W czasie dyskusji zorganizowanej przez agencję Ansa Berlusconiego zapytano, czy byłby gotów zgłosić swą kandydaturę na premiera, gdyby w przyszłym roku zostały rozpisane kolejne wybory.

"Jestem do dyspozycji" - odparł 81-letni były trzykrotny premier. W 2019 roku upłynie wydany mu na mocy ustawy 6-letni zakaz kandydowania na urzędy publiczne.

Otrzymał go jako osoba prawomocnie skazana za oszustwa podatkowe w jego telewizji Mediaset. Zastosowanie tej ustawy wobec niego zaskarżył w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu i czeka na jego orzeczenie. Dlatego w obecnych wyborach nie ubiega się o mandat parlamentarzysty.

Wcześniej tego dnia w wywiadzie radiowym Berlusconi ponownie wskazał jako możliwego kandydata na szefa rządu po niedzielnych wyborach przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego, współzałożyciela jego macierzystej partii Forza Italia.

Reklama

"Jestem zobowiązany przez niego z racji wysokiego urzędu, jaki pełni, by ogłosić jego imię, kiedy da mi na to zgodę" - wyjaśnił przywódca koalicji sił centroprawicy.

Wyraził przekonanie, że Tajani byłby "znakomitym kandydatem" i dodał, że jest on "najlepszym przewodniczącym" w historii Parlamentu Europejskiego.

Z kolei Tajani w wywiadzie dla "Die Welt", również we wtorek, oświadczył po raz kolejny, że chce pozostać na swym obecnym stanowisku.

Berlusconi był również pytany przez dziennikarzy o możliwość powołania wielkiej koalicji z centrolewicą, gdyby zgodnie z prognozami wybory nie wyłoniły wyraźnego zwycięzcy zdolnego utworzyć samodzielny rząd.

"Nie jesteśmy Niemcami" - oświadczył były premier i zaznaczył, że szefowie partii centroprawicy wchodzących w skład jego bloku zobowiązali się wobec wyborców, że nie zawrą wielkiej koalicji.

Berlusconi stwierdził, że nie dojdzie do powyborczego impasu. "Jestem pewien, że nie będzie miało to miejsca i że będziemy w stanie stworzyć rząd" - oświadczył.

Z Rzymu Sylwia Wysocka

>>> Polecamy: Premier Szydło przyznała sobie 65 tys. zł nagrody. "Proces jest transparentny"