„Nie mam wątpliwości, że Ukraina otrzyma wszystko co do kopiejki. To nie jest sprawa pieniędzy. To ma znaczenie polityczne. Stanowisko Rosji, która mówi, że nie będzie płacić, jest słabe. Jak to się mówi: po bójce nie ma wymachiwania pięściami” – powiedział w wywiadzie dla ukraińskich stacji telewizyjnych.

W ocenie Poroszenki Rosja, która wywołała ostatni kryzys gazowy, chciała, by Ukraina zaczęła podbierać surowiec przeznaczony dla Europy Zachodniej. Ukraina jednak – mówił – zmniejszyła jego spożycie o 14 proc. i udowodniła, że jest rzetelnym krajem tranzytowym.

„Powiedzcie, kto teraz uwierzy Rosji, kto poprze budowę Nord Stream 2, jeśli Rosja stara się wykorzystywać gaz w charakterze łapówki albo środka nacisku politycznego?” – pytał.

1 marca Gazprom odmówił dostarczania gazu na Ukrainę, twierdząc, że w kontraktach z ukraińskim Naftohazem nie ma aneksu, który by to regulował. Dzień później Rosjanie oświadczyli, że wszczynają w Sztokholmie procedury wypowiedzenia umowy z Naftohazem na dostawy gazu na Ukrainę i jego tranzyt do państw europejskich.

Reklama

W związku z kryzysem na Ukrainie zamknięto szkoły i ograniczono spożycie gazu w przedsiębiorstwach. W niedzielę Poroszenko oświadczył, że sytuacja została uratowana dzięki dostawom gazu z państw Unii Europejskiej, w tym z Polski.

Władze w Kijowie oceniają, że Rosja wszczęła kryzys w odpowiedzi na werdykt arbitrażu w Sztokholmie w sprawie sporu między Naftohazem i Gazpromem; Ukraińcom przyznano 4,63 mld dolarów za to, że Gazprom nie dostarczył uzgodnionej ilości gazu do tranzytu. Ukraińska spółka ogłosiła też, że, biorąc pod uwagę pierwsze orzeczenie stwierdzające, że Naftohaz ma spłacić zadłużenie wobec Gazpromu, ostatecznie należy się jej od Rosjan 2,56 mld dolarów.

Znaczne ilości rosyjskiego gazu przeznaczonego dla krajów europejskich są przesyłane tranzytem przez Ukrainę, a podczas poprzednich konfliktów gazowych, w efekcie wstrzymania dostaw, do niektórych państw UE docierały mniejsze ilości surowca. Bruksela zapewniała jednak w ostatnich dniach, że nie odnotowała zakłóceń w tranzycie.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)