Prezydent Andrzej Duda we wtorek poinformował, że zdecydował się podpisać nowelizację ustawy o IPN, wejdzie ona w życie, a jednocześnie zdecydował, że skieruje tę ustawę w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał, czy wolność słowa nie jest przez przepisy noweli ustawy o IPN w sposób nieuprawniony ograniczona oraz by TK zbadał kwestię tzw. określoności przepisów prawa.

Sekretarz stanu USA Rex Tillerson w oświadczeniu na temat podpisania przez prezydenta ustawy o IPN napisał, że Stany Zjednoczone są rozczarowane tym, że polski prezydent podpisał ustawę, która nakładałaby kary za przypisywanie zbrodni nazistowskich państwu polskiemu. "Rozumiemy, że ustawa ta będzie skierowana do polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Wprowadzenie w życie tego prawa szkodliwie wpływa na wolność słowa i badania naukowe” – napisał Tillerson.

Zdaniem Siemoniaka, oświadczenie Tillersona oznacza "bardzo poważny kryzys w relacjach polsko-amerykańskich". "Jest to sprawa poważna, bo to jest nasz największy, najważniejszy sojusznik, gwarant naszego bezpieczeństwa. Kto igra relacjami polsko-amerykańskimi, igra po prostu z ogniem" - ocenił.

Według wiceszefa Platformy, Polska pogorszyła swoje relacje ze Stanami Zjednoczonymi "bez specjalnego powodu". "Widać tu deficyt rozmów z Amerykanami. To oświadczenie - pełne chłodu - Rexa Tillersona pokazuje, że nikt z Amerykanami nie rozmawia, nikt ich nie uprzedza" - powiedział Siemoniak.

Reklama

Jak podkreślił, "nie wierzy już w jakiekolwiek rozsądne działania rządu i prezydenta". "Uważam, że teraz Polacy i opozycja powinni trochę wziąć sprawy w swoje ręce" - dodał.

Siemoniak zapowiedział, że w środę lider PO Grzegorz Schetyna spotka się ambasadorem USA w Polsce Paulem Jonesem. "Grzegorz Schetyna spotyka się ambasadorem USA Paulem Jonesem, po to, żeby pokazać, że Polska to nie jest tylko rząd PiS" - wyjaśnił. "Musimy krok po kroku iść w kierunku ratowania pozycji Polski" - dodał wiceszef PO.

Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN, którą podpisał prezydent, każdy kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Nowelizacja wywołała kontrowersje m.in. w Izraelu, USA i na Ukrainie. Krytycznie odniosły się do niej władze Izraela. Ambasador Anna Azari podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia byłego niemieckiego obozu Auschwitz zaapelowała o zmianę nowelizacji. Podkreśliła, że "Izrael traktuje ją jak możliwość kary za świadectwo ocalałych z Zagłady". Amerykański Departament Stanu zaapelował do Polski o ponowne przeanalizowanie nowelizacji ustawy o IPN z punktu widzenia jej potencjalnego wpływu na zasady wolności słowa i "naszej zdolności do pozostania realnymi partnerami".

W ubiegły czwartek, zgodnie z ustaleniami, które zapadły podczas rozmowy szefa polskiego rządu z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu, został powołany zespół ds. dialogu prawno-historycznego z Izraelem. Na czele zespołu stanął wiceszef MSZ Bartosz Cichocki. Identyczny zespół ma powstać w Izraelu.

>>> Czytaj też: Tillerson: Stany Zjednoczone są rozczarowane podpisaniem ustawy o IPN