Włosi pokazali Brukseli czerwoną kartkę” – pisze prorządowy dziennik „Magyar Idoek”. Zdaniem gazety Bruksela ma powód do niepokoju, gdyż najmocniejszymi siłami politycznymi we Włoszech stały się centroprawicowa koalicja, prowadząca kampanię pod znakiem polityki antymigracyjnej i eurosceptycznej, oraz „plasujący się poza tradycyjnymi kategoriami ideologicznymi” Ruch Pięciu Gwiazd.

„Wraz z upadkiem włoskiej lewicy partie socjaldemokratyczne utraciły ostatni bastion w UE. Obecnie w żadnym wiodącym kraju europejskim nie ma sił lewicowych u władzy. Po raz ostatni coś takiego zdarzyło się w 1969 r.” – pisze gazeta.

Komentator Levente Sitkei w tekście zatytułowanym „Nowa Europa” pisze, że „bardzo możliwe, iż obecne włoskie wybory są ostatnim gwoździem do trumny starej Europy”. Według niego większość Włochów zagłosowała na tych, którzy nie chcą starej Europy w stylu kanclerz Niemiec Angeli Merkel i szefa KE Jean-Claude'a Junckera.

„Takiej Europy właściwie nikt już nie chce, tylko bardzo wąska warstwa, dla której największy problem kontynentu stanowi to, czy tekst hymnu jest neutralny płciowo, czy też nie. Wielkie szczęście, że wybrana na hymn UE +Oda do radości+ nie ma kanonicznego tekstu, a tylko melodia jest oficjalna. Gdyby jednak istniał, Niemcy byliby zmuszeni śpiewać oryginalny tekst, w którym wszyscy ludzie będą braćmi (…). Owszem, dawni cenzorzy Europy mogą temperować ołówki, które zostaną później rozliczone jako narzędzia pracy; pobiorą przysługujące za nie dofinansowanie unijne i wystąpią o zwrot VAT” – czytamy.

Reklama

Komentator podkreśla, że „jedna po drugiej upadają lewicowe fortece”: w Wielkiej Brytanii, Francji, Belgii i we Włoszech, w odpowiedzi na co zachodnia prasa liberalna określa Włochów jako „faszystów”. „Tymczasem nie, Włosi nie są faszystami. Nie zwariowali. To ludzie, którzy reagują na to, co się z nimi dzieje” – czytamy.

Sitkei ocenia przy tym, że włoska Partia Demokratyczna pod przywództwem Matteo Renziego „zaliczyła taką wpadkę, jak swego czasu Węgierska Partia Socjalistyczna" w wyborach w 2010 r., w których do władzy doszedł Fidesz. "Roztrwonili zaufanie. Nie zwracali uwagi na to, czego w istocie chcą ludzie” - wyjaśnia.

Także inny prorządowy dziennik „Magyar Hirlap” podkreśla, że decydujące znaczenie dla sukcesu centroprawicowej koalicji we Włoszech miała kwestia imigracji i obok problemów gospodarczych jest to jedna z przyczyn „ukarania lewicy”.

„(Lider centroprawicy Silvio) Berlusconi i (szef prawicowo-populistycznej Ligi Północnej Matteo) Salvini obok obniżenia podatków opierali kampanię na imigracji, która jest od kilku lat kluczowym tematem w europejskich wyborach.(…) Nie przypadkiem politycy obu partii zapewniali o zdecydowanym poparciu polityki imigracyjnej Grupy Wyszehradzkiej, a szczególnie Węgier” – czytamy.

Lewicowa „Nepszava” podkreśla w tekście „Italia: bez zwycięzców”, że będzie trudno znaleźć wyjście z sytuacji powstałej po wyborach, ale największe są szanse powstania koalicji lewicy z Ruchem Pięciu Gwiazd.

Opozycyjny „Magyar Nemzet” pisze zaś o „nieznacznym zwycięstwie” sił populistycznych. Gazeta przytacza przy tym słowa Salviniego, że „członkiem Europejskiej Partii Ludowej można być na wiele sposobów. My skłaniamy się ku (Viktorowi) Orbanowi i Frontowi Narodowemu”.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska

>>> Polecamy: Czy rządy populistów we Włoszech zagrażają reformom gospodarczym?