Za skierowaniem skarg byli radni PO i Przyjaznego Krakowa. Przeciwko opowiedzieli się natomiast radni PiS, zdaniem których wniesienie skarg jest nieuzasadnione, zwłaszcza, że od 7 stycznia obowiązuje nowelizacja tzw. ustawy dekomunizacyjnej, zgodnie z którą skarga przysługuje samorządowi tylko wtedy, gdy nie ma on możliwości dokonania zmiany nazwy. "Uważamy, że skierowanie tego do sądu obciąży podatnika, i to nie tylko krakowskiego, dodatkowymi kosztami" - mówił radny PiS Bolesław Kosior.

Zarządzeniem zastępczym wojewody w Krakowie zmienione zostały nazwy trzech ulic: ulicy Józefa Marcika na Stefana Korbońskiego; ul. Kiejstuta Żemaitisa na ul. gen. Mieczysława Smorawińskiego, a ul. Wincentego Danka na Józefa Grzesiaka "Czarnego".

Radny PO Wojciech Krzysztonek podnosił, że uchwały o skierowaniu skarg do sądu nie dotyczą samych patronów ulic, ale tego, kto tak naprawdę ma prawo decydować o nazwach ulic: IPN czy mieszkańcy poprzez swoich radnych.

Odnosząc się do nowelizacji ustawy Krzysztonek stwierdził, że "tylnymi drzwiami dokonuje ona sakralizacji IPN”. „IPN zyskuje ogromne uprawienia, rozstrzygające w tych sprawach, które są właściwością samorządu. I to jest bardzo niepokojące. W ten sposób historia zatacza koło: tak jak Grecy mieli wyrocznię delficką, tak my teraz przed ważnymi decyzjami chyba będzie musieli zasięgać opinii Instytutu Sumienia Narodowego, przepraszam IPN" – mówił radny Wojciech Krzysztonek.

Reklama

Bolesław Kosior (PiS) wskazał na niechlubną przeszłość patronów tych ulic, których nazw Rada Miasta Krakowa nie zmieniła, mimo jednoznacznej opinii IPN. Jak mówił, Kiejstut Żemaitis był ministrem w rządach Bolesława Bieruta i Józefa Cyrankiewicza, zasiadał w KC PZPR; Wincenty Danek był zadeklarowanym antyklerykałem i uczestniczył w przejmowaniu przez państwo kościelnych szkół i zakładów wychowawczych i był aktywnym członkiem PZPR, a Józef Marcik należał do Gwardii Ludowej i Armii Ludowej. "Moje pokolenie ma głębszą wiedzę historyczną niż to, które urodziło się po roku 1980 czy po 1990" – mówił Kosior.

Radny Jakub Kosek (PO) odpowiedział mu, że nie tyle chodzi o mniejszą wiedzę, ile o mniejsze emocje. "Nie przykładamy tak dużej wagi do rzeczy, które minęły, i nie szukamy wszędzie pretekstu, żeby rozgrzebywać pewne tematy" – dodał.

"Jeżeli jest spór, jeżeli nie ma jednoznaczności, niech rozstrzygnie tę sprawę sąd" – powiedział przewodniczący Rady Miasta Krakowa Bogusław Kośmider (PO).

W uzasadnieniu uchwał o wniesieniu skarg na zarządzenia wojewody napisano m.in., że "tylko jednoznaczna ocena danej postaci może stanowić podstawę zastosowania trybu nadzwyczajnego wskazanego w ustawie o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego", a tak w tych trzech przypadkach nie było.

Kiedy w sierpniu zeszłego roku radni zajmowali się "dekomunizacją", zdecydowali o zmianie nazw sześciu ulic. Lotnik Stefan Janus został patronem dotychczasowej ulicy Lucjana Szenwalda. Ul. Emila Dziedzica zmieniła nazwę na ul. Marka Eminowicza (historyk, legendarny wychowawca młodzieży krakowskiej); ul. Franciszka Kajty na prof. Henryka Wereszyckiego (historyk, żołnierz Legionów Polskich); ul. Zygmunta Młynarskiego na Marka Nawary (historyk, marszałek woj. małopolskiego); patronem dotychczasowej ulicy Jana Szumca został Wiktor Zin (architekt, popularyzator wiedzy o sztuce polskiej), a Jana Szwai - prof. Władysław Konopczyński (historyk, profesor UJ).

Zmianom nie uległy trzy nazwy spośród dziewięciu proponowanych: Józefa Marcika, Kiejstuta Żemaitisa, Wincentego Danka. Przeciwko tym zmianom protestowali mieszkańcy i radni dzielnic. Na zmianę nazwy Żemaitisa i Danka nie zgadzali się rektorzy AGH i Uniwersytetu Pedagogicznego (Żemaitis był współtwórcą hutnictwa polskiego, rektorem AGH, a Danek - jednym z twórców i rektor Uniwersytetu Pedagogicznego). W sprawie Marcika, rozstrzelanego przez Niemców w 1942 r., głos zabrała jeszcze w 2105 r jego rodzina.

W latach 1989-91 w Krakowie w ramach dekomunizacja nazw ulic i przywracanie im historycznych nazw zmieniono nazwy około 150 ulic.(PAP)

autor: Małgorzata Wosion-Czoba