Takie stanowisko to błąd. Polski bowiem tak naprawdę nie stać na nieuchwalenie ustawy. Dalsze zwracanie nieruchomości i wypłacanie odszkodowań w perspektywie dekad będzie o wiele kosztowniejsze niżeli zamknięcie tematu kosztem 20-30 mld zł. Koniunktura gospodarcza sprzyja temu, by wreszcie raz na zawsze uporać się z demonami reprywatyzacji; tak jak zrobiły to już dawno temu inne państwa europejskie.
Jacek Sasin co prawda zaznaczył, że jego słowa nie oznaczają, iż ustawy nie będzie. Oznaczają – tylko i aż – że nie będzie jej w najbliższych tygodniach. Niestety sytuacja ta zaczyna przypominać poprzednie przypadki, gdy próbowano uchwalić ustawę reprywatyzacyjną. Warto pamiętać, że do Sejmu w ciągu ostatnich 28 lat trafiło ponad 20 projektów ustaw reprywatyzacyjnych. Za każdym razem jednak na drodze do rozliczenia się z komunistycznymi wypaczeniami stawali politycy, którzy – zazwyczaj hojni – nagle zaczynali troszczyć się o publiczne pieniądze. Tak jest i tym razem.