Strajk, zorganizowany przez ogólnoizraelski związek zawodowy Histadrut, sparaliżował porty lotnicze i morskie, zamknięte były banki i urzędy.

Koncern Teva Pharmaceutical Industries Ltd., największy na świecie producent leków generycznych, zapowiedział w czwartek likwidację 14 tys. miejsc pracy w swoich zakładach na całym świecie. Przewiduje się, że w Izraelu pracę straci 1700 osób, co stanowi około jednej czwartej lokalnego personelu. Łącznie koncern zatrudnia ok. 53 tys. osób.

W Jerozolimie pracownicy Teva Pharmaceutical demonstrowali przed fabryką koncernu, przy wjeździe do miasta i przed kancelarią premiera Benjamina Netanjahu. Demonstranci blokowali ruch uliczny, bili w bębny i skandowali hasła przeciwko redukcjom zatrudnienia.

Netanjahu zapowiedział spotkanie z nowym szefem Teva Pharmaceutical, Duńczykiem Kare Schultzem. Podkreślił, że zrobi wszystko, co możliwe, żeby zminimalizować wpływ decyzji tej firmy na jej izraelskich pracowników i zapewnić, że będzie ona nadal działała w Izraelu.

Reklama

"(Teva Pharmaceutical) zaczynała jako izraelska firma i chcemy, żeby izraelską firmą pozostała" - powiedział premier.

Schultz wysłał w zeszłym tygodniu do Netanjahu list, w którym przepraszał za redukcje, ale też podkreślał, że nie miał w tym wypadku wyboru. Agencja Associated Press pisze, że firma ta poniosła duże straty finansowe, gdy wygasły patenty na jej popularny lek Copaxone (stosowany w terapii stwardnienia rozsianego), a także z powodu presji cenowej, pod jaką znalazła się produkcja leków generycznych. (PAP)