Wypowiedzi pojawiły się w ramach debaty zorganizowanej przez polski Instytut Wolności i Niemieckie Towarzystwo Polityki Zagranicznej (DGAP) na temat relacji między Polską a Niemcami oraz sposobów na wyjście z obecnego kryzysu w relacjach. Artykuły w ramach tej debaty będą ukazywać się w nadchodzących tygodniach na łamach "Tagesspiegla" i "Rzeczpospolitej".

Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka (SWP) ocenia, że obecny niekorzystny stan relacji obu krajów wynika po części z dawnych problemów, które po dojściu PiS do władzy zostały włączone w "nową, asertywną" postawę Polski w polityce zagranicznej, a po części z odmiennych oczekiwań obu stolic. "Polska oczekuje od Niemiec szacunku dla swych decyzji w polityce krajowej i zagranicznej, Niemcy od Polski lojalności np. w polityce europejskiej", a przy tym obie strony chcą od siebie nawzajem "większej solidarności - Niemcy w kwestii uchodźców, Polska w polityki energetycznej i wschodniej".

Spory polsko-niemieckie są tym ostrzejsze, że toczą się w trudnym okresie, gdy mogą zapaść decyzje ważące na przyszłości, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestię tzw. Europy wielu prędkości, obserwowaną w Polsce z obawą - pisze Lang. Według eksperta oba kraje muszą strzec jedności Europy. "Niemcy nie po to broniły rozszerzenia UE o kraje Europy Wschodniej, by teraz pozwolić na tworzenie się nowych podziałów na granicy polsko-niemieckiej z powodu pogłębionej integracji strefy euro" - podkreśla.

Dla polskich władz "Niemcy są zarówno rywalem, jak i partnerem do współpracy" i "każdy nowy rząd Niemiec musi nastawić się na tę ambiwalencję i ćwiczyć się w jej tolerowaniu niezależnie od retoryki płynącej z Warszawy"; niedawna rekonstrukcja rządu w Polsce "nie stanowi co prawda punktu zwrotnego (...), ale daje punkty zaczepienia dla zwiększenia dialogu i współpracy" - ocenia niemiecki analityk.

Reklama

Pisząc o problematycznych kwestiach we wzajemnych relacjach w 2018 roku, Lang wymienia planowane rozpoczęcie negocjacji o nowym wieloletnim budżecie unijnym i debatę o przyjmowaniu uchodźców, ale przede wszystkim uruchomienie przez KE art. 7 wobec Polski. "Nawet jeśli polski rząd będzie grał na zwłokę, może powstać pytanie, jak zachowają się Niemcy przy głosowaniu nad tą kwestią i jak Polska na to zareaguje" - zaznacza Lang. Jako test dla dwustronnych relacji wskazuje też projekt rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2.

Lang ocenia, że w obecnej sytuacji należy "skonkretyzować" relacje polsko-niemieckie i uwzględnić w nich w sposób umiarkowany "komponenty polityki europejskiej". Jego zdaniem można to uczynić na trzy sposoby. Pierwszy to polsko-niemiecki szczyt energetyczny, w którym na zaproszenie obu stolic udział mogliby wziąć szefowie rządów pozostałych państw Grupy Wyszehradzkiej, Austrii i krajów bałtyckich. Drugi to polsko-niemieckie partnerstwo na rzecz innowacyjności z "bilateralnym centrum innowacji (...) oraz radą gospodarczą, przemysłową i finansową na szczeblu ministerialnym". Trzeci to wizyty szefów MSZ Polski i Niemiec w krajach "wschodniego sąsiedztwa, z możliwym udziałem szefa dyplomacji Francji", które posłużyłyby do "odnowienia wspólnego zaangażowania na rzecz europejskiej polityki wschodniej".

Z kolei Marek A. Cichocki, wykładowca w warszawskim Collegium Civitas, ocenia, że w obliczu obecnych trudności w dwustronnych stosunkach trzeba pamiętać o tym, co wiąże oba kraje. Jak pisze, są to przede wszystkim "silne powiązania gospodarcze" Polski i Niemiec, których świadomość w niemieckiej debacie politycznej należy jego zdaniem zwiększać.

Polski ekspert wskazuje też na wzajemne powiązania geopolityczne. "Jako członek NATO Polska wymiernie przyczynia się do zapewnienia bezpieczeństwa Niemiec przez tworzenie własnych zdolności obronnych i wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu" - podkreśla Cichocki, dodając, że także Unia Europejska tworzy dla Polski i Niemiec "wzajemne pozytywne zależności". "Unijne środki strukturalne przyczyniły się do odbudowy infrastruktury i do wzrostu gospodarczego w Polsce, czego Niemcy stały się w UE drugim największym beneficjentem" - zaznacza.

Ocenia, że dla Niemiec przystąpienie Polski do strefy euro byłoby "bez wątpienia korzystne" i "dzięki silnej polskiej gospodarce stałoby się przeciwwagą dla gospodarczo coraz słabszych Włoch, Hiszpanii czy Francji".

Cichocki podkreśla, że problematyczna dla Polski jest europejska polityka Niemiec. Obawy Polski związane są m.in. z "nieformalnym modelem zarządzania kryzysami w UE (...), który w kwestii polityki energetycznej, kryzysu euro czy migracyjnego często prowadził do nieuwzględniania uzasadnionych interesów pozostałych państw unijnych". "Z brakiem zrozumienia spotyka się (w Warszawie) także skłonność Berlina do kształtowania własnej polityki europejskiej, która wychodzi z założenia, że Niemcy powinny pełnić w Europie rolę władzy normatywnej, która tworzy powszechnie obowiązujące zasady" - dodaje Cichocki.

Polska obawia się też "emocjonalnego antyamerykanizmu" w niemieckiej polityce - pisze polski analityk, oceniając, że "debata o strategicznej autonomii Europy, która w Niemczech nie należy do rzadkości, jest (w Polsce) postrzegana nie tylko jako błędna, ale po prostu niepoważna". Obawy budzi wreszcie koncepcja "francusko-niemieckiego tandemu" - uważa Cichocki.

>>> Czytaj też: Morawiecki: Polexit jest tak samo możliwy jak Germanexit. Polska jest i pozostanie częścią UE [WYWIAD]