu przez policję zgromadzenia przed Sejmem, jednostronnym prezentowaniu wydarzeń poprzez dobór zapraszanych do studia komentatorów i gości, fałszywym przedstawianiu wydarzeń sprzed gmachu Sejmu poprzez manipulowanie obrazem i brak niezwłocznego sprostowania informacji nieprawdziwych”. Krajowa Rada dopatrzyła się też propagowania „blokowania sali plenarnej Sejmu przez grupę posłów, co uniemożliwiało prowadzenie obrad, jako legalnego i dopuszczalnego środka politycznego sprzeciwu”. Co więcej „dziennikarze TVN 24 rezygnowali z przedstawienia widzom informacji o prawnej ocenie działań” posłów opozycji blokujących salę plenarną. KRRiT przytacza bowiem opinie prawne wskazujące, że blokowanie mównicy sejmowej było nielegalne.

Regulator stwierdza też, że „relacjonowanie w programie TVN24 wydarzeń z sali posiedzeń Sejmu miało bezpośredni wpływ na reakcje osób zgromadzonych przed budynkiem, a także na wypowiedzi i zachowania polityków opozycji parlamentarnej, którzy dokonując nielegalnej obstrukcji obrad, zachęcali do demonstracji osoby zgromadzone na zewnątrz”.

O winie TVN 24 ma świadczyć np. wypowiedź Piotra Stasińskiego w rozmowie z Anitą Werner emitowanej 16 grudnia ub.r. ok. godz. 19.47. Stasiński stwierdził mianowicie, że „posłowie powinni blokować salę obrad jak najdłużej”. Według KRRiT powyższy cytat wskazuje, iż nadawca, zezwalając na formułowanie zachęt do kontynuowania nielegalnych form protestu, nie tylko aprobował je, ale jednocześnie dostarczając do tego posiadanych narzędzi, jak w szczególności udzielenie czasu antenowego, przyczyniał się i pomagał w nawoływaniu innych do kontynuowania naruszenia prawa. Nie pozostaje bez znaczenia, że nadawca posiadał wpływ na krąg zaproszonych do studia gości”.

Z kolei brak bezzwłocznej informacji dla widzów o rozwiązaniu pokazywanego zgromadzenia przez policję „należy uznać jako zachęcanie do dalszego łamania prawa” – stwierdza KRRiT, podkreślając, że o fakcie rozwiązania zgromadzenia TVN 24 poinformował „po kilku godzinach, przy czym przywołanie przez nadawcę wypowiedzi lidera Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego, w której zwrócił się do uczestników zgromadzenia z prośbą o rozejście się, nie wyczerpało obowiązku przekazania takiej informacji”. Takie zachowanie „należy uznać za naruszenie zasad rzetelnego wykonywania zawodu dziennikarskiego poprzez zachęcanie do łamania prawa oraz kreowanie wydarzeń”.

Reklama

Co więcej, „dziennikarze oraz goście zaproszeni do studia TVN24 przewidywali możliwości wprowadzenia rozwiązań siłowych w celu zażegnania konfliktu oraz skutki takich działań”. Analiza tych rozmów i relacji z Sejmu potwierdziła według Krajowej Rady „dążenie do kreowania wydarzeń, podejmowania działań, które doprowadziłyby do eskalacji konfliktu”, a „przedstawiane oceny były jednostronne, co nie pozwalało widzom na ich krytyczną analizę”. Całości dopełniały zaś „wypowiedzi ekspertów, którzy dokonując analizy wydarzeń, przedstawiali wizję powstawania państwa autorytarnego”.

KRRiT zarzuca kanałowi TVN24 nie tylko brak komentarza do wydarzeń. Regulatorowi nie spodobały się też komentarze – do wypowiedzi posłów koalicji rządzącej. Zdaniem KRRiT starano się w nich „zdyskredytować [mówiących] w oczach opinii publicznej oraz stworzyć wrażenie, że działania posłów PiS są dramatyczną obroną zajmowanej pozycji na scenie politycznej”.

>>> CAŁY TEKST UZASADNIENIA KRRiT

>>> Czytaj też: Kantar Public: 50 proc. Polaków popiera PiS [SONDAŻ]