Choć czwartkowo-piątkowy szczyt będzie pierwszym dla dwóch z czterech przywódców krajów Grupy Wyszehradzkiej (poza Morawieckim nowego premiera Andreja Babisza mają również Czechy), to szef Rady Europejskiej Donald Tusk ma zaplanowane spotkanie tylko z jednym z nich i nie będzie to przedstawiciel rządu w Warszawie. "Jesteśmy na miejscu gotowi, ale nikt się do nas nie zwracał" - powiedział PAP jeden ze współpracowników Tuska w Brukseli pytany o ewentualne spotkanie z Morawieckim.

Najciekawszym momentem szczytu będzie czwartkowa kolacja, na której ma się odbyć dyskusja o polityce migracyjnej UE. Nie zaplanowano podejmowania żadnych decyzji, ale za sprawą Tuska ten przygaszony nieco ostatnio spór odżywa z nową siłą.

Tusk w nocie przed szczytem, jaką rozesłał do stolic, zasugerował bowiem rezygnację z koncepcji stałego rozdzielnika uchodźców, do czego Komisja Europejska przekonuje od kilku lat. Szefa Rady Europejskiej skrytykowało kilka państw członkowskich, w tym Włochy, Niemcy, kraje Beneluksu czy Szwecja. Ostro wypowiedział się również unijny komisarz ds. migracji Dimitris Awramopulos.

"Dokument przygotowany przez przewodniczącego Tuska jest niedopuszczalny i antyeuropejski. (...) Ignoruje całą pracę, którą wykonaliśmy w ciągu ostatnich lat" - mówił we wtorek na konferencji prasowej w Strasburgu Awramopulos.

Reklama

Tusk w opublikowanym we wtorek liście do przywódców zaapelował, by patrzeć na to, co działało, a co nie działało w ciągu ostatnich dwóch lat w sprawie migracji i wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. To odpowiedź na argumenty Komisji, która przekonuje, że relokowanie 32 tys. uchodźców z Włoch i Grecji w ramach kwot było sukcesem.

"Awramopolus myśli tak, jakbyśmy byli ciągle w 2015 r. Nie sądzę, żeby KE odgrywała konstruktywną rolę" - mówił niewielkiej grupie dziennikarzy dyplomata jednego z krajów niechętnych rozdzielaniu uchodźców.

Dyskusja liderów podczas kolacji nie będzie zakończona - jak to miało zwykle miejsce - przyjęciem wniosków. To nowy sposób pracy, który ma pozwolić na uniknięcie dyskusji o poszczególnych sformułowaniach w tekście i skupienie się na problemie.

W czwartek rano, przed szczytem ma się odbyć spotkanie szefów rządów krajów grupy Wyszehradzkiej z premierem Włoch. Kraje V4 mają na nim ogłosić inicjatywę, która ma pomóc we wsparciu w walce z nielegalną imigracją z Libii.

W czwartek po południu szefowie państw i rządów mają uroczyście zainaugurować stałą współprace strukturalną w dziedzinie obronności PESCO. Specjalnie z tej okazji w szczycie ma wziąć udział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Unijne źródła przekonują, że chodzi o sygnał, że PESCO nie jest ani konkurencją, ani zagrożeniem dla działań NATO, czego obawiała się m.in. Polska przed przystąpieniem do PESCO.

"PESCO jest ważne z co najmniej z trzech powodów: po pierwsze pokazuje, że UE odpowiada na prawdziwe potrzeby; po drugie to geopolityczny sygnał, że UE bierze na siebie większą odpowiedzialność, również militarną; po trzecie w kontekście dyskusji o wielu prędkościach to dowód, że kraje UE mogą iść do przodu w różnym tempie, nie wykluczając nikogo" - mówił wysokiej rangi urzędnik unijny. Do PESCO zdecydowało się przystąpić 25 krajów UE, bez Wielkiej Brytanii, Malty i Danii.

Pierwszego dnia szczytu ma się też odbyć dyskusja na temat decyzji USA ws. uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Krok ten został skrytykowany przez UE.

Przywódcy mają też dać zielne światło dla przedłużenia sankcji wobec Rosji. O podniesienie tej sprawy na szczycie zwróciły się Włochy, ale w UE nie ma chęci, żeby odchodzić od dotychczasowej polityki wobec Moskwy.

W piątek szefowie państw i rządów spotkają się w gronie 27 krajów - bez Wielkiej Brytanii. Unijna "27" ma ocenić, czy postęp ws. Brexitu jest wystarczający, by przejść do drugiej fazy rozmów. Sprawa raczej nie wywołuje kontrowersji po tym, gdy Londyn poszedł na ustępstwa ws. rozliczenia finansowego, praw obywateli i granicy między Irlandią a Irlandią Północną. Jednak w wytycznych na kolejną fazę rozmów mają znaleźć się zapisy mające gwarantować UE wywiązanie się Wielkiej Brytanii z dotychczasowych ustaleń.

Również w formacie 27 krajów odbędzie się poszerzony szczyt strefy euro, na którym przywódcy będą dyskutować o reformach obszaru wspólnej waluty. Temat, którego najbardziej obawiają się kraje spoza strefy euro, w tym Polska, czyli utworzenie budżetu dla wspólnej waluty, wydaje się być na razie odsunięty. W samym eurolandzie nie ma bowiem zgody co do tego, jak miałby taki budżet wyglądać i jakim celom służyć.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)