Hongkong, była brytyjska kolonia znana z drapaczy chmur, sprawnej komunikacji miejskiej i wielomiliardowych projektów budowlanych, nie może sobie poradzić z własnymi śmieciami, odkąd Chiny zakazały importu niektórych odpadów – podała w środę agencja Reutera.

Do 2017 roku Hongkong wywoził blisko 90 proc. swoich surowców wtórnych do Chin kontynentalnych. Sytuację zmienił zakaz importu, który obowiązuje od początku roku i dotyczy 24 rodzajów nieprzetworzonych odpadów. Hongkong jest częścią Chin, ale jako specjalny region administracyjny również został objęty zakazem.

„Olbrzymie sterty starych gazet, kartonu i odpadów biurowych” zgromadziły się w ciągu ostatnich kilku miesięcy w hongkońskich dokach – informuje Reuters. Dwie trzecie odpadów wytwarzanych przez ponad 7-milionowe miasto, czyli 5,6 mln ton odpadów rocznie, trafia na wysypiska śmieci. Niewielka ilość jest przetwarzana – zaznacza agencja.

Władze Hongkongu przyznały, że nie są w stanie poradzić sobie z problemem odpadów, twierdząc, że enklawa nie dysponuje wystarczająco dużym terenem, aby pomieścić wydajny przemysł przetwórstwa śmieci. Według krytyków miasto nie zrobiło dość, by rozwinąć system zarządzania odpadami.

„Hongkong jest bogatym miastem z recyklingiem na poziomie Trzeciego Świata (…) Wysyłanie nieprzetworzonych odpadów do Chin było zbyt łatwe” - powiedział przedstawiciel hongkońskiej organizacji pozarządowej Ocean Recovery Alliance, cytowany przez agencję Reutera.

Reklama

Ale Hongkong to niejedyne miejsce dotknięte nowym zakazem Pekinu. W ciągu ostatnich trzech dekad Chiny stały się największym światowym importerem odpadów, a w 2012 roku trafiło tam 56 proc. globalnych odpadów z tworzyw sztucznych – podał hongkoński dziennik „South China Morning Post”. Według brytyjskiego „Guardiana” w 2008 roku do Chin trafiło 87 proc. odpadów plastikowych wyeksportowanych z Unii Europejskiej.

W swoim czasie plastik stanowił wartościowy surowiec dla rosnącego chińskiego przemysłu, ale jego przetwarzanie stało się też przyczyną poważnych problemów zdrowotnych i środowiskowych. Przykładem jest miasteczko Guiyu w prowincji Guangdong, gdzie na masową skalę odzyskiwano surowce z importowanych z zagranicy odpadów elektronicznych. Zrobiło się o nim głośno w 2003 roku, gdy śledztwo wykazało, że 80 proc. mieszkających tam dzieci ma podwyższony poziom ołowiu we krwi.

Ogłoszony w lipcu 2017 roku zakaz nie dotyczy wszystkich „zamorskich śmieci” - jak często mówi się o tym w Chinach - ale 24 najbardziej zanieczyszczających ich rodzajów, w tym niektórych rodzajów plastiku i niesortowanej makulatury.

„SCMP” oceniał, że zakaz może wywołać kłopoty w niektórych krajach, np. w Wielkiej Brytanii, która w latach 2012-2016 wywoziła do Chin pół miliona ton odpadów plastikowych rocznie. Ostatecznie – jak twierdzi hongkoński dziennik – decyzja Pekinu zmotywuje te kraje, by stawiły czoła problemowi śmieci u jego źródła. Pozostają jednak obawy, że odpady, które dawniej trafiały do Chin, teraz będą wywożone do biedniejszych krajów świata.

>>> Czytaj też: Niemcy: Wydano zezwolenie na budowę Nord Stream 2 w wodach terytorialnych