"Przewidujemy zakończenie negocjacji i podpisanie umowy do końca marca" – powiedział zastępca szefa Inspektoratu Uzbrojenia MON płk Waldemar Bogusławski.

Dotychczas dostarczony system szkolenia zaawansowanego pilotów samolotów wielozadaniowych składa się z ośmiu samolotów, które w polskim lotnictwie otrzymały nazwę Bielik, a także m.in. kompleksowego symulatora lotu oraz symulatorów częściowych zadań, procedur awaryjnych i katapultowania, pakietu szkolenia, pakietu logistycznego i informatycznego systemu wsparcia eksploatacji. Wartość umowy zawartej z firmą Alenia Aermacchi (obecnie Leonardo) wyniosła 1,432 mld zł brutto.

Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz przypomniał, że pierwsze dwa samoloty, dostarczone w listopadzie 2016 r., zostały odebrane z opóźnieniem, ponieważ oprogramowanie nie pozwalało na – wymaganą w umowie – symulację niektórych typów uzbrojenia. Ponowne testy, przeprowadzone w październiku ub.r., zakończyły się wynikiem pozytywnym, i w grudniu 2017 r. odebrano wszystkie zamówione egzemplarze.

Trwają dostawy pozostałego sprzętu i dokumentacji technicznej. Wg płk. Bogusławskiego odbiór wszystkich elementów pierwszej umowy i jej rozliczenie powinny nastąpić na przełomie trzeciego i czwartego kwartału bieżącego roku.

Reklama

Wysokość kar umownych, które stronie polskiej ma wypłacić producent samolotu, włoski koncern Leonardo, przekroczyła (wg stanu na 16 lutego) 145 mln zł.

Rozmowy w sprawie zakupu z wolnej ręki czterech następnych samolotów, z opcją na cztery kolejne, MON rozpoczęło 19 grudnia ub.r. Bogusławski zaznaczył, że w pierwotnej umowie była informacja o możliwości zamówienia czterech następnych maszyn, nie była to jednak opcja – umowa nie zawierała ceny ani harmonogramu dostaw.

P.o. inspektor Sił Powietrznych w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych gen. bryg. Mirosław Jemielniak podkreślił, że M-346, który ma zastąpić szkolne Iskry, "jest nie tylko statkiem powietrznym, to cały system". Ma on służyć szkoleniu pilotów, którzy już przeszli szkolenie na samolotach sportowych, a później turbośmigłowych PZL-130 Orlik.

Zaznaczył, że pełny symulator lotu odzwierciedla lot rzeczywistego samolotu, odczucia pilota są takie same, szkolenie jest przy tym dużo bezpieczniejsze i tańsze. "Nie musimy wykorzystywać uzbrojenia, poligonów i masy ludzi" – podkreślił generał.

Pilot, który docelowo ma siąść za sterami polskiego F-16 C/D Block 52+, nie będzie musiał szkolić się w USA na samolotach szkolnych i starszych wersjach F-16. Mastery – jako dużo tańsze w eksploatacji – mają też zastąpić polskie F-16 w niektórych misjach szkoleniowych w powietrzu. Jak powiedział Jemielniak, M-346 "zapewni nam unikatową w Europie możliwość narodowego szkolenia na samolocie odrzutowym". (PAP)

autor: Jakub Borowski