Najpierw burza wywołana groźbami nie tylko w kierunku Chin, ale także Unii Europejskiej. Później wprowadzenie cła na stal i aluminum. Następnie moment ciszy, by po chwili wysłać w świat tweeta o zdymisjonowaniu sekretarza skarbu. Donald Trump po raz kolejny funduje rynkom prawdziwy rollercoaster emocji, którego trasę prześledzić można na wykresie głównej pary walutowej - dodaje Katarzyna Orawczak z Ekantor.pl.

Wielkie wyjście

Można powiedzieć, że gdy Donald Trump coś sobie postanowi - to to zrobi. I jedyne co może go powstrzymać, to problemy z Internetem. W końcu tweety stały się ulubionym sposobem prezydenta USA na wyjawianie swoich planów i decyzji. A tych na początku marca nie zabrakło. Dyskusja zaogniła się, gdy Trump poinformował o planach wprowadzenia cła na stal i aluminum. W teorii miał być to krok wymierzony w Chiny, w praktyce okazał się jednak dość niecelny. Propozycja nie spodobała się Unii Europejskiej, która w odwecie zaczęła rozważać możliwość podniesienia opłat taryfowych na amerykańskie produkty, na to Trump też znalazł odpowiedź - stała się nią groźba cła na europejskie samochody. Rynek z niepokojem śledził wymianę zdań na linii USA - UE próbując oszacować na ile prezydent USA jest zdeterminowany w tej kwestii i jakie będą konsekwencje tej determinacji. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać - Informacją, która przekonała rynek o tym, że Donald Trump zamierza zrealizować plany dotyczące cła na stal i aluminum, była ta o odejściu Gary’ego Cohna - głównego doradcy do spraw ekonomicznych. Nie zgadzał się on w tej kwestii z przełożonym. Inwestorzy zrozumieli wówczas, że z Białego Domu odszedł “głos rozsądku”. Kilkanaście godzin później zapowiadane cła stały się faktem - przypomina Katarzyna Orawczak, analityk rynku walutowego Ekantor.pl.

“You’re Fired”

Reklama

Brak natychmiastowej reakcji ze strony Unii Europejskiej pozwolił uspokoić nieco atmosferę na rynku i inwestorzy skupili się na piątkowych danych dotyczących sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Nie oznacza to, że zapomnieli oni o krążącym ryzyku wywołania wojny handlowej przez Donalda Trumpa. Jeżeli jednak były takie wyjątki to prezydent szybko postanowił o sobie przypomnieć. Okazało się bowiem, że z jego ust nie padło jeszcze ostatnie “You’re Fired” i zaledwie kilka dni po wprowadzeniu cła na stal i aluminium Trump postanowił utorować sobie drogę do być może jeszcze ostrzejszej polityki, dymisjonując sekretarza skarbu Rexa Tillersona i zastępując go dotychczasowym szefem CIA - Mike’iem Pompeo, którego poglądy są zdecydowanie bliższe Trumpowi. Tym samym najbliższe otoczenie prezydenta zostało wypełnione przez osoby, które nie będą skłonne przeciwstawić się jego wizjom. Obecnie rynek zastanawia się nad tym, jakie kolejne kroki podjęte zostaną w sprawie Chin. Prezydent ma w tej sprawie poparcie nowego doradcy do spraw ekonomicznych. Larry Kudlow choć postrzegany był jako przeciwnik wprowadzania ceł, to podkreślił ostatnio, że reakcja USA była słuszna. Rynek nie tyle jednak zastanawia się nad słusznością reakcji względem Pekinu, a używanych w tym celu narzędzi.

- Niewykluczone, że to nie koniec przetasowań w Białym Domu. Zmiany na fundamentalnych stanowiskach wprowadzają niepewność na rynku walutowym, a zatem mogą zmniejszać skłonność do podejmowania ryzyka przez inwestorów, co w efekcie będzie wpływać na atrakcyjność złotego. Spodziewałabym się, że mimo wszystko w nadchodzących dniach rynek będzie się starał skupić na danych i decyzji Rezerwy Federalnej, która zapadnie 21 marca.Temat czterech podwyżek wciąż pozostaje otwarty dla inwestorów. Na chwilę obecną kurs EUR/USD pokazuje 1,23, euro w parze ze złotym wyceniane jest na 4,21, natomiast za dolara amerykańskiego płacimy 3,41 PLN. Sytuacja złotego jest jednak związana również z atmosferą krajową - “gołębią” retoryką RPP oraz spadkiem inflacji - mówi Orawczak z Ekantor.pl.

>>> Polecamy: Kolejny szlaban dla reklam kryptowalut. Google poszedł w ślady Facebooka