W środę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu odbyła się debata dotycząca zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa o wprowadzeniu przez USA dodatkowych ceł na stal i aluminium. Bruksela obawia się, że środki te mogą uderzyć w europejską gospodarkę, dlatego też domaga się wyłączenia UE z tych regulacji. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły jednak porozumienia.

Katainen mówił w PE, że ciągu ostatnich lat USA rzeczywiście były ofiarą dumpingowego importu stali i aluminium, ale głównie z Azji. „Było to konsekwencją nadwyżek produkcyjnych na świecie, zwłaszcza w Chinach, napędzanych przez subwencje państwowe” – wyjaśnił.

UE i USA – jak mówił - podejmowały działania antydumpingowe, jeśli chodzi o import stali i aluminium z Chin, jednak takie, na które zezwalają reguły WTO. Problem nie został jednak rozwiązany. Z tego powodu powołano globalne forum ds. nadwyżek w produkcji stali, gdzie UE i USA prowadzą dialog m.in. z Pekinem, próbując wyeliminować nadwyżki i środki wsparcia, które te nadwyżki powodują.

„Trzeba wzmocnić reguły WTO, uaktualniając zwłaszcza przepisy dotyczące subwencji państwowych. To pozwoli zdyscyplinować system tych subwencji, które naruszają działanie rynków, zwłaszcza w USA i UE” - powiedział Katainen, zastrzegając, że UE działa, by do tego doprowadzić. „Mamy nadzieję, że Chiny przyłączą się do naszych wysiłków, nawet jeśli nadal będą reformować gospodarkę” – dodał.

Reklama

Wyraził też nadzieję, że UE zostanie wyłączona z amerykańskich ceł. „Jesteśmy przekonani, że nasz eksport nie stanowi zagrożenia dla bezpieczeństwa narodowego USA” – podsumował wiceszef KE.

Grupy polityczne PE potępiły amerykańskie plany wprowadzenia nowych ceł na import stali i aluminium z powodów "bezpieczeństwa narodowego". Debata pokazała szerokie poparcie europosłów dla znalezienia pokojowego rozwiązania sporu z USA i wspólnego rozwiązania przyczyn leżących u podstaw globalnej nadwyżki produkcji stali i aluminium. Eurodeputowani wezwali również UE do współpracy z innymi krajami, których sprawa dotyczy, w celu wzmocnienia jej pozycji negocjacyjnej.

Lider frakcji EPL Manfred Weber powiedział, że należy wysłać czytelny sygnał, że PE popiera działania Komisji Europejskiej. "Według nas nie ma uzasadnienia dla wprowadzenia dodatkowych ceł wobec UE. Nie ma dumpingu w UE, a decyzja uderzy w miejsca pracy" - zaznaczył. Bernd Lange z ugrupowania Socjalistów i Demokratów zaznaczył z kolei, że Trump wprowadził cła ze względów politycznych. Dodał, że UE musi zacząć rozmawiać o tej kwestii z innymi krajami, które zostaną dotknięte cłami, m.in. Brazylią, Japonią i Meksykiem.

Emma McClarkin (EKR) powiedziała, że postępowanie administracji Trumpa "nie jest dobrym sposobem na radzenie sobie z nadwyżkami produkcji". "Musimy bronić naszych interesów" - podkreśliła. Dodała jednak, że jakiekolwiek środki wprowadzone przez UE nie mogą zaogniać sytuacji.

Zdaniem Marietje Schaake (ALDE) sytuacja w relacjach handlowych UE-USA pogarsza się. „Trump nadal wypowiada się na Twitterze. Mówi, że uderzy w przemysł samochodowy w Europie. W USA wiele miejsc pracy jest tworzonych przez ten przemysł. Jesteśmy od siebie uzależnieni” – zaznaczyła. Dodała, że cła mogą wpłynąć negatywnie nie tylko na UE, ale też USA. "Liczę na to, że członkowie Kongresu postarają się uratować relacje transatlantyckie. Nie potrzeba nam wojny handlowej” – zaznaczyła.

W poniedziałek Komisja Europejska zaapelowała o wyłączenie UE z amerykańskich dodatkowych ceł na aluminium i stal. Rzecznik KE Enrico Brivio powiedział, że mimo rozmów z USA sytuacja nadal nie jest rozwiązana.

Prezydent Trump podpisał w czwartek rozporządzenie nakładające cła na import stali w wysokości 25 proc., a aluminium - 10 proc. Wyroby z Kanady i Meksyku nie będą obarczone nowym podatkiem do czasu zakończenia renegocjacji NAFTA (North American Free Trade Agreement).

Partnerzy handlowi USA zagrozili wprowadzeniem własnych taryf odwetowych. Kanada, Meksyk, Unia Europejska zapowiedziały "stanowcze reakcje" na amerykańskie taryfy i zgłoszenie wniosku o wszczęcie postępowania wobec USA do WTO.

Prezydent USA powołał się na przepis z 1962 roku - a więc z lat zimnej wojny - który pozwala mu na ograniczenie importu i nałożenie nieograniczonych ceł, jeśli przemawia za tym bezpieczeństwo narodowe.

Wiceszef KE Frans Timmermans powiedział w poniedziałek, że UE nie może zrozumieć, iż protekcjonistyczne środki wykorzystuje się, by chronić bezpieczeństwo narodowe. Dodał, że jakiekolwiek środki odwetowe, jeśli zostaną wprowadzone przez UE, będą zgodne z zasadami WTO.

Ze Strasburga Łukasz Osiński (PAP)