"Nic nie wskazuje na to, by w istotny sposób akcja rezydentów skomplikowała pracę systemu służby zdrowia. Niewątpliwie mogą być takie placówki, w których dla dyrektorów może być to wyzwanie, dlatego staramy się uelastycznić możliwości postępowania zarządzających szpitalami. To też wyzwanie dla lekarzy pracujących w szpitalach, ale nie mam wątpliwości, że przytłaczająca większość jest gotowa, by wziąć odpowiedzialność za chorych, i nie mam wątpliwości, że do rzeczywistego pogorszenia jakości opieki i zagrożenia bezpieczeństwa pacjentów po prostu nie dojdzie - mimo wezwań tych, którzy organizują tę akcję, co ja oceniam to bardzo krytycznie" - zaznaczył Radziwiłł w czasie konferencji w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi.

Według danych Ministerstwa Zdrowia, w ramach akcji protestacyjnej lekarzy rezydentów klauzulę opt-out - będącą zgodą na pracę więcej niż 48 godzin tygodniowo - wypowiedziało ok. 3,3 tys. lekarzy rezydentów i specjalistów z całego kraju. Tylko w woj. łódzkim, które odwiedził w środę minister zdrowia, wypowiedzenia takie złożyło ponad 670 lekarzy.

"Wzywam po raz kolejny wszystkich tych, którzy próbują skomplikować pracę szpitali, by tego nie robili w poczuciu odpowiedzialności za chorych, którzy zasługują na dobrą opiekę i bezpieczeństwo" - zaapelował Radziwiłł.

Jak zaznaczył, lekarze - jak wszyscy inni pracownicy - mają prawo, by pracować nie więcej niż pozwalają im na to ich siły, i "nie ma mowy, by zmuszać kogokolwiek do jeszcze większego wysiłku, zwłaszcza że w przypadku lekarzy zagraża to nie tylko im samym, ale też pacjentom".

Reklama

"Bardzo krytycznie oceniam jednak tych - zwłaszcza organizacje odpowiedzialne za wykonywanie zawodu lekarza - którzy wzywają lekarzy do wypowiadania umów umożliwiających pracę ponad 48 godzin tygodniowo, bo to niewiele ma wspólnego z dbałością o konkretnych lekarzy, ale skierowane jest w organizację pracy szpitali; zakładnikami tej akcji stają się pacjenci. Nie możemy sobie na to pozwolić" - dodał minister.

Jak podkreślił, jego resort dostrzega jednak problem związany z organizacją pracy w szpitalach i dlatego wprowadza zmiany.

"W niektórych miejscach wymagania dotyczące organizacji pracy są wygórowane i nieadekwatne do rzeczywistej potrzeby. Nikt nie mówi tutaj o tym, by schodzić z jakości i by nowe regulacje zagroziły bezpieczeństwu - nie ma o tym mowy. Dajemy jednak dyrektorom szpitali możliwość, by zorganizowali pracę w sposób adekwatny do rzeczywistych potrzeb i możliwości" - zaznaczył.

Wykluczył też zmiany w regulacjach czasu pracy lekarzy, który jest ustalony na podstawie dyrektywy Unii Europejskiej i w ustawie o działalności leczniczej.

Radziwiłł przypomniał, że pertraktacjami z rezydentami wymawiającymi klauzule opt-out zajmowały się dwa zespoły. Jeden, powołany przez ministra zdrowia, zakończył pracę 15 grudnia i skierował raport do premiera. Drugi, złożony z pracodawców i związkowców, wciąż działa w ramach Rady Dialogu Społecznego.

"Rozmowy ze środowiskiem rezydentów toczą się nieustannie. Trudno je nazwać negocjacjami, bo są to rozmowy na tematy dotyczące lekarzy rezydentów. Na ich kanwie podejmowane sa decyzje. Kończymy prace nad zmianami systemu kształcenia podyplomowego lekarzy i udział lekarzy rezydentów jest w nich bardzo istotny" - podkreślił.

Lekarze i przedstawiciele innych zawodów medycznych prowadzą protest od października, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB od 2021 r. oraz wzrostu wynagrodzeń. Lekarze zapowiedzieli, że w placówkach na terenie całego kraju będą wypowiadać klauzulę opt-out (jej podpisanie jest przez lekarza dobrowolne i oznacza zgodę na wydłużenie czasu pracy, dzięki czemu szpitale mogą zapewnić obsadę lekarską przez całą dobę) - co może spowodować w nich problemy z obsadą dyżurów lekarskich.(PAP)

autor: Agnieszka Grzelak-Michałowska