"Dziennie rozpatrujemy ok. 900 wniosków. Każdy wniosek jest sprawdzany ze szczególną starannością. Chcę podkreślić, że zdecydowana większość wniosków pozostawionych do powtórnej weryfikacji wymaga dużo większego nakładu pracy od tych, których proces weryfikacji zakończył się w ubiegłym roku" - poinformował we wtorek PAP prezes SRK Tomasz Cudny.

Prezes zapewnił, że każdy wniosek będzie zweryfikowany, a osoby uprawnione z pewnością otrzymają przysługujące im 10 tys. zł - spółka posiada pieniądze potrzebne na wypłatę świadczenia; dotąd otrzymało je za pośrednictwem SRK ponad 155 tys. osób - większość przed końcem zeszłego roku.

Od początku 2018 r. SRK rozpatrzyła ponad 16,5 tys. wniosków o rekompensatę - z tego pozytywnie zweryfikowano ponad 8 tys., a negatywnie 8,5 tys.

Przedstawiciele SRK wskazują, iż wiele wniosków pozostawionych do powtórnej weryfikacji ma braki formalne, co uniemożliwia ich pozytywne rozpatrzenie zgodnie z wymogami stawianymi przez ustawę. Na części wniosków nie podano telefonów kontaktowych.

Reklama

Ponadto wielu osób posiadających potencjalne prawo do rekompensat nie ma w kopalnianych bazach danych. W takich wypadkach pracownicy spółki korzystają z papierowych archiwów zlikwidowanych kopalń. Dotyczy to np. likwidowanej kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu.

W toku weryfikacji części wniosków konieczne jest też ustalenie, jaki rodzaj renty pobiera osoba ubiegająca się o rekompensatę; wydłuża to proces weryfikacji pozostałych wniosków.

SRK informuje, że każdy wnioskodawca, którego wniosek zostanie rozpatrzony negatywnie, otrzyma stosownie pismo z uzasadnieniem decyzji odmownej. Od każdej z nich przysługuje odwołanie do właściwego sądu pracy w terminie 14 dni od momentu odebrania decyzji.

Na Spółkę Restrukturyzacji Kopalń przypadła największa część rekompensat, wypłacanych na podstawie ubiegłorocznej ustawy o świadczeniu rekompensacyjnym z tytułu prawa do bezpłatnego węgla. W sumie, według niedawnych informacji przedstawicieli Ministerstwa Energii, wypłacono już ponad 190 tys. 10-tysięcznych rekompensat, a dalsze wnioski są w trakcie weryfikacji.

Przyjęta w październiku ub. roku Ustawa o świadczeniu rekompensacyjnym z tytułu utraty prawa do bezpłatnego węgla przyznała 10-tysięczne rekompensaty emerytom i rencistom górniczym, którym odebrano deputaty węglowe, a także wdowom i sierotom po nich. Nie objęła jednak tych wdów i sierot, które pobierają renty rodzinne nie po emerytach czy rencistach, ale po zmarłych pracownikach kopalń, w tym ofiarach wypadków górniczych. Rekompensat nie dostali także ci obecni emeryci i renciści, którzy utracili prawo do deputatu jeszcze jako czynni pracownicy.

Jak podało w styczniu biuro prasowe resortu energii, rząd dostrzega i analizuje problem osób, które utraciły prawo do bezpłatnego węgla, nabyte gdy byli pracownikami kopalń, a także wdów i sierot po górnikach, którzy zginęli w pracy. Obecnie trwa szacowanie grupy potencjalnych uprawnionych oraz analiza możliwości rozwiązania tej kwestii.

"Zbieramy informację o skali tych osób, statucie prawnym tych osób, z jakimi spółkami te osoby są związane, przez swoich mężów i ojców. Niewykluczone, że będziemy zastanawiali się nad kolejnymi etapami. Ja dziś nie chcę deklarować, bo roztropność nakazuje, żeby rozpoznać stan prawny. Przeliczyć, jakie to wielkości mamy wziąć pod uwagę i jakim aktem prawnym mamy regulować te kwestie. Bo nie jest tak, że możemy wszystko uregulować ustawowo” - wyjaśniał w poniedziałek wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, pytany przez dziennikarzy o komentarz do tej sprawy.

Wiceminister zapowiedział, że resort energii chciałby w marcu sfinalizować wypłaty na gruncie obecnej ustawy. „Chcemy zamknąć wypłaty tym, którzy zostali objęci ustawą w ub. roku i będziemy dalej analizować, co możemy dla poszczególnych pozostałych grup, które pozostały w tym zbiorze, zrobić” - wskazał Tobiszowski.

>>> Czytaj też: Co dalej z elektrownią jądrową? Tchórzewski: Decyzja w I poł. roku