"Kończymy z dyskryminacją. Nie można nikogo blokować ze względu na jego narodowość, obywatelstwo, miejsce zamieszkania" - powiedziała PAP po głosowaniu przepisów w Strasburgu sprawozdawczyni tego projektu w Parlamencie Europejskim, Roża Thun (PO).

Regulacje, dzięki którym handel online ma być łatwiejszy w UE, poparło 557 posłów, 89 głosowało przeciw, 33 wstrzymało się od głosu.

Obecnie sprzedawcy online bardzo często stosują geoblokowanie, ograniczając konsumentom dostęp do towarów i usług, gdy chcą oni kupić coś przez internet u zagranicznego dostawcy. Zdarza się, że transakcja jest niemożliwa albo klient jest automatycznie przekierowywany na lokalne strony producenta, gdzie towary czasem sprzedawane są po wyższych cenach albo ich wybór jest ograniczony.

Powodów jest kilka - od chęci osiągnięcia wyższych cen, aż po niechęć do dopasowywania się do krajowych przepisów państwa, z którego pochodzi klient. Szacuje się, że ponad 60 proc. stron internetowych nie pozwala kupującym z innego państwa UE na dokonywanie zakupów.

Reklama

Zaproponowane przez Komisję Europejską i przyjęte przez kraje UE oraz Parlament Europejski regulacje obligują sprzedawców, by traktowali kupujących spoza ich kraju tak samo jak nabywców krajowych. Choć internet z pozoru zapewnia anonimowość, wykrycie zagranicznego numeru identyfikacyjnego komputera IP lub numeru karty kredytowej może automatycznie odcinać możliwość korzystania z usługi zagranicznemu klientowi; w najlepszym przypadku oferuje się mu wyższą cenę. Teraz takie praktyki będą zabronione.

"Zakazujemy stosowania barier technicznych, które powodują, że konsument nie może dostać się na stronę, z której chce coś kupić. Nie będzie można też tego konsumenta przenosić na inną stronę bez jego wiedzy" - tłumaczy Thun.

Aby uniknąć obciążeń, zwłaszcza dla niewielkich sprzedawców internetowych, regulacje przewidują, że nie będą oni musieli dostarczać przesyłek do tych krajów, do których nie oferują sprzedaży - klient będzie mógł kupić dany towar i zamówić firmę, która mu go dostarczy). Chodziło o to, by nie zmuszać np. sklepu z Polski, aby miał stronę internetową po hiszpańsku, czy znał i stosował wszystkie przepisy chroniące konsumentów jakie obowiązują w tym kraju.

"W Polsce ok. 90 proc. sprzedawców nie kieruje swojej oferty za granicę. Obawiają się tego, że musieliby znać i stosować przepisy różnych krajów i na to ich po prostu nie stać. Teraz jeśli ktoś z Hiszpanii, Francji, czy Niemiec będzie chciał coś kupić od polskiego sprzedawcy, to on bez obawy może mu to sprzedać na polskich zasadach, polskiego VAT-u itd. I nie musi mu tego dostarczać" - zaznaczyła Thun.

Ułatwienia będą dotyczyć zakupu towaru np. urządzenia gospodarstwa domowego, elektroniki, odzieży i jego dostarczenia do państwa członkowskiego, do którego przedsiębiorca gwarantuje dostawę na ogólnych warunkach lub z możliwością odebrania zakupu w miejscu uzgodnionym przez obie strony, w państwie UE, w którym przedsiębiorca oferuje taką możliwość.

Możliwe będzie też nabycie usług świadczonych drogą elektroniczną, które nie są chronione prawem autorskim np. usługi w chmurze, hurtownie danych, hosting stron internetowych i dostarczanie zapór sieciowych.

Na razie przepisy nie będą dotyczyły treści cyfrowych objętych prawami autorskimi, takich jak książki elektroniczne, muzyka do pobrania, gry online. Regulacje nie dotyczą też usług audiowizualnych i transportowych. W negocjacjach nad przepisami uzgodniono jednak, że za dwa lata KE ma dokonać przeglądu tych reguł.

Po głosowaniu PE porozumienie w sprawie przepisów musi jeszcze formalnie zatwierdzić Rada UE, w której zasiadają przedstawiciele państw członkowskich. Rozporządzenie wejdzie w życie dziewięć miesięcy od dnia jego opublikowania w Dzienniku Urzędowym UE, czyli przed końcem br.