Rimszeviczs, który w poniedziałek został wypuszczony z aresztu za kaucją w wys. 100 tys. euro, oświadczył, że podjął decyzję o nieskładaniu dymisji. "Zadecydowałem tak, (...) ponieważ jestem niewinny" - powiedział. Zapewnił, że "nie prosił o żadne łapówki ani żadnych nie brał".
Funkcję szefa Banku Łotwy Rimszeviczs pełni od 2001 roku. W sobotę został zatrzymany przez państwowe biuro ds. zwalczania i zapobiegania korupcji (KNAB). Był długo przesłuchiwany, dokonano także przeszukania jego biura i jednej z jego nieruchomości.
Według szefa KNAB Jekabsa Straumego "urzędnik państwowy wysokiego szczebla jest podejrzany o wymuszenie i wzięcie łapówki w wysokości co najmniej 100 tys. euro".
Prezes łotewskiego banku Norvik Grigorij Guselnikow, cytowany w poniedziałek przez agencję AP, oświadczył, że Rimszeviczs od 2015 roku usiłował wymusić od firmy pieniądze oraz że ludzie powiązani z Rimszeviczsem chcieli, by bank prał pieniądze pochodzące z Rosji.
"Moja rezygnacja doprowadziłaby do triumfu takich ludzi jak Guselnikow" - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej Rimszeviczs. Utrzymuje on, że stał się obiektem ataków niektórych łotewskich banków komercyjnych, ponieważ prowadzi walkę z korupcją. Oświadczył również, że grożono mu śmiercią i że wcześniej informował o tym policję.
Wobec prezesa Banku Łotwy toczy się śledztwo; na razie nie postawiono mu formalnych zarzutów.
Jako szef banku centralnego państwa, którego walutą od 2014 r. jest euro, Rimszeviczs jest też członkiem Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego, przez co uczestniczy w ustalaniu polityki monetarnej 19 państw strefy euro.
Sytuacja ta grozi destabilizacją łotewskiego systemu finansowego - zauważa AP, podkreślając, że trzeci największy łotewski bank ABLV, by utrzymać płynność finansową, już potrzebował pomocy od banku centralnego. Jednocześnie USA oceniły, że instytucja ta bierze udział w praniu pieniędzy.
W niedzielę premier Kuczinskis zapewnił, że "nie ma sygnałów o istniejącym zagrożeniu dla łotewskiego systemu finansowego". (PAP)