Żaden europejski kraj nie jest w stanie "uniknąć implozji tradycyjnych systemów politycznych", a przykładem tego może być sytuacja w Niemczech i we Włoszech - oceniła we wtorek na łamach francuskiego dziennika "Le Monde" publicystka Sylvie Kauffmann.

Zdaniem autorki artykułu najjaskrawiej ilustruje ten problem wciąż niezażegnany kryzys wokół tworzenia "wielkiej koalicji" CDU/CSU z SPD w Niemczech i przebieg kampanii przed marcowymi wyborami parlamentarnymi we Włoszech.

"W Unii Europejskiej, w której po usunięciu jednej przeszkody, za każdym razem pojawia się następna, wybory włoskie są najnowszym kandydatem na lidera rankingu +horrorów+" – pisze Kauffmann i wymienia dotychczasowe "horrory": Brexit, wybory we Francji, Austrii i Niemczech oraz referendum w Katalonii.

We Włoszech "wszystko odbywa się według znanego scenariusza: nieufność wyborców do instytucji i tradycyjnych partii politycznych, kryzys migracyjny, wyrastanie skrajnej prawicy i Ruchu Pięciu Gwiazd, odrzucenie Europy w kraju, który należał do jej największych entuzjastów i na dodatek całkowita niepewność co do wyniku głosowania" – czytamy w "Le Monde".

4 marca, czyli dzień włoskich wyborów, "będzie krytyczny dla Europy" – twierdzi autorka artykułu. Zdaniem Kuffmann okaże się wtedy "czy Włochy dalej będą iść europejskim traktem".

Reklama

Komentatorka paryskiej gazety z niepokojem odnotowuje również wewnątrzpartyjne referendum w SPD o wznowieniu koalicji z CDU/CSU. "Raz jeszcze los UE powiązany jest z wyborczą konsultacją, tym razem wewnątrz jednej partii" – zauważa komentatorka i dodaje, że choć "na ogół pojęcia +chaos+ i +Berlin+ słabo do siebie pasują, to ostatnio, co smutne, często sobie towarzyszyły".

"Czy w Europie jest chociaż jeden kraj, w którym nie byłaby zachwiana demokracja przedstawicielska?" – pyta Kauffmann i odpowiada, że "mało jest państw, które oszczędziła ogólna implozja naszych systemów politycznych". Wskazuje na "byłe demokracje ludowe, które stały się demokracjami populistycznymi, Austrię, gdzie 31-letni kanclerz (Sebastian Kurz) rządzi dzięki koalicji ze skrajną prawicą, której powierzył MSW, obronę i MSZ, Wielką Brytanię, która nie może się otrząsnąć po referendum na rzecz Brexitu i Hiszpanię, która nie jest w stanie przetrawić kryzysu katalońskiego".

"Francja też została uderzona" – nawiązuje publicystka do wysokich notowań skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) przed zeszłorocznymi wyborami prezydenckimi.

Francję "chroni jednak, jak na razie, (większościowa) ordynacja wyborcza, osłaniająca przed nadmierną liczbą partii w parlamencie i koalicjami rządowymi, które zacierają tożsamość polityczną i podminowują stabilność w wielu innych krajach europejskich". Pojawienie się niespodziewanego kandydata, jakim był obecny prezydent Francji Emmanuel Macron "wyprzedziło implozję i ułatwiło sprawy" – pisze Kauffmann.

Komentatorka wskazuje na "koniec pewnego cyklu politycznego w Europie", wynikającego zarówno z wymiany pokoleniowej, jak i "pragnienia odnowienia organizacji i przedstawicieli politycznych".

"Pozytywną stroną populistycznego buntu jest to, że wskazał na prawdziwe problemy, zbyt długo niezauważane przez tradycyjne elity. Wnosi też nowy alfabet do życia politycznego, alfabet, który przejąć mogą innowacyjne ruchy demokratyczne" – czytamy w "Le Monde".

Temat stabilności politycznej w Europie poruszył na wtorkowym spotkaniu z dziennikarzami prezydent Macron. Jego zdaniem prognozy układów w UE po nadchodzących wyborach europejskich to wróżenie z fusów. "Komentarze przed wyborami prezydenckimi (we Francji) i wyniki głosowania powinny powstrzymać przed proroctwami" – powiedział.

Uznał jednak, że obecny podział w Parlamencie Europejskim nie odpowiada rzeczywistości, gdyż premier Węgier Viktor Orban i przywódca koalicji partii włoskiej centroprawicy Silvio Berlusconi "słabo pasują do chrześcijańskiej demokracji", z którą zasiadają w parlamentarnych ławach. Zdaniem francuskiego prezydenta również na europejskiej lewicy widać coraz większe różnice, czego przykładem są socjaliści francuscy i włoscy.

"W tej sytuacji jednoznaczność ideologiczna nie byłaby zabójcza" – uważa Macron. Wyraził nadzieję, że "nastąpi to w wyniku wyborów", gdyż istnieje potrzeba "europejskiego reformizmu" na podobieństwo programu ugrupowania La Republique En Marche, które wyniosło go do władzy.

Z Paryża Ludwik Lewin

>>> Czytaj także: "Le Monde": implozja tradycyjnej polityki w UE. Włoskie wybory będą kolejnym "horrorem"