Zacznie się od kaszlu. W ciągu kilku godzin dojdą dreszcze, obfite poty i gorączka powyżej 40 stopni. Nie pomoże lek przeciwwirusowy, a antybiotyki tylko spotęgują spustoszenia w organizmie.
Za 20-40 lat będziemy umierać na choroby, które dziś możemy z łatwością pokonać. W ciągu kilkunastu lat, alarmuje Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), równie powszechna co katar stanie się rzeżączka. Przez całe lata z powodzeniem leczona, jak inne choroby weneryczne, antybiotykami – ale ten czas właśnie dobiega końca. Coraz częściej zdarza się, że w starciu z bakterią dwoinki rzeżączki nie pomagają nawet najnowocześniejsze zestawy leków. Szacuje się, że z choroby udaje się obecnie wyleczyć w prosty sposób, czyli penicyliną, ok. 40 proc. zakażonych. Pozostali walczą z bakterią nawet kilka miesięcy i wymagają stosowania krzyżówki co najmniej dwóch antybiotyków oraz hospitalizacji.
Doktor Wojciech Basiak, specjalista od chorób zakaźnych z Grupy LUX MED, nie wyklucza, że śmiercionośną pandemię może w przyszłości wywołać także wirus pospolitej grypy. – Nie sposób przewidzieć, co wydarzy się za 20 lat w świecie chorobotwórczych mikroorganizmów, ale prawdopodobnie upowszechni się lekooporność bakterii oraz powstaną takie, które wręcz uodpornią się na wszystkie znane nam antybiotyki. Pojawią się zapewne też nowe choroby wirusowe, przenoszone drogą kropelkową czy poprzez bezpośredni kontakt, oraz choroby odzwierzęce, przenoszone przez wektory, czyli za pośrednictwem komarów czy kleszczy – wyjaśnia.
Zdaniem dr. Basiaka za mutacje bakterii oraz trudności w opracowywaniu nowych leków odpowiada przede wszystkim nadużywanie antybiotyków w leczeniu ludzi oraz zwierząt. A w przypadku tych ostatnich – zwłaszcza tzw. działanie prewencyjne, czyli antybiotyki stosowane jako dodatki do pasz. – W przypadku większości bakterii dysponujemy jeszcze skutecznymi lekami, ale często jesteśmy bezradni wobec wirusów. Ich mutacje następują w sposób naturalny, ale to, co sprawia, że te mutacje są tak groźne, to zwiększenie transmisji patogenów wskutek przeludnienia, migracji oraz zmian klimatycznych. Upowszechnienie transportu lotniczego sprawiło, że choroby o krótkim okresie wylęgania mogą rozprzestrzeniać się szybko na skalę globalną. W następnych latach te zjawiska będą się tylko nasilać – tłumaczy dr Basiak, dodając, że poza mutacjami wirusów i bakterii grożą nam również stare choroby, o których zdążyliśmy już zapomnieć. I tak na przykład malaria, która od lat nie występowała w Europie, pojawiła się w ostatnio m.in. w Grecji wraz z falą imigrantów. Podobne przypadki odnotowano w ubiegłym roku we Włoszech. Ponadto w krajach rozwiniętych upowszechniają się ruchy antyszczepionkowe, dlatego kwestią czasu jest pojawienie się zwiększonej zapadalności na choroby dawno zapomniane.
Reklama

Kurczak nafaszerowany

Część badaczy uważa, że podobnie jak nasi przodkowie, nasze wnuki czy prawnuki będą umierać w wieku 30 lat na infekcje, które dzisiaj można pokonać preparatami kupowanymi bez recepty. Wynalezienie penicyliny było wprawdzie przełomem w opanowywaniu bakterii, ale tylko na chwilę. Już w latach 90. XX w. zaczęto mówić o coraz większym zezłośliwieniu bakterii, które będą atakować w najpodlejszy sposób, zagnieżdżając się w wodzie pitnej lub żywności.