Litewski departament migracji opublikował w poniedziałek tzw. listę Magnitskiego, czyli spis niepożądanych w kraju 49 osób bezpośrednio związanych ze śmiercią rosyjskiego prawnika Siergieja Magnitskiego, a także podejrzanych o korupcję i przestępstwa finansowe.

Listę zatwierdziło ministerstwo spraw wewnętrznych na mocy przyjętej w listopadzie przez Sejm ustawy Magnitskiego.

Na liście są głównie nazwiska rosyjskich urzędników, m.in. szefa Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Aleksandra Bastrykina i Olega Łogunowa, który kierował śledztwem w sprawie Magnitskiego. Jest też nazwisko przywódcy Republiki Czeczeńskiej Ramzana Kadyrowa.

Litwa jest piątym krajem - po USA, Estonii, Kanadzie i Wielkiej Brytanii - z podobną ustawą, nawiązującą do Siergieja Magnitskiego, rosyjskiego prawnika tropiącego przestępstwa finansowe, który zmarł w moskiewskim więzieniu.

Magnitski badał m.in. dokonaną przez rosyjską grupę przestępczą kradzież pieniędzy funduszu hedgingowego Hermitage Capital. Fundusz ten był rosyjską inwestycją brytyjskiego biznesmena Billa Browdera. Magnitski tropił korupcję stojącą za wrogim przejęciem interesów Browdera w Rosji. Prawnika aresztowano, gdy podczas przesłuchania wymienił funkcjonariuszy MSW Rosji zamieszanych w przejęcia różnych spółek.

Reklama

W 2009 roku Magnitski zmarł w wieku 37 lat w więzieniu Matrosskaja Tiszyna w Moskwie. Wcześniej przez prawie rok był przetrzymywany w innym moskiewskim więzieniu - Butyrki. Jego pracodawcy i obrońcy praw człowieka utrzymują, że w dniu śmierci został ciężko pobity przez strażników więziennych.

W 2012 roku amerykański Kongres uchwalił tzw. ustawę Magnitskiego, na podstawie której zakazano wjazdu do USA kilkudziesięciu osobom powiązanym z zatrzymaniem, nękaniem i śmiercią Magnitskiego czy niszczeniem firmy, dla której pracował. Na podstawie ustawy zamrożono też konta takich osób w amerykańskich bankach. Potem ustawę rozszerzono na wszystkich obcokrajowców obwinianych o korupcję i łamanie praw człowieka.

>>> Czytaj też: Polska przejmie dowództwo NATO? Błaszczak potwierdził zainteresowanie