Oksana Kharchenko mieszkała na terenie zakładu, w którym była nielegalnie zatrudniona. Gdy na początku stycznia tego roku poza godzinami pracy doznała wylewu, pracodawca nie zdecydował się na wezwanie pomocy. Zawiózł ją do pobliskiej miejscowości, gdzie – jak mówił konsul honorowy Ukrainy w Poznaniu Witold Horowski – "sparaliżowaną już Oksanę przeniesiono do auta, potem wywleczono z samochodu i położono na ławce. Potem wezwano policję, z powodu rzekomego znalezienia osoby pijanej na ulicy".

Kobieta ostatecznie trafiła do szpitala MSW w Poznaniu, jej stan nadal jest bardzo ciężki; jest częściowo sparaliżowana.

Sprawą od kilku tygodni zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Środzie Wielkopolskiej; postępowanie dotyczy bezpośredniego narażenia na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz w sprawie nielegalnego zatrudniania pracowników.

W czwartek właściciel firmy, w której pracowała Ukrainka, wydał oświadczenie. "Jest mi niezmiernie przykro z powodu zdarzenia, które dotknęło Panią Oksanę Kharchenko. Chciałbym to podkreślić, gdyż od zawsze moja firma jest zorientowana na działanie zgodnie z prawem, dbając jednocześnie o wszystkich swoich pracowników" – napisał Cichowlas.

Reklama

"Jednocześnie wskazuję, że opis zdarzenia z udziałem Pani Oksany pojawiający się w mediach nie uwzględnia jego bardziej skomplikowanego przebiegu. W szczególności stan chorobowy Pani Oksany nie miał związku z wykonywaniem przez nią pracy, lecz powstał w trakcie spędzania przez Nią czasu wolnego" – dodał.

Przedsiębiorca zapewnił także, że obecnie priorytetem jego i jego firmy jest "udzielenie poszkodowanej odpowiedniego wsparcia".

"Oświadczam, że pokryjemy niezbędne koszty leczenia szpitalnego oraz rehabilitacji Pani Kharchenko. Zapewniam, że zostanie ona otoczona należytą opieką. Biorąc pod uwagę trudną sytuację losową Pani Oksany, zapewnimy również niezbędną pomoc jej najbliższym" - wskazał.

Cichowlas zaznaczył także, że w związku z zaistniałą sytuacją firma zamierza wprowadzić bezpłatny pakiet medyczny dla wszystkich pracowników, również obcokrajowców, a także wyznaczyć i przeszkolić osobę zajmującą się bieżącym wsparciem dla pracowników z Ukrainy.

"Ponadto oświadczam, że odpowiednie instytucje prowadzą postępowanie w celu ustalenia faktycznego przebiegu zdarzeń i wobec tych organów przedstawię niezbędne informacje" – napisał przedsiębiorca.

W czwartek w poznańskim szpitalu przesłuchano poszkodowaną Ukrainkę; wcześniej nie było to możliwe ze względu na jej stan zdrowia. Pełnomocnik kobiety adw. Patryk Graczyk powiedział PAP, że w przesłuchaniu brał udział tłumacz. W trakcie przesłuchania kobieta odpowiadała na pytania. Powiedziała też, że od dłuższego czasu choruje na nadciśnienie. Według nieoficjalnych informacji, w pracy musiała dźwigać ciężkie rzeczy.

Graczyk dodał, że dotychczas przedsiębiorca nie kontaktował się bezpośrednio ani z rodziną poszkodowanej kobiety, a z nim jako jej pełnomocnikiem.

W ramach prowadzonego przez prokuraturę postępowania sprawie Ukrainki, przesłuchano już świadków - obecnych na miejscu pracowników firmy oraz osoby zarządzające pracą. Jak tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Magdalena Mazur-Prus, zabezpieczono też zapis rejestratora z terenu miejsca pracy pokrzywdzonej, ewidencję pracowników oraz wszelką dokumentację związaną z przepisami bezpieczeństwa i higieny pracy.

"Zwrócono się do szpitala o nadesłanie dokumentacji medycznej pokrzywdzonej oraz do Rejonowej Stacji Pogotowia Ratunkowego o wskazanie składu zespołu, który udzielał pomocy medycznej oraz danych osoby, która wzywała pomocy, i nagrania" – zaznaczyła Mazur-Prus.

Śledczy wystąpili również do Państwowej Inspekcji Pracy w Poznaniu o przeprowadzenie kontroli pod kątem legalności zatrudniania pracowników w firmie, gdzie pracowała Oksana Kharchenko.

"Obecnie prokurator oczekuje na informację o aktualnym stanie zdrowia pokrzywdzonej, co jest niezbędne dla wykonania czynności procesowych z jej udziałem. Ponadto, po uzyskaniu dokumentacji medycznej, powołany zostanie biegły z zakresu medycyny sądowej w celu ustalenia skutków doznanego przez pokrzywdzoną uszczerbku na zdrowiu i analizy zachowania pracodawcy" – mówiła prokurator.

Na razie jeszcze nikt w tej sprawie nie usłyszał zarzutów.(PAP)

autor: Anna Jowsa