Technologia rozpoznawania twarzy jest znana od lat. Dopiero jednak teraz jej dokładność osiągnęła poziom umożliwiający dokonywanie płatności za pomocą tej metody i uzyskiwanie dostępu do chronionych miejsc i budynków. Ceną może być jednak praktycznie całkowita utrata prywatności. Chińczykom zdaje się to nie przeszkadzać.

Od niedawna można za pomocą twarzy płacić za realizację zamówienia w chińskiej odmianie sieci KFC. To krok na drodze wdrażania płatności bezgotówkowych w Państwie Środka. Finansowe ramię Alibaby – Ant Financial, który jest inwestorem w sieci KPro (chińskim KFC), uruchomił taką możliwość w mieście Hangzhou. To pierwsze takie miejsce na świecie.

System wykorzystuje zdjęcie klienta wykonane za pomocą kamery 3D, które jest przechowywane w bazie danych. Bierze pod uwagę aż 600 miejsc na twarzy i odległości miedzy nimi. Klienci uprzednio muszą podpisać zgodę na rozliczenie z Alipay. Wprowadzają następnie swoje zamówienie do terminala, jak to ma miejsce np. w polskich placówkach McDonalds, system jednocześnie przeprowadza skan twarzy, a klient podaje numer swojego telefonu, co uruchamia płatność. To według Dong Liyuna, dyrektora ds. produktów w Ant Financial, milowy krok naprzód na drodze do pozbycia się nie tylko portfeli, ale i smartfonów w procesie zakupów.

Dokonywanie płatności twarzą nie byłoby jednak możliwe bez dostępu do ogromnej bazy fotografii, będących w dyspozycji firm internetowych i rejestrów państwowych, które docelowo mają dysponować pełnymi danymi o zachowaniach obywateli w sieci. Służyć to ma do wyceny ich reputacji społecznej - słaby rating będzie miał konsekwencje nie tylko kredytowe czy – szerzej – finansowe (na przykład w postaci konieczności pozostawienia depozytu przy wypożyczeniu samochodu czy roweru), może nawet dyskwalifikować przy obejmowaniu funkcji publicznych i stanowisk menedżerskich, otrzymywaniu świadczeń społecznych, a nawet uniemożliwić rezerwację miejsca sypialnego w pociągu.

>>> Czytaj też: Algorytm samobójstwa w sieci. Czy media społecznościowe powinny interweniować?

Reklama

KFC w Chinach jest pionierem w zakresie komercyjnego wykorzystania omawianej metody uwierzytelniania klientów. Od pół roku współpracuje z chińskim Google – przeglądarką Baidu - w zakresie wykorzystywania skanu twarzy do przewidywania zamówień konsumentów. Oparty na sztucznej inteligencji i technologii głębokiego uczenia system może przedstawić klientowi rekomendacje menu, bazując na identyfikacji jego wieku i aktualnego nastroju odczytywanego z wyrazu twarzy. Technologia Baidu testowana jest też w Wuzhen, historycznym mieście, które odwiedzają rocznie miliony turystów. Ich przepustką do wielu miejsc jest okazanie wcześniej zeskanowanej twarzy i powiązanie jej z opcją wykupionego biletu wstępu. Cały proces trwa mniej niż sekundę, a system jak twierdzi firma, działa z dokładnością 99,7 procent. Skanery twarzy używane są także w toaletach w miejskich parkach w Pekinie. Ma to zapobiegać nadprogramowemu używaniu papieru toaletowego przez użytkowników. Baidu chwali się, że wdrażana technologia rozpoznawania twarzy jest precyzyjniejsza niż ludzkie zdolności w tym zakresie. W tym celu technologia wzięła udział w telewizyjnym show – teleturnieju polegającym na odgadywaniu twarzy dorosłych z ich dziecinnych fotografii. Sztuczna inteligencja była w stanie przyćmić nawet najzdolniejszych uczestników.

Innym chińskim podmiotem wdrażającym technologie rozpoznania twarzy jest wart ponad 1 mld dolarów start-up Face ++. Tu nie chodzi na razie o płatności, ale głównie uwierzytelnienie danej osoby i regulację dostępu do różnych miejsc – budynków, restauracji, sklepów oraz VIP-roomów na lotniskach i dworcach czy bankach, gdzie dzięki temu klienci mogą być też witani z imienia i nazwiska. Operacji tej nie utrudni posiadanie brody czy zarostu, albo mocnego makijażu, choć skanowanie opiera się tylko na 83 elementach. Chiński Uber – Didi – stosuje ją do uwiarygodniania kierowców i pasażerów, co zapobiega wyłudzeniom i oszustwom.

Chińskie władze już od kliku lat łączą technologię rozpoznawania twarzy z ogólnokrajową siecią kamer monitorujących miejsca publiczne, w istocie inwigilując obywateli. Ma to też oczywiście pozytywne aspekty – podczas ostatniego festiwalu piwa Qingdao policja ująć mogła 25 poszukiwanych kryminalistów. Miejskich kamer w Chinach jest kilkadziesiąt milionów, więc praktycznie zawsze można być w ich zasięgu. Wydaje się, że Chińczycy nie mają oporów przed kontrolą i monitoringiem, przywiązują też znacznie mniejsza wagę do prywatności i ochrony danych osobowych niż społeczeństwa zachodnie. Dotyczy to głównie młodego pokolenia, liczącego 400 mln millenialsów.

>>> Czytaj też: Z wizytą w kalifornijskiej centrali Google. Jak się tam pracuje? [ZDJĘCIA]