Po ogłoszeniu w niedzielę wyników głosowania w SPD w sprawie utworzenia "wielkiej koalicji" z chadeckim blokiem CDU/CSU Macron wyraził radość i zapowiedział, że Francja i Niemcy bardzo szybko zaczną "działać razem, aby rozwijać nowe inicjatywy i popychać naprzód projekt europejski".

Komentatorzy zgodnie twierdzą, że Macron ma w kanclerz Niemiec Angeli Merkel "sojusznika w wielu sprawach europejskich". Francuskie media cytują wypowiedź sekretarza stanu w MSZ Jean-Baptiste'a Lemoyne’a, który wyraził optymizm w sprawie stworzenia budżetu i ministerstwa finansów strefy euro, gdyż te pomysły prezydenta Francji "napotkały na przychylne echo" podczas dyskusji między niemieckimi koalicjantami.

Korespondent francuskiej telewizji publicznej Antenne 2 Amaury Guibert - przyznając, że koniec kryzysu rządowego w Berlinie to "ulga dla Europy, a przede wszystkim dla Paryża" - uznał, że "nie jest pewne, czy Niemcy będą dla Francji silnym partnerem". A to dlatego, że "z kryzysu Merkel wychodzi bardzo osłabiona", gdyż "obecnie większość Niemców pragnie, by opuściła stanowisko przed upływem czteroletniej kadencji" - podkreślił Guibert.

Zdaniem korespondenta "Niemcy są w doskonałej sytuacji ekonomicznej, ale jeszcze nigdy ich sytuacja polityczna nie była tak krucha". Podobną opinię wyrażają i inni francuscy obserwatorzy.

Reklama

"Nowa koalicja nie jest podobna do poprzednich" – głosi tytuł na stronie internetowej dziennika "Le Monde". "Po pierwsze dlatego, że od wyborów parlamentarnych (w Niemczech) upłynęło prawie pół roku" - podkreśla berliński korespondent gazety Thomas Wieder. I przypomina, że blok CDU/CSU najpierw próbował stworzyć koalicję z FDP i Zielonymi, ale liberałowie zerwali rokowania. Ponieważ po wyborach ówczesny szef SPD Martin Schulz zapowiedział, że nie wejdzie do nowej "wielkiej koalicji", korespondent "Le Monde" zauważa, że "rząd, jaki teraz powstanie, to wynik braku alternatywy". U jego podstaw leży "z jednej strony porażka (niedoszłego porozumienia z FDP), a z drugiej wyparcie się (obietnicy SPD, że przejdzie do opozycji)" - wskazuje Wieder.

Drugim powodem "odmienności" nowej koalicji jest dysponowanie o wiele słabszą większością niż poprzednio - "choć arytmetycznie jest nie do podważenia, to politycznie mniej jest niezależna od tych, które je poprzedzały" – zauważa korespondent.

Trzecią różnicą jest - według Wiedera - przez wszystkich zauważony "duży spadek autorytetu Merkel". Co powoduje, że "dla CDU stawkę w tej +wielkiej koalicji+, jest nie tylko rządzenie, ale również przygotowanie następstwa dla tej, która przewodniczy partii od 2000 roku".

"SPD jest w jeszcze gorszej sytuacji" – wskazuje Wieder. "To prawda, CDU ma od lat tę samą szefową, ale jednak ma", podczas gdy socjaldemokraci, po "nieuniknionej dymisji Martina Schulza, spowodowanej podmuchem rewolty w szeregach partii", "zadowalać się muszą na razie prowizorycznym kierownictwem".

Wielu francuskich komentatorów nazywa niemiecką umowę koalicyjną "małżeństwem z rozsądku". "Socjaldemokraci głosowali za wejściem do rządu również ze strachu" – pisze korespondent "Le Monde", zwracając uwagę na sondaże, które w wypadku rozpisania nowych wyborów zapowiadały poparcie dla SPD poniżej 20 proc. i możliwość wyprzedzenia przez prawicowo-populistyczną Alternatywę dla Niemiec (AfD).

Z Paryża Ludwik Lewin

Niemieckie media: oddech ulgi, era Merkel trwa

Po rekordowo długim okresie niepewności w Niemczech znów będzie stabilny rząd, a era Angeli Merkel trwa - komentuje w poniedziałek niemiecka prasa zatwierdzenie w SPD umowy koalicyjnej z chadekami. Pogrążona w kryzysie SPD potrzebuje odnowy - oceniają gazety.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" zauważa, że sąsiedzi Niemiec "z narastającą irytacją przyglądali się długiemu jak na niemieckie warunki okresowi niepewności", a stabilny rząd w Berlinie jest niezbędny "bardziej niż kiedykolwiek", biorąc pod uwagę sytuację na świecie.

"Europa jest konfrontowana z wydarzeniami geopolitycznymi i geoekonomicznymi, które oznaczają więcej niepokoju i niepewności. W tej sytuacji potrzeba rządu Niemiec, który będzie świadomy swojej roli w Europie i poza nią i nie będzie przed tą odpowiedzialnością uciekał. (...) Bez silnego udziału centralnego mocarstwa w postaci Niemiec Unia Europejska nie posunie się do przodu. Teraz okaże się, czy plan wielkiej koalicji do tego wystarczy" - ocenia gazeta.

"FAZ" wskazuje na liczne pilne zadania nowego rządu, zwłaszcza że "pierwszy kwartał 2018 roku minie, nim rząd po Wielkanocy będzie zdolny do działania, i kolejne miesiące upłyną, nim projekt ustawy budżetowej na bieżący rok powstanie, a potem zostanie poddany konsultacjom i przegłosowany w Bundestagu".

Dziennik pisze, że wynik referendum w SPD to "nie tylko triumf przekonania, że partii reprezentującej interesy państwa nie wolno myśleć tylko o sobie samej; głosując przeciw, SPD zaszkodziłaby także samej sobie". "Ten, kto w rozmowach koalicyjnych jest w stanie wywalczyć znaczne zdobycze, a potem odrzuca je ze strachu przed własną odwagą, nie miałby prawa dziwić się, gdyby w następnych wyborach spadł za AfD" - zaznacza.

"Wątpliwości, czy ta konstelacja przetrwa całą kadencję, budzi nie tylko wpisana do umowy koalicyjnej weryfikacja w środku kadencji, ale też jedna trzecia członków SPD, która w referendum zagłosowała przeciw koalicji i która będzie bacznie przyglądać się wynikom sondaży" - podkreśla "FAZ".

"Sueddeutsche Zeitung" zauważa, że dla kanclerz Merkel "minął czas niepewności", a Niemcy "odzyskały zwykły rząd" (zamiast komisarycznego, który rządził krajem od wyborów), dzięki czemu zakończył się najdłuższy w historii RFN okres formowania rządu.

Dzięki zatwierdzeniu w referendum przez członków SPD koalicji z blokiem partii chadeckich CDU/CSU "era Merkel nie dobiegła końca, lecz została przedłużona" - podkreśla "SZ". Stanowisko kanclerza Merkel obejmie teraz po raz czwarty, czego wcześniej dokonali tylko Konrad Adenauer i Helmut Kohl.

Według "SZ" kierownictwo CDU liczyło na to, że w razie konieczności powtórzenia wyborów do Bundestagu wyszłaby z nich zwycięsko jako "partia stabilności", która mimo oporu ze strony partnerów politycznych "walczyła do końca" o sformowanie koalicji. "SZ" wskazuje, że CDU i CSU na czas rozmów koalicyjnych wyciszyły swój spór o migrację, a SPD nie byłaby w stanie wystawić kandydata na kanclerza, który mógłby zagrozić silnej pozycji Merkel.

W osobnym artykule "SZ" ocenia, że zatwierdzając umowę koalicyjną, socjaldemokraci "oszczędzili krajowi wątpliwego eksperymentu w postaci rządu mniejszościowego lub powtórzonych wyborów, które wzmocniłyby pozycję sił populistycznej prawicy", a samej partii umożliwili przetrwanie i przynajmniej na razie pozycję "ugrupowania, z którym mimo jego osłabienia wciąż należy się liczyć".

"Tagesspiegel" ocenia, że głosy opozycji - Lewicy, Zielonych, FDP i AfD - krytykujące przedłużenie koalicji chadeków i socjaldemokratów jako brak przełomu są nietrafione. "Przyjrzyjmy się umowie koalicyjnej. Jeśli będzie realizowana, Republika zmieni się w sposób, który nie zdarza się często, tzn. dogłębnie i na wielu polach" - podkreśla.

Dziennik pisze o "jednoznacznym wyniku" wewnątrzpartyjnego referendum w SPD, które zdecydowało o przyłączeniu się partii do koalicji z CDU/CSU. Wskazuje jednak, że przeciw wspólnemu rządzeniu opowiedziała się jedna trzecia członków SPD. "Dlatego zadanie na przyszłość jest wielkie - partia nie może pozwolić sobie na dalsze podziały, mimo wszystkich różnic musi się pojednać i odnowić" - podkreśla.

"Die Welt" w komentarzu pisze, że głosując za koalicją, członkowie SPD wykazali się większym rozsądkiem niż kierownictwo partii, a "kryzys przywództwa w tym ugrupowaniu został obnażony w kampanii wyborczej, po wyborach i w okresie po fiasku rozmów koalicyjnych chadeków z Zielonymi i FDP". "Zaskakująco mocny" rezultat partyjnego referendum zostanie przyjęty przez obywateli "może nie euforycznie, ale z ulgą" - ocenia. Gazeta wskazuje pojednanie między kierownictwem a szeregowymi członkami SPD jako jedno z najpilniejszych zadań podczas "odnowy" tego ugrupowania.

>>> Czytaj także: Niemcy i Francja kontra Włochy. Czyja wizja strefy euro zostanie zrealizowana?