Kwieciński wziął w środę udział w konferencji na temat programów zarządzanych centralnie przez Komisję Europejską - CEF (Instrument "Łącząc Europę") i LIFE. Polska Agencja Prasowa objęła nad nią patronat medialny.

Minister powiedział PAP, że dotychczas niewiele pieniędzy trafia do Polski z programów zarządzanych centralnie z Brukseli. A jest o co walczyć. "Jest to spora kwota, bo w przeliczeniu na złote to około 540 mld zł. W ramach dotychczas już przekazanych środków, czyli za projekty zrealizowane, czy realizowane, do naszego kraju spłynęło około 0,8 proc. To dużo za mało, bo nasz udział powinien wynosić minimum 3 proc. To pokazuje, że my, jako kraj i nasi beneficjanci, w zbyt małym stopniu korzystają z programów zarządzanych centralnie przez KE" - powiedział minister.

Kwieciński podkreślił, że wsparcie w uzyskiwaniu funduszy z programów zarządzanych z Brukseli jest jednym z projektów strategicznych, które wpisano do Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju. "Chcielibyśmy znacznie poprawić wykorzystanie funduszy europejskich zarządzanych w programach przez KE" - powiedział.

Szef MIiR wyjaśnił, że wskazane przez niego 3 proc. odpowiada mniej więcej wpłatom Polski do budżetu unijnego. "To jest tak naprawdę minimum, które powinniśmy uzyskać. Przypomnę, że zawsze mieliśmy z tym problemy w ostatnich latach. Szczególnie dotyczy to programu Horyzont" - poinformował. Zwrócił uwagę, że w tym programie są środki na badania, rozwój i innowacje.

Reklama

"Czyli na te cele, które dla nas, dla Polski są bardzo ważne. Ale widzimy jak duże trudności napotykają nasi beneficjenci, uczelnie, instytuty badawcze, firmy, w staraniu się o te środki" - przyznał.

Jego zdaniem jedną z kluczowych przyczyn niskiego wykorzystania środków z tych programów jest brak doświadczenia. Szczególnie dotyczy to właśnie najważniejszych, największych programów unijnych. "Największy jest program Horyzont 2020, tam są największe środki w UE na badania. Trzeba wyraźnie powiedzieć: to jest +wyższa szkoła jazdy+, tutaj nie wystarczy +prawo jazdy+. Trzeba się nauczyć dobrze jeździć i trzeba jeździć z partnerami (...). Trzeba mieć kogoś, kto nam pomaga nie tylko w kierowaniu, ale w wytyczaniu tej drogi" - mówił.

Według niego, polskie podmioty zgłaszają stosunkowo mało projektów, nie są to projekty silnie zaawansowane, a te, które otrzymują finansowanie najczęściej są zarządzane nie przez polskich beneficjentów, tylko przez partnerów z innych krajów.

"To pokazuje, że nie mamy tutaj jeszcze dużego doświadczenia. Ale faktem jest, że te programy (...) są ustawione w ten sposób, że one preferują tych, którzy mają doświadczenie" - powiedział Kwieciński. Wyjaśnił, że widać to wyraźnie w statystykach, bo z programów tych korzystają głównie najsilniejsze kraje europejskie.

Minister uważa, że kluczem do zwiększenia udziału polskich podmiotów w tych programach jest przede wszystkim informacja. "Musimy informować naszych beneficjantów, że mogą skorzystać nie tylko z funduszy europejskich, które mamy w kraju w Polityce Spójności, czy we Wspólnej Polityce Rolnej (...), ale że są duże środki na poziomie unijnym, że rola tych instrumentów zarządzanych centralnie będzie rosła i warto o te środki się starać" - mówił.

Drugie zadanie dla administracji to umożliwienie potencjalnym beneficjentom spotkań. Praktycznie wszystkie programy zarządzane centralnie, jak tłumaczył Kwieciński, wymagają współpracy z innymi partnerami - krajowymi, czy zagranicznymi, przy składaniu propozycji projektów. Dlatego bardzo ważnym elementem jest znalezienie partnerów.

"Kolejny etap to właściwe napisanie wniosku aplikującego. Tutaj też staramy się pomagać poprzez odpowiednie szkolenia i przygotowywanie beneficjentów" - zapewnił minister. Zaznaczył, że administracja publiczna wniosków sama jednak nie napisze.

Według niego trud się opłaci, bowiem zdobycie doświadczenia przez polskie podmioty w wykorzystaniu funduszy z programów centralnych UE powinno procentować nie tylko w obecnej perspektywie finansowej Unii, ale i przyszłej po roku 2020. Kwieciński podkreślił, że rola programów zarządzanych centralnie będzie rosła.

Zdaniem szefa MIiR, dwa sztandarowe programy zarządzane centralnie, Horyzont 2020 oraz Erasmus+ będą programami, które nie zostaną dotknięte cięciami w przyszłym budżecie UE. Natomiast instrument Łącząc Europę wspierający transport, energię i telekomunikację, prawdopodobnie będzie kontynuowany na podobnym, lub nawet zwiększonym poziomie.

"Wiemy, że w kolejnej perspektywie znacznie silniej zaznaczonym priorytetem będzie cyfryzacja (...). Wiemy również, że nadal priorytetem będzie wspieranie innowacji, badań i rozwoju" - zwrócił uwagę.

Jego zdaniem to oznacza, że "nie możemy zaniedbać tej szansy" i zostawić tych programów "zwykłym siłom rynkowym". "Uważamy, że jako administracja powinniśmy ich wspierać (przedsiębiorców - PAP) w aplikowaniu, w szukaniu tam swojej szansy" - podkreślił.

Zgodnie z informacją MIiR, resort rozpoczął prace nad systemem wsparcia podmiotów z Polski, który pomoże im pozyskać dodatkowe kilka lub nawet kilkanaście miliardów euro na inwestycje.

Fundusze unijne to nie tylko około 360 mld zł, które nasz kraj otrzymał na politykę spójności, rozwój wsi i rybactwo w latach 2014-2020. Pieniądze europejskie dzielone są także z poziomu Brukseli w programach: Horyzont 2020 (badania naukowe i innowacje, około 80 mld euro); COSME (inwestycje małych i średnich firm 2,3 mld euro); LIFE (ochrona środowiska, około 3,4 mld euro);

ERASMUS+ (zagraniczne studia, staże i wolontariat, około 14,7 mld euro); CEF - Instrumentu Łącząc Europę (najważniejsze w UE inwestycje w transport, telekomunikację i energetykę, ok. 30 mld euro, w tym transport ok. 24 mld euro).

Część pieniędzy w tych programach podzielono pomiędzy poszczególne państwa, ale większość z nich dostępna jest w konkursach, w których polskie podmioty muszą stanąć w szranki z podmiotami z innych krajów.

>>> Czytaj też: Kraje bałtyckie ostrzegają USA, by nie lekceważyć zagrożenia ze strony Rosji