"FT" zaznacza, że pierwsza dostawa z otwartego w ubiegłym tygodniu przez rosyjskiego prezydenta Władimira Putina terminalu jest w drodze i dotrze do Wielkiej Brytanii 28 grudnia.

Ładunek pierwotnie miał trafić do Azji, ale został przekierowany do Wielkiej Brytanii, gdy po zamknięciu gazociągu Forties, przesyłającego gaz z Morza Północnego, ceny nośników energii poszybowały w górę.

Dziennik zwrócił uwagę, że choć brytyjskie i unijne sankcje nie obejmują projektu Jamał LNG, to dotyczą szeregu rosyjskich firm energetycznych, a decyzja o zamówieniu LNG od rosyjskiego dostawcy może postawić pod znakiem zapytania dotychczasowe podejście Londynu.

Brytyjski rząd zachowywał twarde stanowisko wobec sankcji nałożonych na Rosję po agresji na Ukrainę w 2014 roku, a premier Theresa May ostatnio wprost oskarżała władze w Moskwie o próbę podkopywania stabilności państw Zachodu i działania mające na celu wpłynięcie na wyniki demokratycznych wyborów.

Reklama

Zbliżony do rosyjskiego ministerstwa energetyki rozmówca "FT" ocenił, że w kontekście zamówienia gazu z Jamału brytyjska decyzja o popieraniu sankcji "wygląda na gryzienie ręki, która ją (Wielką Brytanię) karmi".

Brytyjskie ministerstwo ds. biznesu, energetyki i strategii przemysłowej podkreśliło w przesłanym "FT" oświadczeniu, że 80 proc. gazu zużywanego na terenie kraju pochodzi z lokalnych źródeł lub jest kupowane z Norwegii i Kataru, a wybór rosyjskiego kontrahenta odbył się na warunkach rynkowych.

>>> Czytaj też: Rosyjski atom w Polsce? Możliwe technologicznie, ale nie politycznie [WYWIAD]