Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.

Gowin zapewnił, że polski rząd dalej będzie prowadził dialog z KE. "W naszej ocenie decyzja KE jest sprzeczna zarówno z literą jak i z duchem Traktatu Lizbońskiego. Mówiąc krótko KE nie ma prawa ingerować w tę sferę, jaką jest jest wymiar sprawiedliwości, to jest domena suwerennych państw narodowych" - podkreślił.

Wicepremier ocenił jednocześnie, że obecnie nie ma powodów do niepokoju w związku z decyzją KE. "Artykuł 7, to nie jest procedura sankcyjna. Do uruchomienia sankcji potrzebna jest jednomyślna zgoda Rady Europejskiej, a tej jednomyślności nie będzie" - stwierdził.

Według Gowina, obecnie w działaniach instytucji unijnych widać, że są "równi i równiejsi". "Te same decyzje, działania, które uchodzą na sucho rządom zachodniej Europy, zwłaszcza rządom mocarstw europejskich, jak Niemcy, czy Francja, w przypadku mniejszych państw, zwłaszcza nowej Europy bywają przyczyną ustawiania nas pod pręgierzem" - powiedział wicepremier.

Reklama

W jego ocenie, przyczyną takiego traktowania mniejszych państw jest "twarde i skuteczne zabieganie o interes narodowy".

Gowin ocenił, że w przyszłości nastąpi w KE "moment otrzeźwienia". "Te procedury są uruchomione po raz pierwszy, to jest niebezpieczny precedens. Niebezpieczny nie dla Polski, ale dla spoistości UE" - podkreślił.

"Dzisiaj jest dzień tak naprawdę hańby dla tych, którzy namawiali KE do tego, żeby podjąć próbę nałożenia sankcji, bo do sankcji jest jeszcze daleko i moim zdaniem nigdy do tego nie dojdzie" - stwierdził Gowin.

Wicepremier wyraził nadzieję, że jeszcze w obecnej kadencji za sprawą premiera Mateusza Morawieckiego, poprawią się relacje między Polską a Brukselą.

Art. 7.1 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych.

W związku z środową decyzją KE szef Komisji Jean-Claude Juncker wystosował zaproszenie do premiera Mateusza Morawieckiego na rozmowę 9 stycznia. Zaproszenie - jak poinformowała PAP rzecznik rządu Joanna Kopcińska - zostało zaakceptowane. (PAP)

autor: Mateusz Roszak