Portal Onet.pl podał, że Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz - do czasu przyjęcia zmian w ustawie o IPN prezydent, ani wiceprezydent USA nie będą się z nimi spotykać. Według Onetu istnienie ultimatum miała potwierdzać notatka polskiej ambasady w Waszyngtonie z 20 lutego, sporządzona dwa tygodnie po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o IPN i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Informacje te zdementowała we wtorek wieczorem rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert. "Doniesienia zakładające jakiekolwiek zawieszenie współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa lub dialogu na wysokim szczeblu - wszystko to - jest po prostu fałszem" - podkreśliła Nauert.

Wiceszef MSZ Bartosz Cichocki pytany w TVP Info o informacje podane przez Onet ocenił, że "chodzi o to, żeby zaprezentować obecny rząd, jako nic nie znaczący na arenie międzynarodowej; izolowany, nie posiadający wpływów". Jego zdaniem do tej tezy "dorabia się na siłę pseudofaktografię".

Dopytany o istnienie notatki, na którą powoływali się dziennikarze Onet.pl, wiceminister odparł: "gdybym odpowiedział na to pytanie, złamałbym prawo". Przypomniał, że obowiązuje go ustawa o ochronie danych informacji niejawnych. Podkreślił też, że "tu zachodzi podejrzenie, że ktoś udostępnił dziennikarzom zastrzeżony dokument". "Toczy się postępowanie w tej sprawie, bo istnieje podejrzenie złamania art. 266 kodeksu karnego" - podkreślił.

Reklama

"Nie chcę popełnić przestępstwa dywagując na ten temat" - oświadczył Cichocki. Dodał, że "po to w dyplomacji, w administracji publicznej stosujemy klauzulę niejawności, żeby nie dywagować o tym publicznie". "Gdybyśmy zaczęli rozmawiać publicznie o tym, co nam powierzono w zaufaniu, to nikt by nie chciał z nami rozmawiać" - podkreślił wiceszef MSZ.

Cichocki zaznaczył jednocześnie, że "jeżeli mamy do czynienia z tym, że urzędnik państwowy ujawnił dokument niejawny, to znaczy, że popełnił przestępstwo". "To jest bardzo poważna sytuacja" - zaznaczył. Podkreślił, że dokumentacja służbowa, w szczególności klauzulowana, nie może być ujawniana w ten sposób.

"W środę rano rozmawiałem z przedstawicielem Białego Domu ds. konfliktu w Donbasie Kurtem Volkerem, wiceminister SZ Marek Magierowski dopiero co wrócił ze Stanów Zjednoczonych. Minister (w Kancelarii Prezydenta) Krzysztof Szczerski jest prawdopodobnie w tym momencie w samolocie do USA" - zauważył Cichocki.

Jak dodał, dialog ze Stanami Zjednoczonymi jest "bezustanny". "To, że zdarzają się nam różnice zdań, ocen, pytania i wątpliwości, to się zdarza między najbliższymi sojusznikami, takimi jak Polska i Stany Zjednoczone" - zaznaczył. Dodał, że w tym dialogu "nie posługujemy się językiem szantażu, ultimatów i szlabanów".

Wiceszef MSZ oświadczył też, że "Polski rząd stoi na straży suwerenności stanowienia prawa i nawet gdyby ktoś stosował wobec nas język ultimatów, to na pewno nie będzie to droga skuteczna do rozmowy z nami". Ocenił, że "tworzenie takiej presji na rząd, a w tym przypadku na to, by zmienić prawo, bo rzekomo jesteśmy szantażowani brakiem, czy ograniczeniem kontaktu" na pewno nie leży w polskim interesie.

Zapytany, czy w stosunkach polsko-amerykańskich jest kryzys, zaprzeczył. "Nie ma kryzysu, jest dyskusja i nigdy tego nie ukrywaliśmy" - odparł wiceminister. "Strona amerykańska zgłosiła swoje zapytania i my na nie odpowiadamy m.in. w trakcie wizyt ministra Magierowskiego, albo ministra Szczerskiego" - powiedział.

Cichocki dodał, że "to nie jest żaden kryzys, to sytuacja, która zdarza się między najlepszymi sojusznikami". Wyraził też nadzieję, że podczas wizyt ministrów w Stanach Zjednoczonych udało się "wyjaśnić wątpliwości i przekonać rozmówców, że ustawa o IPN nie będzie skutkowała ograniczeniem wolności badań naukowych czy debaty. "Że nie jest to próba wybielenia naszej historii ani unikania tematów dla nas trudnych, dotyczących Holokaustu" - podkreślił

Nowelizacja ustawy o IPN weszła w życie 1 marca. Zakłada ona m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Nowela wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela i USA.

Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz przeanalizował kwestię tzw. określoności przepisów prawa.

>>> Czytaj też: Dyplomatyczna zima z Ameryką. Antypolskie nastroje narastają z powodu Izraela