Wartość akcji polskich gigantów paliwowych – Orlenu i Lotosu – wystrzeliły w górę na wieść o planowanej fuzji obu spółek. Zanim jednak do niej dojdzie, firmy muszą pokonać kilka przeszkód.

W efekcie połączenia powstałby narodowy champion z roczną wartością sprzedaży na poziomie 35 mld dol. Aby jednak wspierany przez premiera Mateusza Morawieckiego plan fuzji mógł się powieść, polski rząd musi pokonać kilka przeszkód, m.in. potencjalną niechęć do tej transakcji ze strony mniejszościowych udziałowców, a także ograniczenia regulacyjne na poziomie Unii Europejskiej.

Opcja giełdowa

W krótkiej informacji prasowej z wtorku Orlen zaznaczył, że chce nabyć co najmniej 53 proc. udziałów w Lotosie. Firmy nie poinformowały jednak o szczegółach planowanej operacji, a także w jaki sposób miałoby dość do połączenia. Wartość rynkowa obu spółek łącznie wyniosłaby 15,6 mld dol.

Orlen prawdopodobnie zdecyduje się na transakcję giełdową lub gotówkową. W tym pierwszym scenariuszu 80 proc. udziałowców Orlenu musiałoby poprzeć emisję akcji, co może być trudne dopóki nie zaoferuje się mniejszościowym udziałowcom korzystnych warunków.

Reklama

Rząd polski kontroluje bezpośrednio ok. 33 proc. udziałów w Orlenie oraz prawdopodobnie dodatkowe 5 proc. poprzez kontrolowane przez państwo fundusze emerytalne. Wśród dużych udziałowców mniejszościowych znajdują się tacy gracze, jak fundusze emerytalne NN Group NV (8,3 proc.) oraz Aviva (7 proc.).

„W czasie rozmów pomiędzy Orlenem a Skarbem Państwa o tym, jak zrealizować fuzję, akcje obu przedsiębiorstw będą rosły” – uważa Robert Maj, analityk z Ipopema Securities. „Udziałowcom mniejszościowym będzie zależało na wzroście cen akcji” – dodaje.

W scenariuszu giełdowym PKN Orlen musiałby wyemitować 107 mln nowych akcji dla istniejących udziałowców Lotosu, aby dzięki temu przejąć 100 proc. akcji w Lotosie, biorąc pod uwagę obecne ceny – komentuje Adrian Krycz, analityk z Banku Zachodniego WBK w Warszawie. Obecnie Orlen ma 427,7 mln akcji.

Opcja gotówkowa

Jeśli Orlen zdecydowałby się na zakup udziałów za gotówkę, wówczas musiałby odkupić nie tylko 53 proc. należące do państwa (o wartości 5,8 mld zł), ale także musiałby zaoferować kupno 66 proc. pozostałych akcji Lotosu.

Na koniec 2017 roku Orlen zgromadził 6,2 mld zł przy długu netto o wartości 761 mln zł. Firma jednak wydała 3,5 mld zł na wykup całości udziałów w czeskim Unipetrolu.

Koncern z Płocka planuje trzymać się swojej dotychczasowej polityki dywidendowej – czytamy w mailowym oświadczeniu z wtorku. Firma wydaje na ten cel ok. 5 proc. średniej kapitalizacji rynkowej z poprzedniego roku.

Zakup akcji Lotosu za gotówkę nie wymagałby poparcia ze strony większości udziałowców, ale ograniczyłby zdolności finansowe w zakresie przyszłych projektów firmy, takich jak np. budowa elektrowni atomowej. W momencie, gdy ujawniono potencjalny udział spółki w tym projekcie, akcje Orlenu straciły na wartości (budowa elektrowni atomowej wysmagałaby finansowania rzędu 70 mld zł).

„Co prawda nie znamy jeszcze szczegółów operacji, ale na podstawie ogłoszenia Orlenu można wnioskować, że firma zapłaci za akcje Lotosu w gotówce” – komentuje Kamil Kliszcz z mBanku w Warszawie.

Dotychczasowe operacje Orlenu

Orlen mierzył się już w przeszłości z operacjami fuzji, ale ta transakcja może być inna, poniważ Lotos i Orlen są do siebie podobne pod względem procesu rafinacji i operacji detalicznych, zaś większość surowców pochodzi z Rosji. Obie firmy biorą także udział w ograniczonej liczbie projektów typu upstream na Morzu Północnym oraz w Ameryce Północnej.

W 2004 roku Orlen kupił 63 proc. udziałów w czeskim Unipetrolu za 505 mln dol. W tym roku koncern z Płocka dokupił resztę udziałów, przejmując całkowitą kontrolę nad czeską spółką. W efekcie doszło do zmiany kierownictwa spółki.

W tym samym roku nie powiodły się próby połączenia Orlenu z węgierskim gigantem MOL. W efekcie fuzji powstawałaby największa spółka paliwowa w tej części Europy.

Dwa lata później Orlen kupił litewską rafinerię w Możejkach za ok. 2,8 mld dol.

Zgoda regulatorów

Orlen posiada obecnie 1776 z 6624 stacji benzynowych w Polsce. Lotos ma ich 500. Inne stacje benzynowe należą do takich firm, jak BP, Royal Dutch Shell, czy sieci Circle K.

Połączone stacje benzynowe Orlenu i Lotosu oznaczałyby, że w rękach nowego podmiotu znalazłaby się ponad jedna trzecią wszytkich obiektów tego typu w Polsce. Możliwe, że ze względu na wymogi regulatorów, cześć stacji musiałaby zostać sprzedana. Gdyby do tego doszło, zakupem obiektów mogłaby być zainteresowana francuska sieć Total, gdyż przy obecnym rozwoju rynku detalicznego w Polsce trudno jest jej się rozwijać organicznie – komentuje Salih Yilmaz z Bloomberg Intelligence.

Tymczasem minister energii Krzysztof Tchórzewski zadeklarował, że połączone Orlen i Lotos nie musiałyby sprzedawać stacji benzynowych, aby uzyskać zgodę krajowego regulatora, gdyż ich udział w rynku nie przekraczałby 40 proc. Poziom ten jest uważany za granicę, powyżej której dochodzi o naruszenia konkurencji.

Na poziomie hurtowej sprzedaży paliw sytuacja wygląda już nieco inaczej. Otóż Orlen i Lotos po fuzji kontrolowałyby prawie cały rynek w Polsce, przerabiając rocznie ponad 25 mln baryłek ropy. Europejscy regulatory mogą mieć wątpliwości, czy taka przewaga nie zaburzy konkurencji cenowej w regionie Europy Środkowo-Wschodniej – komentuje Kamil Kliszcz z mBanku. Firma po fuzji kontrolowałaby 26 proc. rynku rafinacji ropy w krajach, w których jest obecny Orlen.

Marek Niechciał, szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) uważa, że transakcji powinna się przyjrzeć Komisja Europejska.

„W naszej opinii do kluczowych czynników ryzyka dla realizacji tej transakcji należy zgoda regulatorów. Połączenie z Lotosem sprawiłoby, że udział nowego podmiotu w rynku detalicznym wzrósłby do poziomu 40 proc., zatem nowy podmiot może być zobowiązany do sprzedaży części stacji benzynowych” – komentuje Adrian Krycz, analityk z Banku Zachodniego WBK.

Lokalna polityka

Premier Mateusz Morawiecki wspiera połączenie Orlenu i Lotosu, gdyż skala operacji jest ważna, jeśli przemysł chce się rozwijać i podejmować ekspansję zagraniczną.
Jednak na poziomie lokalnym plan ten budzi obawy, a w roku, w którym planowane są wybory samorządowe w Polsce, może mieć to dodatkowe znaczenie.

Gdański Lotos to największa firma na całym polskim wybrzeżu. Spółka zapłaciła 526 mln zł podatku dochodowego w okresie od stycznia do września 2017 roku. 23 proc. tej kwoty trafiło do władz lokalnych. Ponadto Lotos zatrudnia ok. 5 tys. osób w prowadzonej przez siebie rafinerii. Połączenie z Orlenem mogłoby oznaczać utratę cześci miejsc pracy na rzecz innych regionów.

>>> Czytaj też: Węgierski MOL i austriacki OMV na celowniku Orlenu? WEI: Przejęcie Lotosu umożliwi firmie dalszą ekspansję