Kluczowe jest zwiększenie udziału inwestycji w PKB. Teraz stanowią one mniej więcej 18 proc., a chcielibyśmy w przyszłości zbliżyć się nawet do 25 proc. udziału inwestycji w stosunku do PKB - mówi w wywiadzie dla PAP minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński.

Do końca kadencji pozostały niespełna dwa lata, jakie są Pańskie priorytety na ten czas jako ministra inwestycji i rozwoju?

Najważniejszym zadaniem jest skuteczna realizacja naszej strategii średniookresowej, czyli Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, nazywanej Planem Morawieckiego, którą mój resort przygotował i którą mój resort będzie teraz koordynował na poziomie całego rządu.

W tej strategii zapisane są wszystkie najważniejsze działania w obszarze rozwoju społeczno-gospodarczego. A kluczową kwestią dla nas jest zapewnienie zrównoważonego rozwoju naszego kraju w sensie społecznym, gospodarczym i terytorialnym oraz sprawienie, żeby nam, Polakom żyło się w Polsce lepiej, żebyśmy przede wszystkim więcej zarabiali, czyli żeby w naszych gospodarstwach domowych zostawało więcej pieniędzy. To jest nasze kluczowe zadanie.

A jak to zadanie zrealizować, i w jakim stopniu uda się to do końca tej kadencji?

Reklama

Formalnie Strategia została przyjęta rok temu, w połowie lutego, ale jej realizacja zaczęła się już wcześniej. Efekty wdrażania SOR już w tej chwili bardzo wyraźnie widzimy. Mamy bardzo silny wzrost gospodarczy. Najświeższe dane GUS pokazują, że w ubiegłym roku osiągnęliśmy 4,6 proc., czyli o 1 pkt. proc. więcej niż zakładała ustawa budżetowa. Mamy bardzo niski poziom bezrobocia, na tyle niski, że rynek pracy w Polsce jest już rynkiem pracownika, a nie pracodawcy. Co bardzo ważne, bardzo poprawiła się sytuacja polskich rodzin. Skutecznie ograniczyliśmy poziom ubóstwa, szczególnie w rodzinach wielodzietnych. Mamy najwyższe w historii zaufanie do działań rządu, najlepiej postrzegamy naszą sytuację finansową w gospodarstwach domowych, co niewątpliwe skutkuje tym, że bardzo optymistycznie patrzymy w przyszłość.

Udało nam się również rozpocząć zmiany instytucjonalne, takie jak powołanie Polskiego Funduszu Rozwoju, czy stworzenie w ramach Grupy PFR nowej instytucji, Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu, która wspiera polskie firmy w ekspansji zagranicznej.

Rośnie nam nie tylko konsumpcja, która napędza wzrost gospodarczy, rośnie nam również bardzo silnie eksport, ze względu na wzrost konkurencyjności polskich firm i wykorzystywanie dobrej sytuacji na rynkach międzynarodowych, szczególnie rynku europejskim.

To są bardzo widoczne przejawy działań naszego rządu. Mamy więc dużo sukcesów, ale mamy też nowe wyzwania na te prawie dwa lata, które zostały do wyborów.

Które z tych wyzwań uważa Pan za kluczowe?

Jednym z najważniejszych wyzwań i priorytetów na najbliższe miesiące jest silniejsze pobudzenie inwestycji. Inwestycje to obok konsumpcji i eksportu trzeci silnik, który powinien zadziałać po to, by wzrost gospodarczy był bardziej skuteczny i żeby jego efekty było widać również w długim horyzoncie czasowym. Mam na myśli zarówno inwestycje publiczne, jak i prywatne. Już wyniki GUS po III kwartale 2017 r. pokazały ożywienie - inwestycje wzrosły o 3,3 proc. Zakładam, że w czwartym kwartale wzrost inwestycji będzie co najmniej dwa razy większy niż w trzecim kwartale i będzie się utrzymywał na takim lub wyższym poziomie w całym 2018 r. A inwestycje będą rosły zarówno w sektorze publicznym, gdzie już zaczęliśmy obserwować wzrost, jak i w sektorze prywatnym.

Chciałbym zwrócić uwagę, że Polska ma stosunkowo duży udział inwestycji publicznych w całości inwestycji ogółem. Mniej więcej jedna trzecia naszych inwestycji jest generowana w sektorze publicznym, to około dwa razy więcej niż w rozwiniętych gospodarkach zachodnich. Więc inwestycje publiczne mają dla nas duże znaczenie z racji tego, że musimy zasypywać luki rozwojowe, szczególnie w infrastrukturze technicznej. Ale z drugiej strony inwestycje te mają silny wpływ na wzrost gospodarczy. Bardzo ważne jest również to, że połowa inwestycji publicznych jest generowana w samorządach, co też nie jest typowe dla wielu krajów z UE. Dla nas inwestycje samorządowe są bardzo ważne, a trzeba podkreślić, że w minionych dwóch latach nastąpił pod tym względem silny regres. Więc chciałbym, by w 2018 r. znacząco wzrosły inwestycje właśnie w samorządach i chciałbym, by były kontynuowane inwestycje centralne.

Ale kluczowe jest zwiększenie udziału inwestycji w PKB. W tej chwili stanowią one mniej więcej 18 proc., a chcielibyśmy w przyszłości zbliżyć się nawet do poziomu 25 proc. udziału inwestycji w stosunku do PKB. Ten wzrost może nastąpić tylko dzięki uruchomieniu inwestycji prywatnych. Zresztą cała Europa ma problem z inwestycjami. Nie powróciły one jeszcze do poziomu sprzed kryzysu.

Jak ten cel osiągnąć?

Jak wspomniałem, nie tylko Polska ma problem z inwestycjami, bardzo wiele krajów nie tylko w Europie, ale i na świecie notuje spadek inwestycji. Myślę, że w tej chwili działania rządu, jak również dobra koniunktura w Polsce, i na świecie, a również po części problemy z zasobami ludzkimi na rynku pracy będą zmuszały firmy do większego inwestowania. Chcielibyśmy w tym pomóc nie tylko poprzez różne inwestycje, które prowadzimy jako sektor publiczny, ale także poprzez zmianę otoczenia prawnego funkcjonowania firm i prowadzenia inwestycji w naszym kraju.

Według analityków podany we wtorek wstępny szacunek GUS za 2017 rok, który wskazał, że w całym ubiegłym roku poziom inwestycji wyniósł 5,4 proc. może oznaczać, że w ostatnim kwartale 2017 r. inwestycje wzrosły o blisko 12 proc. Pan mówił o około 6 proc. w IV kwartale 2017 r. i w całym 2018 r. Czy po danych GUS jest Pan większym optymistą, jeśli chodzi o wzrost inwestycji w 2018 r.?

Z pewnością taki wynik nastraja optymistycznie i wierzę, że podobną dynamikę uda się utrzymać w kolejnych kwartałach. Na rozwój trzeba patrzeć w dłuższej perspektywie i jeśli tendencja wzrostowa będzie obserwowana w następnych miesiącach, wówczas można będzie rewidować prognozy wskaźnika wzrostu inwestycji w ujęciu całego roku.

Powiem tylko, że ten nadspodziewanie dobry wynik z ostatniego kwartału 2017 r. nie jest dla nas wielkim zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się dużego „odbicia” w inwestycjach. Symptomem była choćby dynamicznie narastająca kontraktacja funduszy unijnych i uruchamiane kolejne duże projekty. Najnowsze dane o wzroście PKB i jego składowych są tego potwierdzeniem. To na razie szacunek i oczywiście możliwe są korekty, jednak te 4,6 proc. pokazuje, że obrany przez nas model rozwoju prowadzi nas na ścieżkę dynamicznego i, jestem przekonany, trwałego wzrostu. Jeśli chodzi o wzrost inwestycji w 2018 r., to w tej chwili powiem, być może trochę zachowawczo, że chciałbym, aby jego tempo przekroczyło w tym roku poziom 5-6 proc. w porównaniu do ubiegłego. W ustawie budżetowej zapisaliśmy wzrost inwestycji o 7,6 proc. Wydaje się, że mamy na to duże szanse.

Niektórzy eksperci wskazują jednak, że ten wzrost powinien być większy.

I oby się nie mylili. Wzrost inwestycji już na poziomie 5-6 proc. rok do roku dawałby znaczący bodziec do wzrostu gospodarczego naszego kraju. Generalnie chcielibyśmy, żeby ten trzeci motor w postaci inwestycji tak samo, albo nawet jeszcze silniej wpływał na wzrost gospodarczy, niż te dwa pozostałe. Aby to się ziściło, jak już mówiłem, musimy kontynuować nasze inwestycje publiczne - i rządowe i samorządowe, ale musimy też pomóc sektorowi prywatnemu w uruchomieniu tych zasobów, którymi on dysponuje.

Bo widzimy wyraźnie, że to nie jest tak, że sektor prywatny nie ma kapitału. Sektor prywatny ma kapitał, ale do tej pory wykorzystywał rezerwy, które miał z poprzednich lat. To były zarówno rezerwy wynikające z możliwości produkcyjnych, możliwości oferowania usług. To były również pewne rezerwy wynikające z zasobów pracy, które były w posiadaniu tego sektora. Widzimy, że one powoli się już kończą, a ponadto myślę, że dobra koniunktura i w Polsce, i w Unii Europejskiej, i w świecie, będzie te inwestycje napędzała. Bo to jest tak, że nie tylko my mamy dobrą w tej chwili opinię o naszej gospodarce, ale również szereg instytucji międzynarodowych sukcesywnie podnosi w górę prognozy wzrostu gospodarczego dla naszego kraju. Prognozy wzrostu zostały również podniesione dla Europy, łącznie ze strefą euro, a nawet ostatnio Międzynarodowy Fundusz Walutowy podniósł prognozy wzrostu gospodarczego dla gospodarki światowej. Więc to są dobre wiadomości dla przedsiębiorców. Myślę, że one będą stanowiły dobrą zachętę do zwiększenia inwestycji.

Eksperci, np. Cezary Mech przekonują, że nasz rząd, zgadzając się na duży import siły roboczej, nie tylko z Ukrainy, ale też np. z Bangladeszu, sam zniechęca prywatnych przedsiębiorców do inwestycji w nowocześniejszy sprzęt, a poza tym hamuje wzrost płac w Polsce.

Popyt na pracę będzie rósł i wydaje mi się, że nie do końca będzie kompensowany poprzez napływ pracowników z innych krajów, czyli z Ukrainy, czy chociażby z Bangladeszu. Potrzebujemy nie tylko pewnej liczby pracowników, ale pracowników o właściwych kwalifikacjach i o takich pracowników w niektórych branżach jest coraz trudniej. W związku z tym nie unikniemy potrzeby inwestowania, czyli potrzeby zapewnienia wzrostu naszej produktywności właśnie poprzez większe wykorzystanie nowych technologii. Czyli większej ilości maszyn i urządzeń, ale coraz bardziej wyrafinowanych, to znaczy zautomatyzowanych, zrobotyzowanych linii produkcyjnych. A to będzie napędzać inwestycje i o to nam właśnie chodzi.

Rozmawiała Sonia Sobczyk

>>> Czytaj też: Teresa Czerwińska: Minister od przejrzystych podatków [WYWIAD]