Rząd nie ma dużego pola manewru przy cięciu wydatków. A wynika to ze struktury budżetu. Prawie trzy czwarte wydatków budżetowych to tzw. wydatki sztywne lub – jak to określa terminologia budżetowa – prawnie zdeterminowane. Teoretyczne podejście jest takie: konkretny minister musi zrealizować postawione przed nim zadanie. Ile na to wyda – to już jego sprawa. W praktyce jednak tzw. wydatki prawnie zdeterminowane zapisane w budżecie to pozycja nie do ruszenia.

Wydatek nie do ruszenia – obsługa długu publicznego

Wśród nich najważniejsza część to koszty obsługi długu publicznego. Na razie rząd optymistycznie zakłada, że w tym roku pochłoną one 32,7 mld zł. Jednak ten plan może być trudno wykonać ze względu na osłabienie złotego, co będzie miało bezpośredni wpływ na wyższe koszty obsługi części zagranicznej długu.

Kolejny musik - subwencje dla samorządów

Reklama

Inny ważny element wydatków sztywnych to subwencje dla samorządów. W tym roku mają wynieść 45,3 mld zł. Samorządy finansują z tych pieniędzy zadania, które postawił przed nimi rząd – np. finansowanie oświaty.

Nie zapominajmy o emeryturach i rentach

Nie wolno także ciąć środków na wypłaty emerytur i rent, bo są one gwarantowane prze państwo. Renty i emerytury z FUS będą kosztowały w tym roku w sumie 128 mld zł, KRUS wypłaci rolnikom niemal 14 mld zł. Ekonomiści nie są zgodni, czy można oszczędzać na dotacjach do FUS i KRUS, których łączna wartość w tym roku to 47 mld zł.

Trzeba się dołożyć do unijnego wsparcia

Kolejna pozycja to wydatki na współfinansowanie projektów unijnych. Jeśli rząd zechce na tym oszczędzać, wówczas straci wpływy z funduszy UE – więc w sumie i tak nie zaoszczędzi, lub zaoszczędzi niewiele. Ta kategoria w tym roku warta jest 44,1 mld zł. Zapewne rząd nie odważy się także nie zapłacić składki z tytułu naszego członkostwa w UE. To około 12,6 mld zł.

No i co zostaje? Wydatki rzeczowe ministerstw

Gdzie więc można ciąć? Przede wszystkim na wydatkach rzeczowych ministerstw.- Rząd przyjął taktykę, zgodnie, z którą to resorty mają same określić cięcia swoich wydatków. To fikcja. Przecież każdy będzie tu bronił swojego poletka – mówi Mirosław Gronicki, doradca Goldman Sachs i były minister finansów. - Skończy się to tym, że to resort finansów będzie wskazywał potencjalne oszczędności – dodaje Gronicki.

Na celowniku jest raptem 90 mld zł

Według niego resort finansów będzie mógł się zastanawiać tak naprawdę tylko nad cięciem z kwoty 90 mld zł, bo tyle pozostanie po wyeliminowaniu wszystkich wydatków prawnie zdeterminowanych.Rządowi byłoby łatwiej, gdyby dziś w Polsce obowiązywał budżet zadaniowy. To dość elastyczny sposób planowania dochodów i wydatków, na dodatek znacznie poprawia przejrzystość finansów publicznych.- W takim systemie mamy rozpisane poszczególne zadania i koszt ich sfinansowania. W przypadku problemów z budżetem możemy łatwiej wybrać, które zadania realizujemy, a które nie – mówi Gronicki.- To, co mamy teraz, to efekt nieprzeprowadzenia reformy finansów publicznych – dodaje Gronicki.