"Biała księga" to obrona wprowadzonych przez PIS zmian. Jest w niej gotowość do dialogu z Brukselą, ale nie ma mowy o możliwych ustępstwach z polskiej strony.

Przygotowana przez rząd "biała księga" to próba obrony wprowadzonych przez PIS zmian w sądownictwie i podważenia sensu działań Komisji Europejskiej w ramach procedury praworządności. Rząd zebrał argumenty, jakimi w ciągu dwóch lat zmian w wymiarze sprawiedliwości posługiwał się PiS i ułożył je w tematyczne bloki. Dlatego sporą cześć zajmują argumenty dotyczące potrzeby zmian. W tym kontekście przywoływane są zarówno badania opinia publicznej na temat sądownictwa, informacje o przewlekłości spraw sądowych czy zestaw twierdzeń o braku rozliczeń w sądownictwie z komunistyczną przeszłością. Pojawiają się też argumenty o uprzywilejowanej pozycji sędziów, ich niechęci do rozliczania czarnych owiec w środowisku czy „kulcie formalizmu” - „ niektórzy sędziowie przywiązują większą wagę do tego, czy wyrok da się uzasadnić z formalnego punktu widzenia niż czy rzeczywiście jest sprawiedliwy. Źródłem tej kultury są nie tylko zawiłe przepisy proceduralne, ale także zaburzenia mechanizmu trójpodziału władzy – a przede wszystkim brak zewnętrznych bodźców, by orzekać w inny sposób”.

>>> Czytaj też: MSZ: Dokument, o którym napisał Onet, jest niejawny. Podjęliśmy działania prawne

Ten wstęp służy obronie podjętych przez PiS kroków, które zdaniem autorów dokumentu nie naruszają europejskich standardów. „Komisja Wenecka wielokrotnie wzywała różne kraje do zapewnienia, aby rady sądownictwa nie były zbyt mocno zdominowane przez sędziów – gdyż może to prowadzić do koteryjności, dbania przez sędziów o własne interesy, nieuzasadnionej obrony członków swojej grupy zawodowej i tworzenia się społecznego obrazu korporacjonizmu sędziowskiego”. W dokumencie przytaczane są też krytyczne wobec KRS opinie polskich przedstawicieli sądownictwa, w tym np. Andrzeja Rzeplińskiego sprzed kilku lat. Rząd w "białej księdze" argumentuje, że wprowadzone zmiany np. w KRS uczyniły to ciało „bardziej zrównoważonym”. Z kolei wprowadzenie takich zmian, jak zakaz przenoszenia sędziego między wydziałami bez jego zgody czy losowy przydział spraw, wzmacnia niezawisłość sędziowską. Rząd podkreśla, że po zmianach w Trybunale, kontrola konstytucyjna działa prawidłowo, a kwestia braku publikacji części wyroków Trybunału Konstytucyjnego nie ma prawnego znaczenia. „Jedynie trzy takie wyroki – dotyczące ustaw, które przestały już nie obowiązywać – opublikowane nie zostały. Jedynym efektem wyroków TK jest usunięcie z obrotu prawnego niekonstytucyjnych przepisów; w tym przypadku przepisy te i tak już zostały z niego wycofane, więc publikacja niczego by nie zmieniła". Ta część okraszona jest zestawem przywołanych rozwiązań w sądownictwie, jakie działają w innych państwach unijnych, a zostały zastosowane w Polsce.

To prowadzi do wniosków, że wprawdzie procedura praworządności dotycząca art. 7 ma sens, ale nie w przypadku Polski. Co więcej, grozi ryzykiem nadużycia tej procedury. Stwierdzenie ryzyka naruszenia praworządności w sytuacji, w której polskie przepisy w dużym stopniu przypominają rozwiązania obecne w systemach prawnych innych państw członkowskich, rodzi niebezpieczeństwo nadużywania tej procedury w przyszłości – i wykorzystania tego precedensu w stosunku do innych krajów Unii. Dalsze kroki na tej drodze mogą zdaniem rządu wzmocnić nastroje antyeuropejskie i siły populistyczne.

Reklama

Rząd apeluje o dalszy dialog. „Również z tego powodu zwracamy się do Państwa z postulatem o dokładne zapoznanie się z naszą argumentacją, jej przeanalizowanie i weryfikację, a w razie potrzeby – o zwrócenie się do naszego rządu z wszelkimi uwagami, pytaniami i prośbami, jakie uznają Państwo za stosowne.”

>>> Polecamy: To przełom. Bruksela chwali Polskę za gospodarkę. Ale za politykę już gani